Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Granie na żywo budzi zawsze dreszczyk emocji i niespodzianki - rozmowa ze Zbigniewem Wromblem

Marek Zaradniak
Zbigniew Wrombel gra nie tylko z własnym kwartetem
Zbigniew Wrombel gra nie tylko z własnym kwartetem Archiwum artysty
Ze Zbigniewem Wromblem, poznańskim jazzmanem, kompozytorem, kontrabasistą i pedagogiem rozmawiamy o jego zespołach i byciu sidemanem

We wtorek wystąpi Pan na finałowym koncercie festiwalu z okazji 18-lecia klubu Blue Note z grupą Kwartet Zbyszka Wrombla. To nie jedyny Pański zespół. Kto w nim gra?

W Blue Note wystąpię z Maciejem Kocińskim, który zagra na saksofonach i prawdopodobnie na elektrycznym urządzeniu zwanym EWI. Krzysztof Szmańda będzie grał na perkusji i instrumentach perkusyjnych, mój syn Piotr na fortepianie, pianinie fendera i najprawdopodobniej na minimoogu, a ja na kontrabasie i może w kilku utworach na gitarze basowej.

Jak można określić stylistykę, jaką proponuje zespół?

Trudno ją jednoznacznie określić. Mamy różne inspiracje i staramy się grać zarówno program złożony z naszych własnych utworów - głównie moich i Piotra, ale także sięgniemy do kompozytorów, których szanujemy i uważamy, że ich twórczość mocno zmieniła bieg muzyki jazzowej, jak i tak zwanej muzyki rozrywkowej. Zagramy najprawdopodobniej jeden z utworów Herbie Hancocka i „Afro Blue” Mongo Santamarii w moim opracowaniu. Pokusiliśmy się też o twórców z innego świata, ale ich muzyka jest na tyle interesująca, że można ją również wykonywać w jazzowych opracowaniach. A więc mam tu na myśli między innymi Johna Lennona i Paula McCartney’a.

Jak wspomnieliśmy, Kwartet Zbyszka Wrombla to nie jedyny zespół, w którym Pan gra. W ilu zespołach pojawia się aktualnie nazwisko Zbigniewa Wrombla? Ze String Connection w składzie, który się reaktywował, gram okazjonalnie. Ostatni raz zagrałem około roku temu. Na basie gra tam najczęściej Krzysztof Ścierański. Są też formacje, które niekoniecznie grają jazz, ale na przykład muzykę Astora Piazzolli. Z Wiesławem Prządką z jednej strony gramy jego tanga, ale z drugiej także mniej znaną twórczość jazzową. Zagraliśmy ten program na festiwalu we Lwowie, a także w Przemyślu. To utwory napisane przez niego podczas jego pobytu w Nowym Jorku. Graliśmy ten program w składzie poszerzonym o wibrafon, na którym zagrał Dominik Bukowski i o saksofonistę Piotra Barona. Było to bardzo interesujące, o czym świadczyła reakcja publiczności. Z Justyną Szafran zagrałem niedawno recital we wrocławskim teatrze Capitol. Oprócz tego, że gra Pan w różnych zespołach, bardzo często jest Pan zapraszany jako sideman do udziału w różnych nagraniach. Jaka jest różnica pomiędzy graniem jako sideman, a graniem w normalnej kapeli? Granie sidemana kojarzy się zazwyczaj z pracą studyjną i jest to prawda. Jest to zupełnie coś innego. W studiu rządzą inne prawa. Trzeba zwracać uwagę na precyzję, na dokładność. Nie jest to takie spontaniczne granie jak na koncertach. Oczywiście, wszystko zależy, jaką muzykę się gra. Na ogół gram piosenki zaaranżowane przez kompozytora i nie mogę zaproponować wiele swojej inwencji, ponieważ liczy się tylko wokal i koncepcja piosenki. Natomiast granie na żywo budzi zawsze dreszczyk emocji i niespodzianki. I nawet gdy mamy muzykę ściśle zaaranżowaną w sensie formy i harmonii, to na tyle odstępujemy od reguł, że nigdy nie do końca wiemy, co się wydarzy.

Gra Pan ze swoim synem Piotrem. Łatwo wam się współpracuje?

Akurat z Piotrem mi się bardzo dobrze współpracuje. Zawsze mogę na nim polegać. To bardzo rzetelny muzyk i dobrze się rozumiemy. Żałuję, że ta współpraca nie zdarza się nam zbyt często, bo Piotr mieszka w Warszawie. Gramy z Januszem Szromem, gdzie wykonujemy tak zwany „Śpiewnik” poszerzony o niektóre przeboje i tematy z muzyki filmowej i w moim kwartecie.

Skoro mówimy o młodych, to jest Pan także wykładowcą jazzu na Akademii Muzycznej w Poznaniu. Czy młodzież dziś garnie się do grania jazzu?

Określiłbym to jako sinusoidalną falę. Są takie lata, że wielu kandydatów zdaje zarówno do liceum, jak i na studia, kiedy już młodzi ludzie bardziej wiedzą, czego chcą w życiu, ale są też i lata chudsze pod tym względem. Ale po sukcesach naszych studentów widać, że poziom jazzu w Akademii jest wysoki.
Rozmawiał

Marek Zaradniak

Jerzy Małek Quartet, Blue Note (ul. Kościuszki 79), 19 lutego, godzina 20, bilety: 30-40 zł

Kwartet Zbyszka Wrombla, Blue Note (ul. Kościuszki 79), 23 lutego, godzina 20, bilety: 35 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski