Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gran Turismo: Poszkodowani nie godzą się, by sprawca dobrowolnie poddał się karze

Agnieszka Świderska
Gran Turismo: Poszkodowani nie godzą się, by sprawc dobrowolne poddał się karze
Gran Turismo: Poszkodowani nie godzą się, by sprawc dobrowolne poddał się karze Paweł Miecznik
Proces Norwega, który rok temu na Gran Turismo w Poznaniu wjechał w widzów mógł skończyć się wczoraj. Będzie jednak trwał i to długo. Połowa poszkodowanych nie zgodziła się, by oskarżony kierowca dobrowolnie poddał się karze.

Proces 41-letniego Mortena N., norweskiego kierowcy oskarżonego o nieumyślne spowodowanie katastrofy na ubiegłorocznym pokazie na Gran Turismo potrwa wiele miesięcy. W poniedziałek już po raz drugi poznański sąd musiał odrzucić jego wniosek o dobrowolne poddanie się karze.

Połowa poszkodowanych - w wypadku ucierpiało 20 osób, domaga się większego zadośćuczynienia; większego niż to, które w drodze ugody wypłacił pozostałym i które zaproponował również im. Propozycje Norwega kończyły się na 4200 złotych. Tymczasem tylko piątka poszkodowanych żąda od 8 do 10 tys. złotych.

W czterech przypadkach lekarz zakwalifikował ich obrażenia poniżej 7 dni - były to stłuczenia. W jednym przypadku było to złamanie nadgarstka i nosa. Ile żądają pozostali? Nie wiadomo. Wczoraj nie było ich w sądzie. Będą przesłuchani na kolejnych rozprawach.

Norweg zeznawał przy pomocy tłumaczki. Przyznał się do winy. Wycofał się tylko z jednego zeznania: z tego, że uważał się za najbardziej doświadczonego na świecie kierowcy Koenigsegga, tego samego samochodu, którego nie opanował na Gran Turismo i którym staranował barierki i widzów. Wcześniej przejechał nim 9 tysięcy kilometrów. Ostatnie kilkadziesiąt metrów zaprowadziło go na ławę oskarżonych.

- Zrobiłbym wszystko, żeby to się nie stało - wyznał na sali sądowej.

Od tamtej pory nie usiadł już za jego kierownicą. Zamiłowanie do sportowych aut stracił także 26-letni student, który był wśród poszkodowanych.

- Z powodu traumy nie mogę już w pełni czerpać satysfakcji z prowadzenia sportowego samochodu - wyznał. - Wcześniej jazda nim pomagała mi się odstresować i zrelaksować. Teraz służy mi jedynie do przemieszczania się z punktu A do punktu B.

To właśnie on wyszedł z wypadku ze złamanym nadgarstkiem i nosem oraz drobnymi urazami. Od tego czasu przebywa pod opieką psychiatry i psychologa. Na pierwszej rozprawie zgodził się na zadośćuczynienie w wysokości 3780 złotych. Teraz żąda 8 tysięcy złotych.
- Mam żal do kierowcy, że bezpośrednio po wypadku nie zainteresował się moim losem i nie przeprosił mnie - wyjaśnił.

Morten N. tłumaczył, że nie zrobił to tylko dlatego, że w Norwegii kontakt sprawcy wypadku z ofiarami jest źle widziany. Odradzał mu to również jego pierwszy polski obrońca. W poniedziałek raz jeszcze przeprosił 26-latka.

- Zdążyłem tylko krzyknąć "Uwaga!", zanim w nas wjechał - to już zeznania 22-letniego przedsiębiorcy z Poznania. - Przekoziołkowałem kilka metrów w powietrzu. Za to, co przeszliśmy z bratem, który również ucierpiał, należy nam się adekwatne zadośćuczynienie.

Biegły ustalił, że przyczyną wypadku była nadmierna prędkość oraz nieprawidłowe manewry.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski