Warto przypomnieć, że na skutek niekompetencji i zaniechań poprzednich władz Związek nie zdążył przeprowadzić procedury przetargowej na odbiór odpadów z terenu GOAP, a gdy już zabrał się do przeprowadzenia przetargu, robił to tak nieumiejętnie, że na skutek orzeczeń RIO musiał wycofywać się z pierwotnie założonych koncepcji. Fanaberie w postaci czipów, naklejek i wyszukanych programów informatycznych, które wciśnięto do systemu, czyniło go bardzo drogim. Zarówno to, jak i brak wyboru ofert na odbiór odpadów w trybie konkurencyjnym spowodowało podrożenie usługi i zadłużenie Związku sięgające kilkudziesięciu milionów złotych. Wielokrotnie zwracałem na to uwagę. Taki był bilans otwarcia, gdy za gospodarkę odpadami w Poznaniu zaczęła odpowiadać nowa ekipa, w tym autor niniejszego tekstu. Warto o tym pamiętać.
Wydarzenia ostatnich tygodni pokazują, że tych aktów dramatu może być znacznie więcej, a scenariusz do nich napisali i co najważniejsze ukryli przed opinią publiczną nasi poprzednicy. W ostatnich dniach opinią publiczną wstrząsnęła informacja o tym, że z uwagi na błędy konstrukcji prawnej działania ZM GOAP oraz treść umowy między Poznaniem, a Sita Zielona Energia, która buduje spalarnię, może być problem z przekazaniem środków finansowych do miasta. Nie ma wątpliwości, że tak ZM GOAP, jak i Poznań mają ogromny problem. Na razie rozwiązaniem przejściowym, tj. do pełnego uruchomienia spalarni w listopadzie 2016 r., będzie konstrukcja pomocy wzajemnej między tymi instytucjami. Nad rozwiązaniem trwałym pracują prawnicy. W tym miejscu trzeba jednak zadać pytanie, kto za obecne problemy odpowiada?
GOAP zabrał się nieumiejętnie do przeprowadzenia przetargu na odbiór odpadów
Z całą mocą chciałbym podkreślić, że jedynie lewica w Radzie Miasta ma w tym względzie czyste sumienie. Jako Przewodniczący Klubu Radnych SLD i szef właściwej komisji w Radzie Miasta od samego początku tworzenia systemu zwracałem uwagę na błędy, zaniechania poprzedników oraz możliwe skutki zaniechań w postaci problemów finansowych. W czerwcu 2013 roku zwróciłem się do Prezesa Urzędu Zamówień Publicznych z wnioskiem o doraźną kontrolę ZM GOAP w zakresie bezprzetargowego zlecenia odbioru odpadów z tereny Związku, co jak wskazywałem ma wpływ na wyższą cenę i przez to wyższe opłaty dla mieszkańców. Już 22 lipca 2013 roku, czyli kilka tygodni po uruchomieniu nowego systemu i ZM GOAP pisemnie wezwałem ówczesnego Przewodniczącego Zarządu GOAP Mirosława Kruszyńskiego do przedstawienia wyjaśnienia dotyczącego zlecenia w trybie niekonkurencyjnym zagospodarowania odpadów Zakładowi Zagospodarowania Odpadów sp. z o.o. w Poznaniu.
Temat ten poruszałem także na posiedzeniu Komisji Gospodarki Komunalnej i Polityki Mieszkaniowej 27 września 2013 roku. W odpowiedzi zarówno ówczesny zastępca Prezydenta, jak i występujący w jego imieniu urzędnicy z Wydziału Gospodarki Komunalnej oraz Nadzoru Właścicielskiego jednym głosem odpowiadali, że przyjęte postępowanie jest zgodne z prawem. Jak już dzisiaj wiem, już wtedy były jednak co do tego poważne wątpliwości. Niemoc sprawcza oraz bierność urzędników, którzy w tym czasie reprezentowali w Zgromadzeniu GOAP interes Poznania skłoniły mnie do wywołania uchwały o odwołaniu tych osób z zajmowanych funkcji. W listopadzie 2013 roku głosami ówczesnej koalicji, tj. Platformy i klubu radnych prezydenta Grobelnego odrzucono jednak propozycję zmian reprezentacji miasta w Zgromadzeniu Związku. Stan tymczasowości w Związku trwał do końca 2014 roku.
Lewica, na podstawie porozumienia programowego z prezydentem Poznania i Klubem Radnych Platformy Obywatelskiej, odpowiada za gospodarkę odpadami od października 2015 roku. Wtedy to Arkadiusz Stasica został wybrany na Przewodniczącego Zarządu ZM GOAP i od tego czasu mógł podejmować działania naprawcze. W trzy miesiące po powołaniu na stanowisko, do przewodniczącego ZM GOAP dotarła dopiero informacja o problemach prawnych z przekazaniem odpadów ze Związku do Miasta. Co szczególnie irytujące, informacja ta wcale nie pochodziła od pracowników Związku czy urzędników Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Poznania, a od zewnętrznych prawników, z których usług korzystał niegdyś ZM GOAP. Działanie rzetelnych prawników, osób, które nie były już związane żadnym stosunkiem zlecenia z miastem czy ZM GOAP wyprzedziły informacje od urzędników, którzy na co dzień za te problemy odpowiadają. Prezydent, dbając o interes miasta zlecił szczegółowe analizy prawne i finansowe swoim służbom.
Słusznie też zalecił działanie dyskretne, by bez przyczyny nie wywoływać niepotrzebnego zamieszania. Dopiero rzetelna analiza prawna i finansowa mogła być przedmiotem dyskusji z partnerami Poznania w ZM GOAP. Nie wszyscy jednak w GOAP do tego zalecenia się zastosowali i podejmując histeryczne działania zaczęli informować o braku umowy szczegółowej między ZM GOAP a Poznaniem oraz udowadniać brak swej winy.
Kto zatem ponosi winę? Bez wątpienia urzędnicy odpowiedzialni za gospodarkę komunalną w mieście. Nie mam wątpliwości, że osoby, które czy to z własnej woli, czy polecenia zwierzchników nie dopilnowały interesu miasta i dezinformowały radnych o sytuacji prawnej ZM GOAP, same mają świadomość swych błędów. Wierzę też, że wiedzą jak w tej sytuacji honorowo się zachować. Rozwiązania honorowe nie są jednak ważniejsze od uruchomienia spalarni, projektu wartego 725 milionów złotych. Zgłaszanie pretensji do prezydenta o niewyciągnięcie konsekwencji personalnych w tym momencie uważam więc za niepoważne.
Za równie niepoważne w świetle powyższych wyjaśnień, uważam zdanie w komentarzu do całej sytuacji pióra Piotra Żytnickiego w „Gazecie Wyborczej”, o tym że „śmieciowe zamieszanie, niezależnie od jego przyczyn, może być na rękę politykom lewicy, bo przejmie pełną kontrolę nad kolejną dziedziną w mieście”. To miałoby nastąpić po odwołaniu Dyrektora Biura Związku, członka PO. Warto przypomnieć, że to nie lewica, a jak wskazano wyżej, przedstawiciele innych formacji politycznych doprowadzili gospodarkę odpadami w Poznaniu na skraj przepaści. Jeżeli ktoś nadal patrzy na tę niezwykle trudną działkę gospodarki komunalnej jak na łakomy kąsek, to powinien dać sobie spokój z działalnością samorządową. Bez komentarza pozostawię też sugestie rozmówców Piotra Żytnickiego, o tym że przejęcie przez lewicę odpowiedzialności za ZM GOAP ma na celu uzyskanie wpływu na „intratne zlecenia warte dziesiątki milionów złotych”. Oceny takie mogą formułować wyłącznie osoby, które swoją obecność w służbie publicznej postrzegają jako szanse na wzbogacenie się przy udzielaniu zamówień publicznych. Wszak złodziej w każdym widzi złodzieja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?