Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gostyń: Przed sądem chcą dowieść niewinności swojej córki

Karolina Sternal
Spraw, w trakcie których sąd dochodzi kto i w jakim zakresie jest winny wypadku drogowego, w wyniku którego ktoś traci życie, jest wiele. Jednak tym razem rodzina zmarłej zdecydowała się na dość rzadko wykorzystywaną możliwość prawną, jaką jest wniesienie subsydiarnego aktu oskarżenia. Taki właśnie proces rozpoczyna się dzisiaj w Sądzie Rejonowym w Gostyniu.

Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło 11 maja 2007 roku na drodze wojewódzkiej 434 w Starej Krobi. Niespełna 15-letnia Karolina wyruszała rowerem z domu do szkoły znajdującej się w tej samej wsi. Problem w tym, że rodzinny dom dziewczyny stoi bezpośrednio przy bardzo ruchliwej trasie, będącej alternatywą na dojazd z Poznania do Rawicza i dalej do Wrocławia lub Ostrowa Wlkp.

Wprawdzie siostra i ojciec zmarłej widzieli, jak Karolina zbiera się do opuszczenia terenu gospodarstwa i włączenia się do ruchu na drodze, ale samego wypadku nie widzieli. Nie ma także innych, naocznych świadków tego zdarzenia. Gdy dziewczyna znalazła się na prawym pasie jezdni, od strony Krobi volkswagenem nadjechał Wojciech N. Z ustaleń śledczych oraz zeznań samego kierowcy wynika, że aby uniknąć zderzenia z rowerzystką, skręcił w lewo. Jednak manewr ten nie uchronił Karoliny.

W tym czasie rodzice zajmowali się inwentarzem w chlewni. Matka jako pierwsza w jednym z okien zauważyła, że coś niedobrego dzieje się na zewnątrz.
- Żona krzyknęła, więc ja natychmiast wybiegłem na drogę, a tam cała zakrwawiona leżała córka - z trudem relacjonuje tamte chwile ojciec, Stanisław Ratajczak. - Było widać, jak życie z niej uchodzi.

Niebawem z Gostynia nadjechała policja i karetka pogotowia. Lekarz i sanitariusze podjęli akcję ratunkową i dowieźli dziewczynę do szpitala, gdzie niebawem jednak zmarła.

Na miejscu wypadku do pracy przystąpili policjanci oraz prokurator. Wraz z Wojciechem N. w samochodzie jechało jeszcze kilka osób, część z nich to rodzina kierowcy. Rodzice zmarłej uważają, że zanim śledczy znaleźli się na miejscu, ciało ich córki oraz rower zostały przesunięte z rowu w rejon skarpy i pobocza drogi. Swoje przekonanie opierają na tym, że w rowie była wygnieciona trawa oraz znajdowało się dużo krwi. Na podstawie zeznań kierowcy oraz pozostałych pasażerów, z którymi się zapoznali, uważają, że Wojciech N. widząc już z pewnej odległości dziewczynę z rowerem, nie dostosował się do zasady ograniczonego zaufania.
- Nasze zastrzeżenia dotyczą także kilku innych kwestii. Jednak przyjmując nawet taki przebieg wydarzeń, jaki wynika z zeznań kierowcy i pasażerów, którzy zanim doszło do zderzenia rozmawiali ze sobą w samochodzie na temat zachowania Karoliny na drodze, to przede wszystkim nie zastosował on właśnie zasady ograniczonego zaufania - zaznacza Stanisław Idaszek, wujek Karoliny, który od początku wspiera jej rodziców.

Po ponad dwuletnim dochodzeniu, pięciu opiniach biegłych, w tym jednej wykonanej na zamówienie rodziny, włączeniu się nawet Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, która objęła nadzorem postępowanie przygotowawcze, śledztwo umorzono.

- Ponieważ opinie biegłych nie są jednoznaczne, dwie z nich przemawiają na korzyść siostry oraz ponieważ mamy odczucie, że śledztwo było prowadzone mało profesjonalnie, postanowiliśmy skorzystać z możliwości wniesienia subsydiarnego aktu oskarżenia do Sądu Rejonowego w Gostyniu przeciwko Wojciechowi N. - tłumaczy Marek Ratajczak, brat Karoliny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski