Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GOAP - dramat w pięciu aktach

Tomasz Lewandowski, szef klubu radnych Zjednoczonej Lewicy
Tomasz Lewandowski, szef klubu radnych Zjednoczonej Lewicy
Tomasz Lewandowski, szef klubu radnych Zjednoczonej Lewicy Paweł Miecznik
Taki właśnie tytuł dałem prezentacji, jaką przedstawiłem na posiedzeniu Rady Miasta Poznania we wrześniu 2013 roku opisując niekompetencje urzędników Ryszarda Grobelnego przy wprowadzaniu nowego systemu gospodarki komunalnej.

Warto przypomnieć, że na skutek niekompetencji i zaniechań poprzednich władz Związek nie zdążył przeprowadzić procedury przetargowej na odbiór odpadów z terenu GOAP, a gdy już zabrał się do przeprowadzenia przetargu, robił to tak nieumiejętnie, że na skutek orzeczeń RIO musiał wycofywać się z pierwotnie założonych koncepcji. Fanaberie w postaci czipów, naklejek i wyszukanych programów informatycznych, które wciśnięto do systemu, czyniło go bardzo drogim. Zarówno to, jak i brak wyboru ofert na odbiór odpadów w trybie konkurencyjnym spowodowało podrożenie usługi i zadłużenie Związku sięgające kilkudziesięciu milionów złotych. Wielokrotnie zwracałem na to uwagę. Taki był bilans otwarcia, gdy za gospodarkę odpadami w Poznaniu zaczęła odpowiadać nowa ekipa, w tym autor niniejszego tekstu. Warto o tym pamiętać.

Wydarzenia ostatnich tygodni pokazują, że tych aktów dramatu może być znacznie więcej, a scenariusz do nich napisali i co najważniejsze ukryli przed opinią publiczną nasi poprzednicy. W ostatnich dniach opinią publiczną wstrząsnęła informacja o tym, że z uwagi na błędy konstrukcji prawnej działania ZM GOAP oraz treść umowy między Poznaniem, a Sita Zielona Energia, która buduje spalarnię, może być problem z przekazaniem środków finansowych do miasta. Nie ma wątpliwości, że tak ZM GOAP, jak i Poznań mają ogromny problem. Na razie rozwiązaniem przejściowym, tj. do pełnego uruchomienia spalarni w listopadzie 2016 r., będzie konstrukcja pomocy wzajemnej między tymi instytucjami. Nad rozwiązaniem trwałym pracują prawnicy. W tym miejscu trzeba jednak zadać pytanie, kto za obecne problemy odpowiada?

GOAP zabrał się nieumiejętnie do przeprowadzenia przetargu na odbiór odpadów

Z całą mocą chciałbym podkreślić, że jedynie lewica w Radzie Miasta ma w tym względzie czyste sumienie. Jako Przewodniczący Klubu Radnych SLD i szef właściwej komisji w Radzie Miasta od samego początku tworzenia systemu zwracałem uwagę na błędy, zaniechania poprzedników oraz możliwe skutki zaniechań w postaci problemów finansowych. W czerwcu 2013 roku zwróciłem się do Prezesa Urzędu Zamówień Publicznych z wnioskiem o doraźną kontrolę ZM GOAP w zakresie bezprzetargowego zlecenia odbioru odpadów z tereny Związku, co jak wskazywałem ma wpływ na wyższą cenę i przez to wyższe opłaty dla mieszkańców. Już 22 lipca 2013 roku, czyli kilka tygodni po uruchomieniu nowego systemu i ZM GOAP pisemnie wezwałem ówczesnego Przewodniczącego Zarządu GOAP Mirosława Kruszyńskiego do przedstawienia wyjaśnienia dotyczącego zlecenia w trybie niekonkurencyjnym zagospodarowania odpadów Zakładowi Zagospodarowania Odpadów sp. z o.o. w Poznaniu.

Temat ten poruszałem także na posiedzeniu Komisji Gospodarki Komunalnej i Polityki Mieszkaniowej 27 września 2013 roku. W odpowiedzi zarówno ówczesny zastępca Prezydenta, jak i występujący w jego imieniu urzędnicy z Wydziału Gospodarki Komunalnej oraz Nadzoru Właścicielskiego jednym głosem odpowiadali, że przyjęte postępowanie jest zgodne z prawem. Jak już dzisiaj wiem, już wtedy były jednak co do tego poważne wątpliwości. Niemoc sprawcza oraz bierność urzędników, którzy w tym czasie reprezentowali w Zgromadzeniu GOAP interes Poznania skłoniły mnie do wywołania uchwały o odwołaniu tych osób z zajmowanych funkcji. W listopadzie 2013 roku głosami ówczesnej koalicji, tj. Platformy i klubu radnych prezydenta Grobelnego odrzucono jednak propozycję zmian reprezentacji miasta w Zgromadzeniu Związku. Stan tymczasowości w Związku trwał do końca 2014 roku.

Lewica, na podstawie porozumienia programowego z prezydentem Poznania i Klubem Radnych Platformy Obywatelskiej, odpowiada za gospodarkę odpadami od października 2015 roku. Wtedy to Arkadiusz Stasica został wybrany na Przewodniczącego Zarządu ZM GOAP i od tego czasu mógł podejmować działania naprawcze. W trzy miesiące po powołaniu na stanowisko, do przewodniczącego ZM GOAP dotarła dopiero informacja o problemach prawnych z przekazaniem odpadów ze Związku do Miasta. Co szczególnie irytujące, informacja ta wcale nie pochodziła od pracowników Związku czy urzędników Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Poznania, a od zewnętrznych prawników, z których usług korzystał niegdyś ZM GOAP. Działanie rzetelnych prawników, osób, które nie były już związane żadnym stosunkiem zlecenia z miastem czy ZM GOAP wyprzedziły informacje od urzędników, którzy na co dzień za te problemy odpowiadają. Prezydent, dbając o interes miasta zlecił szczegółowe analizy prawne i finansowe swoim służbom.

Słusznie też zalecił działanie dyskretne, by bez przyczyny nie wywoływać niepotrzebnego zamieszania. Dopiero rzetelna analiza prawna i finansowa mogła być przedmiotem dyskusji z partnerami Poznania w ZM GOAP. Nie wszyscy jednak w GOAP do tego zalecenia się zastosowali i podejmując histeryczne działania zaczęli informować o braku umowy szczegółowej między ZM GOAP a Poznaniem oraz udowadniać brak swej winy.

Kto zatem ponosi winę? Bez wątpienia urzędnicy odpowiedzialni za gospodarkę komunalną w mieście. Nie mam wątpliwości, że osoby, które czy to z własnej woli, czy polecenia zwierzchników nie dopilnowały interesu miasta i dezinformowały radnych o sytuacji prawnej ZM GOAP, same mają świadomość swych błędów. Wierzę też, że wiedzą jak w tej sytuacji honorowo się zachować. Rozwiązania honorowe nie są jednak ważniejsze od uruchomienia spalarni, projektu wartego 725 milionów złotych. Zgłaszanie pretensji do prezydenta o niewyciągnięcie konsekwencji personalnych w tym momencie uważam więc za niepoważne.

Za równie niepoważne w świetle powyższych wyjaśnień, uważam zdanie w komentarzu do całej sytuacji pióra Piotra Żytnickiego w „Gazecie Wyborczej”, o tym że „śmieciowe zamieszanie, niezależnie od jego przyczyn, może być na rękę politykom lewicy, bo przejmie pełną kontrolę nad kolejną dziedziną w mieście”. To miałoby nastąpić po odwołaniu Dyrektora Biura Związku, członka PO. Warto przypomnieć, że to nie lewica, a jak wskazano wyżej, przedstawiciele innych formacji politycznych doprowadzili gospodarkę odpadami w Poznaniu na skraj przepaści. Jeżeli ktoś nadal patrzy na tę niezwykle trudną działkę gospodarki komunalnej jak na łakomy kąsek, to powinien dać sobie spokój z działalnością samorządową. Bez komentarza pozostawię też sugestie rozmówców Piotra Żytnickiego, o tym że przejęcie przez lewicę odpowiedzialności za ZM GOAP ma na celu uzyskanie wpływu na „intratne zlecenia warte dziesiątki milionów złotych”. Oceny takie mogą formułować wyłącznie osoby, które swoją obecność w służbie publicznej postrzegają jako szanse na wzbogacenie się przy udzielaniu zamówień publicznych. Wszak złodziej w każdym widzi złodzieja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: GOAP - dramat w pięciu aktach - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski