Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gul Amiri był Persem, ale Polska była jego miejscem na Ziemi [Wspomnienie]

Marek Zaradniak
Gul Amiri urodził się w Afganistanie, ale przed ponad 40 lat mieszkał w Poznaniu.
Gul Amiri urodził się w Afganistanie, ale przed ponad 40 lat mieszkał w Poznaniu. Szymon Siewior
W sobotę mija rok od śmierci Gula Amiri. Był Persem urodzonym w Afganistanie, ale przez ponad 40 lat mieszkał w Poznaniu.

Gul Amiri był absolwentem tutejszej Politechniki. Przez wiele lat działał w Lions Clubs największej na świecie organizacji charytatywnej.

Pochodził z bardzo starej i znaczącej rodziny afgańskiej. Przed rewolucją afgańską przez 4 lata pracował w ambasadzie Afganistanu w Warszawie. Wojna w Afganistanie uniemożliwiła mu powrót do ojczyzny. Dlatego rozpoczął działalność gospodarczą w Poznaniu. Handlował ubraniami, lekami i innymi artykułami konsumpcyjnymi. Często powtarzał, że Polska jest jego miejscem na Ziemi, domem i ojczyzną, ale jednocześnie prowadził szeroką działalność charytatywną. Był członkiem Lions Club Poznań Concordia.

Jego rodzeństwo od lat mieszkało w USA. On jednak Polski na żaden kraj nie chciał zamienić. - Gdy przyjeżdżają do mnie krewni dziwią się, że nie wyjadę, ale ja im tłumaczę, że Polska to moja młodość, wspomnienia. Ja czuję ten kraj - mówił.
O tym jak bardzo wrósł w Poznań i jak bardzo bliskie były mu sprawy miasta świadczy fakt, że włączył się w odnowę fary. Kiedy ówczesny proboszcz ksiądz Wojciech Wolniewicz powiedział: Pan mówi inaczej niż wszyscy. Czy jest pan katolikiem? - Nie. Jestem muzułmaninem, ale dla mnie liczy się jeden Bóg - odpowiedział Gul Amiri.

Czytaj też: Poznań: Nie żyje ksiądz profsor Jan Kanty Pytel, kapłan i uczony

Past gubernator okręgu 121 Polska Mariusz Szeib tak wspomina Gula Amiri: W maju 2004 roku na koniec mojej kadencji gubernatora okręgu organizowaliśmy konwencję okręgu. Dostąpiliśmy zaszczytu, bowiem swoją obecność potwierdził ówczesny wiceprezydent światowy Lions Clubs, Amerykanin o polskich korzeniach Clement Kusiak. Kiedy dzieliśmy pomiędzy sobą zadania Gul tajemniczo uśmiechnął się i powiedział: Wymyślę coś wyjątkowego. Po przemówieniu wiceprezydenta Kusiaka na sali pojawił się Gul targając ogromy zwój przypominający dywan. Pomogłem mu go rozwinąć i na oczach wszystkich ukazał się gobelin z poznańskim ratuszem, datą 14-16.05 2004 i napisem „Konwencja okręgu D121 Polska”. Prezydent Kusiak, jak wszyscy wyglądał na bardzo zaskoczonego. Gdy rok później byłem w siedzibie Lions Clubs w Oak Brook pod Chicago najbardziej prestiżowe miejsce w gabinecie prezydenta Kusiaka zdobił gobelin Gula. Gdy w 2017 roku z okazji 100-lecia Lions Clubs z trzema kolegami tworzącymi Freedom Charity Run przebiegliśmy 1000 kilometrów przez Stany Zjednoczone i odwiedziłem siedzibę Lions Clubs. Gobelin Gula nadal tam był.

Sprawdź też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski