Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Good bye Ikarus

Katarzyna Fertsch
Dla Anny Szmidt i Jacka Wolińskiego, kierowców poznańskiego MPK, pożegnanie z Ikarusami nie było łatwe
Dla Anny Szmidt i Jacka Wolińskiego, kierowców poznańskiego MPK, pożegnanie z Ikarusami nie było łatwe W. Wylegalski
Mówiono o nich "cudowne dzieci węgierskiej motoryzacji". Królowały na szosach, nie tylko polskich miast. Kiedy nie mieliśmy pieniędzy, wysyłaliśmy na Węgry fiaty 126p. W zmian oni przysyłali nam Ikarusy. Po 30 latach autobusy, które wtedy zrewolucjonizowały komunikację, znikają z poznańskich ulic. Kultowe autobusy żegna Katarzyna Fertsch.

Wysokopodłogowe Ikarusy przestały spełniać oczekiwania poznaniaków - są głośne, trudno wsiąść do nich osobom starszym i dzieciom, zimą jest w nich zimno. Dlatego MPK postanowiło wycofać je z eksploatacji. Tak brzmi sucha informacja o przejściu na emeryturę autobusów, z którymi dorastała i starzała się większość z nas.

No i dlatego Ikarus budził i budzi w ludziach emocje i to całkiem gorące. Do tego stopnia, że nawet piszą o nim opowiadania, jak np. Maciej Mazur, warszawski dziennikarz, który z nostalgią wspomina, jak zmieniał swoje ulubione miejsca w autobusie od dziecka do czasów licealnych i studenckich. Trudno więc tak po prostu przyjąć do wiadomości, że nie będziemy już jeździć Ikarusami. Ikarusom należy się specjalne pożegnanie.

Ikarus prosto z Węgier
Ikarusy produkowała budapeszteńska fabryka, wcześniej zajmująca się tworzeniem samochodów osobowych. O tym, że Węgry postawią na produkcję autobusów miejskich, zdecydowała Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. Ikarusy miały zaspokoić potrzeby całego bloku wschodniego. Tak też się stało. Szybko podbiły jednak również rynki Europy Zachodniej, a nawet innych kontynentów: jeździły w Azji, obu Amerykach, a nawet w Afryce. Skonstruowano także specjalny model: z kierownicą po prawej stronie.

Do Polski przyjechały w 1977 r. Węgierski producent uwzględnił uwagi polskich użytkowników, dzięki czemu Ikarusy zostały dostosowane do naszych warunków drogowych. W ciągu kilku lat przyjeżdżały do kolejnych miast naszego kraju.

Cichy i pojemny

30 lat temu - inaczej niż obecnie - przewoźnicy nie kupowali autobusów, lecz otrzymywali je od państwa. Poznań był czwartym polskim miastem, któremu przyznano Ikarusy. Wcześniej jeździli nimi mieszkańcy Warszawy, włókienniczej Łodzi oraz Katowic, o które przez lokalny patriotyzm zadbał Edward Gierek. I właśnie z Katowic, w 1981 roku, przyjechał do Poznania pierwszy przegubowy Ikarus.

"Jeszcze nie wozi pasażerów, a już zbiera pochwały - pisał w 1981 roku "Głos Wielkopolski". - Opinia o nich jest na razie jednoznaczna: tylko chwalić! Przede wszystkim nie nadbiegają na zakrętach, jeżdżą cicho i są pojemne. Ponoć i 200 osób się do środka zmieści.

Pierwsze doniesienia "Głosu" potwierdzają też kierowcy, którzy doskonale pamiętają pierwszego Ikarusa. - W porównaniu z Jelczami, którymi jeździliśmy wtedy, były solidne, łatwiej się je prowadziło, silnik miały pośrodku pojazdu, więc kierowca nie jeździł w hałasie. Miał on też wydzieloną kabinę, co było nowością - wspomina Zygmunt Zwierzchlewski, od wielu lat pracujący jako kierowca w MPK. - Ale wygodniejsze były także dla pasażerów, przede wszystkim mieściło się w nich znacznie więcej osób.

- W Ikarusach rzeczywiście mieściło się dwieście, a nawet więcej osób. Wtedy kierowców autobusów nie obowiązywały takie przepisy, jak dzisiaj - żartuje kierowca Jacek Woliński, który pracę w poznańskim MPK zaczął od "ogórków". - Ikarusy jeździły z tzw. winogronkami: kierowca nie zamykał drzwi, tylu było pasażerów. Musieli się utrzymać, stojąc nawet na schodach.

Z kolei w dawnych wydaniach branżowego pisma "Z życia MPK", znaleźliśmy ocenę pierwszych węgierskich autobusów nieżyjącego już kierowcy Mieczysława Tylińskiego: "Ikarusy mają mocne zawieszenia, przewożą dwa razy więcej ludzi, niż zakładają normy i mają dobry silnik na licencji MAN-a. Dzięki panoramicznej szybie jest w nich lepsza widoczność. No i osobna kabina kierowcy. Gdy za kółkiem spędza się wiele godzin, a ludzie niemal na plecy wchodzą, docenia się takie zalety".

Pierwszy Ikarus był autobusem szkoleniowym. Obok fotela kierowcy znajdowało się miejsce dla instruktora. Kiedy przeszkolono 60 osób, usunięto fotel dla instruktora i pojazd zaczął kursować na poznańskich liniach.

Pociąg autobusów
"Po kilku miesiącach doczekaliśmy się - 6 października 1981 roku "Głos Wielkopolski" poinformował pasażerów, że Ikarusy przyjechały do Poznania. - Wczoraj w południe na Dworzec Główny wjechał pociąg towarowy z długo oczekiwanymi Ikarusami. Na początek przetransportowano z fabryki 13 przegubowych autobusów, które od granicy polskiej "eskortowane" były przez grupę pracowników Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, by nie zniknęły z wozów co atrakcyjniejsze części i akcesoria".

Jeden autobus zwrócono do Katowic, jeden pojechał do Bydgoszczy jako szkoleniowy. Do końca roku Poznań miał ich 40. Odstawiane były do zajezdni na Kopaninie, ponieważ tylko tam znajdował się odpowiedni plac.

Ikarusowe rekordy
W sumie poznańskie MPK (i wcześniej WPK) otrzymało 340 Ikarusów, zarówno przegubowych, jak i krótkich. Jeden z nich woził pasażerów przez 28 lat, inny, rekordzista - przejechał 1,4 mln km!, przewiózł około 10 mln osób, na liniach jeździł 99 tys. godzin. W ciągu lat miał 7 razy wymieniany silnik.

- Ikarusy były produkowane na 7-8 lat użytkowania - opowiada Krzysztof Książyk, dyrektor przewozów autobusowych w MPK. - Jak się okazało, jeździły po kilka razy dłużej. I jeździłyby dalej, gdyby nie wymagania pasażerów. Niektórzy żartowali, że bilety na przejazd Ikarusem powinny być tańsze.

Ze względu na wytrzymałość i solidną konstrukcję w ostatnich miesiącach pojawiały się najczęściej na liniach nocnych. Były też podstawiane na dworzec, kiedy do Poznania przyjeżdżali kibice piłkarscy. To one obsługiwały linie do Kiekrza, gdzie przejazd niskopodłogowym autobusem nie był możliwy.

Biała dama z patatajem
Nie wszystkie Ikarusy były takie same. Wśród nich można na przykład wyróżnić "ekologa", który został dostarczony do Poznania w 1994 roku. Od wcześniejszych modeli wyróżniała go całkowicie zamknięta kabina kierowcy, dwuskrzydłowe drzwi, automatyczna skrzynia biegów oraz silnik, spełniający normę czystości spalin Euro 1.

W tym samym roku do Poznania przyjechał także rodzynek wśród Ikarusów, "biała dama". Jego wyjątkowość polega na tym, że podłoga znajduje się 20 cm niżej, niż w pozostałych węgierskich autobusach z tego okresu. Do dzisiaj jeździ w dawnych barwach, czyli biało-zielonych i - jako jedyny - zostanie w MPK. Z kolei "patataja" wyróżniała nowa, żółta osłona chłodnicy (w przeciwieństwie do poprzednich, czarnych kratek).

Mimo wielu zalet, wysokopodłogowe autobusy miały też swoje minusy. Zimą trudno było je uruchomić. Zdarzało się, że zamarzało paliwo. - Kiedy wchodzę do pokoju dyspozytorów ruchu zawsze pytam, czy autobusy wyjechały na linie zgodnie z rozkładem jazdy. Dzisiaj jednominutowe opóźnienie jest czymś nienormalnym. Kiedy w naszym taborze było więcej Ikarusów, zdarzało się, że z zajezdni w ogóle nie wyjeżdżało 5, 10, a nawet 15 pojazdów - opowiada Janusz Szaw-łowski, kierownik zajezdni przy ul. Warszawskiej, gdzie do końca stacjonowały Ikarusy.

Koniec ery Ikarusów
Dzisiaj w Poznaniu zostało ich już tylko kilka. Dwa, ale już tylko jako autobusy techniczne, wciąż będą jeździły po mieście. Ten nazywany "białą damą", posłuży jeszcze pasażerom. - "Biała dama" jest jeszcze sprawna i - jak to oszczędni poznaniacy - nie możemy sobie pozwolić na jej zezłomowanie - żartuje dyrektor Książyk.

Dwa pojazdy zasilą też tabor historyczny i pod opieką miłośników komunikacji miejskiej będą woziły pasażerów podczas niedzielnych wycieczek zabytkowymi pojazdami. Obecnie są remontowane w zajezdni przy ul. Warszawskiej. Pozostałe mogą jeszcze sporadycznie wyjeżdżać na linie nocne dopóki będą miały ważny przegląd techniczny. Później prawdopodobnie pojadą na złomowisko, chyba że znajdzie się na nie kupiec.

Olej napędowy w żyłach
Koniec ery Ikarusów zwiastowało pojawienie się pierwszych autobusów niskopodłogowych. Wielki przetarg z 1996 roku na 122 takie pojazdy znacznie odmłodził i wzbogacił tabor poznańskiego MPK.

- MAN-ami czy Solarisami jeździ się zupełnie inaczej, lepiej. Łatwiej się je prowadzi, są bardziej wygodne, cieplejsze, pasażerowie też bardziej je lubią - zapewnia Zwierzchlewski, który odwoził część węgierskich autobusów na złom. - Mimo to niełatwo pożegnać się z Ikarusami.

Z rozrzewnieniem wspomina je także Jacek Woliński, który uważa, że Ikarusy miały duszę: łatwa konstrukcja, łatwa obsługa, łatwa naprawa. A właśnie prostotę najbardziej doceniają kierowcy. Choć przyznaje, że autobusy mają też pewne wady, na przykład drzwi nie odskakują, kiedy najadą na przeszkodę. A najciekawsze wspomnienia?

- Pewnego razu drzwi przytrzasnęły płaszcz kobiety, która została na zewnątrz. Nie zauważyłem tego i ruszyłem. Niedoszła pasażerka biegła tak za autobusem ze 20 m. Gdy ją w końcu dostrzegłem, zatrzymałem się. A ona zamiast mnie zrugać za nieuwagę, przeprosiła… za kłopot - opowiada Woliński.

Z kolei Anna Szmidt dnia, kiedy pierwsze Ikarusy pojawiły się w Poznaniu nie pamięta, ponieważ jest od nich młodsza. Prowadzi je jednak z wielką wprawą, a nawet przyjemnością. - To dowód na to, jak dobre mają wspomaganie - żartuje. - A tak na serio: po prostu kocham autobusy. Ktoś, w kogo żyłach płynie olej napędowy, nie może ich nie kochać.

Historia firmy Ikarus
Początki firmy sięgają 1895 r. Początkowo fabryka z Budapesztu specjalizowała się jednak w produkcji samochodów. Podczas pierwszej wojny światowej miała ogromne zyski. Pierwsze nadwozie autobusowe wyprodukowano dopiero w 1924 roku. Trzy lata później firma wygrała swój pierwszy międzynarodowy przetarg na dostawę 60 krótkich autobusów. W 1933 r. popadła w tarapaty finansowe i wstrzymała produkcję. Wznowiono ją dwa lata później i funkcjonowała bez większych problemów przez całą II wojnę światową. Nazwa Ikarus weszła w życie w 1948 r., po nacjonalizacji firmy i połączeniu jej z przedsiębiorstwem produkcji maszyn. Rok później połączyła się z przedsiębiorstwem produkującym samoloty.

Po wojnie powstało wiele modeli autobusów. W latach 1955/56 rozpoczęto sprzedawać je w Chinach, Birmie i w Egipcie. W latach 70. Ikarusy zaczęły podbijać europejskie rynki (w roku 1971 z taśmy produkcyjnej zjechał stutysięczny autobus). Działała do 1999 r., kiedy została przejęta przez francusko-włoski koncern Irisbus. Do Węgrów wróciła siedem lat później.

W 2002 r. Ikarus wyprodukował 18-metrową wersję autobusu napędzanego gazem ziemnym. Pojazdy zostały wysłane m.in. do Ameryki Łacińskiej. Niektóre fabryki koncernu funkcjonują do dzisiaj, jednak nie produkują już całych autobusów.

Jak żegnano Ikarusy
Poznańskie MPK hucznie uczciło wycofanie z eksploatacji Ikarusy. Najpierw sześć ostatnich modeli stanęło w centrum miasta. Setki poznaniaków przyszło, by po raz ostatni do nich wsiąść, obejrzeć je z każdej strony, usiąść na miejscu kierowcy. Miłośnicy Ikarusów chętnie się przy nich fotografowali, można było kupić pocztówkę z wizerunkiem kultowego autobusu. Później ponad osiemset osób udało się na ostatnią przejażdżkę Ikarusami.

Tak samo było w Gdańsku. Podczas jazdy Ikarusami mieszkańcy mogli przyjrzeć się ich budowie. Uczestnicy otrzymali pamiątkowe bilety.

Z kolei miłośnicy komunikacji miejskiej w Jeleniej Górze postanowili nawet się zrzucić (po 20 zł), by odbyć ostatni pożegnalny kurs Ikarusem.

Uczniowie II LO im. Zamoyskiego z Lublina zorganizowali happening: w stojącym na przystanku autobusie urządzili wystawę swoich, stylizowanych na PRL, zdjęć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski