Paweł Brzeźniak

Gniezno: Trwa rozbudowa szpitala, ale czy wystarczy na nią pieniędzy?

Trwa rozbudowa szpitala w Gnieźnie, ale nie wiadomo, czy wystarczy na nią pieniędzy. Fot. Paweł Brzeźniak Trwa rozbudowa szpitala w Gnieźnie, ale nie wiadomo, czy wystarczy na nią pieniędzy.
Paweł Brzeźniak

Przedstawiciele starostwa i szpitala w Gnieźnie zorganizowali dla mediów wizytę studyjną na terenie rozbudowy szpitala przy ul. 3 maja. Nie wiadomo jednak, czy wystarczy na nią pieniędzy.

Jak mówi zastępca dyrektora ds. ekonomicznych i nadzorujący całą inwestycję, Paweł Dopierała, pierwsi pacjenci mają trafić do nowego obiektu na wiosnę.

- Pierwsi pacjenci, którzy trafią do tego budynku, to będą pacjenci bloku operacyjnego i lądowiska. Po podpisaniu aneksu z generalnym wykonawcą, po dokonaniu odbiorów, jakie nastąpią między marcem a kwietniem, pierwsi pacjenci będą mogli zostać przyjęci na początku maja - zapewniał.

- Pierwszy etap zakładał wykonanie 60% całej inwestycji. Powierzchnia jednak tego jest mniejsza, bo w jej skład wchodzi kwestia drogowa, budynku technicznego, pionów, elewacji i elementów, które muszą się znaleźć dla funkcjonowania tylko tego jednego piętra czy lądowiska. Samej powierzchni oddanej będzie około 20%

- dodał Dopierała.

Aby zakończyć całą rozbudowę szpitala, potrzeba 25 milionów złotych plus około 6-6,5 mln złotych na wyposażenie, a w tym jest także wyposażenie centralnej sterylizatorni. Zarząd Powiatu Gnieźnieńskiego ma około dwa lub trzy miesiące na znalezienie dodatkowych środków na kontynuację inwestycji.

Obecnie trwają prace na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, którego powierzchnia ulegnie powiększeniu. Część pomieszczeń jest już gotowa i za mniej więcej dwa lub trzy tygodnie będzie udostępniona pacjentom, którzy obecnie muszą korzystać z tymczasowych pomieszczeń.

W ocenie posłanki Pauliny Hennig-Kloski z Nowoczesnej, po czterech latach rządów PiS w powiecie, szpital jest na skraju bankructwa. - Nie są to słowa ani przesadzone ani nieuzasadnione. Prognozy, o których mówiłam na wrześniowej sesji Rady Powiatu, sprawdziły się - twierdzi.

- Wskutek rozrzutnej polityki prowadzonej w szpitalu przez dyrektora Krzysztofa Bestwinę, Szpital Pomnik Chrztu Polski może za chwilę okazać się niewypłacalny. Pan Krzysztof Bestwina zwiał, zostawiając kasę szpitala pustą, a odpowiedzialność za to ponosi pani starosta Beata Tarczyńska i jej zastępcy. Przez ostatnie lata, a zwłaszcza miesiące, nie reagowali oni na zagrożenia. Mało tego, podjęli się realizacji inwestycji, na którą nie było nas stać

- uważa posłanka.

Hennig-Kloska wylicza, że strata szpitala na koniec września wyniosła ponad 7 mln złotych. - Wskazuję na to, że podstawowa działalność gospodarcza zamknie się na koniec roku stratą 9, a nawet 10 mln złotych. Strata netto na koniec września wyniosła 5 mln 300 tys. zł. Jest o prawie 2 mln zł wyższa niż w tym samym okresie roku poprzedniego. Na koniec roku strata netto przekroczy 7 mln zł (w 2017 roku było 2 mln 600 tys.). Przypomnę, że pod koniec września dyrekcja szpitala, przedstawiciele starostwa i poseł Dolata zapewniali, że wszystko jest dobrze i wyśmiewali to, co ja mówiłam - wylicza parlamentarzystka.

Jak podaje dalej, szpital nie posiada własnej gotówki. Do kontynuowania działalności posiada tylko dotacje i zobowiązania.

- Nowa dyrekcja szpitala powinna od ręki przeprowadzić restrukturyzację szpitala. Wszyscy ordynatorzy, przedstawiciele związków zawodowych, pracownicy powinni z dyrekcją współpracować w tym zakresie. Co miesiąc szpital traci około 600 tys. zł. Trzeba zejść z kosztów, żeby nie generować większych strat, a tym samym, żeby kontynuować działalność tego szpitala. By zapewnić dalsze funkcjonowanie szpitala trzeba go dokapitalizować, czyli uzupełnić brakujące pieniądze w kasie. Środki na ten cel powinny być zabezpieczone w budżecie powiatu gnieźnieńskiego na ten rok

- dodaje Hennig-Kloska.

Ponadto, Zarząd Powiatu otrzymał od wojewody wielkopolskiego pismo, w którym kwestionuje on sposób wydatkowania środków przez poprzedni zarząd i dyrekcję szpitala. Pieniądze te przyszły z rezerwy ogólnej budżetu państwa w wysokości 5 mln 700 tys. zł. - To oznacza, że ta dotacja jest zagrożona. Jeżeli nie dojdzie do porozumienia, te 5 mln 700 tys. zł trzeba będzie oddać. Zakwestionowano harmonogram rzeczowo-finansowy, więc chodzi o kwestie formalno-prawne - wyjaśnia Hennig-Kloska. Od Tomasza Stube, rzecznika wojewody, dowiedzieliśmy się, że „dotacja nie jest zagrożona i została przyznana”. Na dokończenie rozbudowy potrzeba ok. 31 mln zł, do tego 4 mln zł, żeby funkcjonować.

Paweł Brzeźniak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.