Gniezno poszerzy się o sąsiadującą z nim gminę?

Prezydent Poznania nie jest jedynym, który chciałby podążać za przykładem Zielonej Góry i włączyć do miasta sąsiednie gminy. Przygotowuje się do tego - jak zapowiadał w kampanii - również prezydent Gniezna. Od pewnego czasu temat ten pojawia się też w Nowym Tomyślu czy Obrzycku.

Czytaj też: Zielona Góra zyskuje na przyłączeniu gmin. A co wygra Poznań?

- Postulat połączenia miasta i gminy Gniezno pozostaje nadal jednym z priorytetów mojego programu - potwierdza Tomasz Budasz, który w grudniu został prezydentem miasta.

Jego pomysł jest bliźniaczo podobny do tego z Zielonej Góry, która w styczniu br. powiększyła się o tzw. obwarzanek, czyli 17 miejscowości z okalającej miasto gminy wiejskiej Zielona Góra. W efekcie stała się większa niż Poznań. Tomasz Budasz również chce włączyć do miasta gminę wiejską, która składa się z aż 31 sołectw i - w większości - z obszarów rolniczych.

W szybkim tempie wyrastają tu jednak kolejne osiedla domków jednorodzinnych. Gmina coraz częściej bywa nazywana sypialnią miasta - ludzie mieszkają na wsi, ale pracują w Gnieźnie. A to powoli zaczyna się "dusić". Stąd głównym powodem dążenia do przyłączenia gminy - tak jak w Zielonej Górze - jest chęć pozyskania nowych terenów pod inwestycje. Gniezno powiększyłoby się bowiem ponad trzykrotnie - z 49 mkw. do 227 mkw. A liczba ludności przekroczyłaby 80 tys. mieszkańców.

- Ostateczna decyzja o połączeniu dwóch samorządów musi być jednak poprzedzona szeregiem rozmów, konsultacji i analizą wszelkich przepisów - zastrzega prezydent Tomasz Budasz. - A biorąc pod uwagę złożoność tej materii, krąg zainteresowanych osób oraz sprzeczne interesy, prowadzone rozmowy wymagają daleko idącego wyczucia. Dlatego mając na względzie powodzenie przedsięwzięcia, na obecnym etapie nie będę ujawniać szczegółów.

Wyczucie będzie zapewne potrzebne podczas rozmów z władzami gminy. Im bowiem pomysł prezydenta nie przypadł do gustu.

- Nie chcemy łączyć się z miastem - mówi wprost Anna Pacholczyk, sekretarz gminy Gniezno. - Mamy swój budżet, swoje interesy. I prawdą jest, że gmina ma znacznie więcej terenów pod zabudowę mieszkaniową czy przemysłową. Staramy się w miarę możliwości zaspokajać potrzeby naszych mieszkańców. Będziemy robić wszystko, aby pozostać odrębnym samorządem.

Wiele jednak będzie zależało od tego, co w konsultacjach, albo nawet lokalnym referendum (takie przeprowadzono w Zielonej Górze) powiedzą mieszkańcy gminy. Zdanie ludzi zaważyło chociażby na planach władz podpoznańskiej Murowanej Gośliny, która chciała włączyć trzy miejscowości z gminy do miasta. W konsultacjach przeprowadzonych pod koniec 2013 r. większość mieszkańców była temu przeciwna.

- Ludzie bronili swojej lokalnej tożsamości, mieli wiele obaw, które nie miały potwierdzenia w rzeczywistości - wspomina Tomasz Łęcki, były burmistrz Murowanej Gośliny. - Skoro jednak byli przeciwni połączeniu, przeprowadziliśmy tylko korektę granic. Chodziło bowiem o to, że uległy one zatarciu. Niektóre budynki znajdowały się np. na terenie miasta Murowana Goślina, a miały adres w Raduszynie.

Granice Murowanej Gośliny zmieniły się wraz z początkiem roku. Temat poszerzania granic o podmiejskie tereny od kilku lat pojawia się także w Nowym Tomyślu. Tu również chodzi głównie o pozyskanie miejsca na inwestycje. A niektóre wsie niemal połączyły się z miastem nowymi osiedlami. Trwają już nawet konsultacje w sprawie włączenia kilku wsi - Glinna, Paproci, Sękowa i części Starego Tomyśla. Przyłączeniu sprzeciwiają się głównie rolnicy.

Entuzjazmu nie widać też w Obrzycku (pow. szamotulski), w którym co pewien czas powraca temat połączenia miasta z gminy. Nie ma tu jednak żadnych decyzji.