Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Wojtkowiak czeka na sygnał z TSV 1860 Monachium

Maciej Lehmann
Grzegorz Wojtkowiak.
Grzegorz Wojtkowiak.
Sportowa przyszłość Grzegorza Wojtkowiaka może zależeć od tego jak zakończy się rywalizacja o władzę w niemieckim TSV 1860 Monachium, który obecnie w tabeli 2. Bundesligi zajmuje 6 miejsce. Jeśli stery "Lwów" przejmie jordański inwestor Hasan Ismaik, lechita może jeszcze w tym oknie transferowym przenieść się do stolicy Bawarii.

Czytaj także:
Lech Poznań: Jakub Wilk szuka klubu - Lechia lub Zagłębie
Bandrowski i Micanski nie wzmocnią Lecha Poznań

- Nie doszliśmy do porozumienia z Grzegorzem Wojtkowiakem - przyznał dyrektor sportowy Andrzej Dawidziuk. Reprezentacyjnemu obrońcy, tak jak kilku innym piłkarzom poznańskiego klubu kończy się w czerwcu kontrakt z Kolejorzem. Teoretycznie już teraz mógłby podpisać kontrakt z nowym klubem.

Choć Wojtkowiak, z którym rozmawialiśmy tuż po meczu kontrolnym z Piastem Gliwice twierdzi, iż nic nie wie o ofercie TSV 1860, niemieckie gazety wychodzące w Monachium, takie jak "Abendzeitung", "Muenchener Merkur" czy "TZ" podały, że lechita stał się jednym z elementów szantażu na najwyższym szczeblu walki o władzę w klubie.

Posiadający 49 procent akcji Hasan Ismaik, który "utopił" już w TSV 21 mln euro, domaga się ustąpienia dotychczasowego prezydenta Dietera Schneidera. W zamian obiecuje dalsze finansowanie klubu i trzy transfery Georgiosa Tzavellasa (Eintracht Frankfurt), Vladimira Komana (Genua) oraz Grzegorza Wojtkowiaka. Niemieccy dziennikarze twierdzą, że z całą trójką już się porozumiał. Problemem jest tylko Schneider, który nie chce odejść. Proponuje oszczędności, ale jednocześnie uniezależni przyszłość klubu z wielkimi tradycjami od kaprysu jednego człowieka. Najważniejsi ludzie w TSV mają spotkać się jeszcze dzisiaj, by rozmawiać o przyszłości "Lwów". Bez milionów Ismaika klub może popaść w duże finansowe problemy i raczej nie ma szans na włączenie się do walki o awans do Bundesligi.

Czym "Lwy" mogą skusić reprezentanta Polski? Oczywiście zarobkami. Wojtkowiak nawet w 2. Bundeslidze zarabiałby 500 tysięcy euro rocznie. Takich pieniędzy Lech nie jest w stanie mu zaproponować. W Poznaniu zatrzymać go może tylko perspektywa gry na EURO. Droga do kadry z niemieckiego drugoligowca może być trudniejsza niż z Kolejorza, gdzie kapitan ma ugruntowaną pozycję.

Niemcy nie maja wiele czasu na negocjacje z Lechem, bo we wtorek o północy zamknięte zostanie u nich zimowe okienko transferowe. Na szczęście poznański klub prawą stronę obrony ma dosyć dobrze obsadzoną. Wiadomo już, że Kolejorza nie opuści zimą Marcin Kikut, który wrócił z testów w FC Nantes. Trener Landry Chauvin uznał, że ma na tyle duże zaległości treningowe, że nie będzie wzmocnieniem dla jego drużyny.

W Lechu na najbliższe pół roku na pewno pozostanie też Semir Stilic. Andrzej Dawidziuk spotkał się z menedżerem Bośniaka.

- W jego sprawie nic się nie zmieniło. Na razie Semir nie przystał na naszą propozycję przedłużenia kontraktu. Nie ma też w tej chwili innych atrakcyjnych propozycji z zagranicy. Wiosną będzie grał w Lechu i jak będzie w wysokiej formie, to na pewno wychodził będzie w podstawowej jedenastce - deklaruje dyrektor sportowy Lecha.

Andrzej Dawidziuk nie potwierdził informacji, że Kolejorz stara się sprowadzić na Bułgarską hiszpańskiego prawoskrzydłowego Juanma Ortiza z Glasgow Rangers oraz pomocnika Mateusza Klicha z Wolfsburga.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected].

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski