Nieoficjalna szkoła jazdy czołgiem przy Moto-Armii działa od miesiąca, ale już, głównie w weekendy, gromadzi licznych chętnych do obejrzenia z bliska pojazdów, zakupu hełmofonów, masek przeciwgazowych, czy odbycia jazdy czołgiem lub transporterem po wyboistym terenie.
CZYTAJ TEŻ:
Przejażdżka czołgiem za 250 zł
Unikalny transporter wjechał do muzeum
Pancerna majówka i czołg z 1919 roku
Tak też było i w niedzielę. Dla amatorów pancernej przygody był to najbardziej oczekiwany dzień tygodnia. Tutejszą amfibią interesowali się nawet goście z Australii i Tasmanii!
- Przychodzą do nas nie tylko byli żołnierze, którym łza się w oku kręci na widok niezbędników, które w wojsku łatwo ginęły, a tu są dostępne - mówi Jakub Siemieński, jeden z instruktorów Moto-Armii. - Do czołgu, czy bojowego wozu piechoty wsiadają także kobiety i co śmielsze dzieciaki. Wystarczy, że mocno się trzymają taty, nie boją się, i przeżywają przygodę, której później zazdroszczą im koledzy. Dziś mieliśmy kilkuletniego czołgistę, który zapytany o wrażenia, wykrztusił - "wielkie!". Była też pani, która do T-55 wsiadła wraz z córką i mężem, przejechała jedno kółko czołgiem i chciała wysiąść; czym prędzej zapaliła papierosa zarzekając się, że więcej do czołgu nie wsiądzie. Ale jej bliscy byli zachwyceni, i zapowiedzieli, że jeszcze tu wrócą.
Na widok pancernych pojazdów zwalniają samochody na drodze Poznań - Oborniki, a kierowcy patrzą w stronę bazy z zasiekami i tabliczkami "miny!". A jest co podziwiać!
- Mamy tu np. jeden z kilku w Europie będących w prywatnych rękach pojazdów inżynieryjnych MDK-2M, wyposażony w lemiesz, spychacz i rotor do kopania transzei - podkreśla Jarosław Olszewski, instruktor Moto-Armii. - Gotowy do użycia, czyli np. do wykopania głębokiego na 1,70-1,80 m stanowiska dla czołgu, czy odwrotnie - pułapki na wrogi czołg. Jest również mój ulubiony bojowy wóz piechoty, wspaniały szybki pojazd, zdolny do osiągania prędkości 100 km/godz.
Jest tu też amfibia PTS-M, która jeździła ostatnio w Darłowie, a w ubiegłym roku pływała w Bornem Sulinowie. Mknie jak motorówka, a może przewozić siedemdziesięciu żołnierzy.
Pojazdy są sprawne, codziennie konserwowane. Jazda nimi jest jednak płatna. Przed każdym kursem pojazd jest uruchamiany przez kierowcę, który mówi o zasadach bezpieczeństwa, uczy prowadzić dany pojazd, a później schodzi z fotela kierowcy i nadzoruje jazdę, by nikt - jak żartują instruktorzy - nie próbował uciec na drogę do Poznania, czy Kołobrzegu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?