8 września fani Happysadu mieli mieć już płytę w rękach, a musieli poczekać jeszcze półtora miesiąca. Co się stało? Nad "Jakby nie było jutra" Happysad pracowali z Marcinem Borsem - najpopularniejszym i najbardziej cenionym w tej chwili polskim producentem muzycznym. Pod koniec lipca rozpoczął się etap miksowania materiału - a więc płyta była już niemal gotowa. Pierwsze dni sierpnia wywróciły jednak wszystko do góry nogami.
- Gwałtowna ulewa i konieczność przełączenia prądowych zasobów miejskich na źródło "B" spowodowały krótkie zwarcie instalacji elektrycznej nie tylko w całej dzielnicy - ale również w moim studio. Bilans strat okazał się miażdżący. Pierwszych kilka jego punktów odkryłem już kwadrans później - w tajemniczych okolicznościach z obu dysków - głównego i backupowego - zniknęły trzy piosenki w całości i kilka drobiazgów z kolejnych. "Spłonęła" spora cześć kilometrów przewodów, a wiele urządzeń niezbędnych do skończenia płyty okazało się uszkodzonych - relacjonował producent.
Po kilku tygodniach sytuację opanowano, ale i tak w tym czasie zespół i producent musieli spiąć się i pracować tak, jakby nie było jutra. Mówią zresztą, że tak wyglądała praca nad płytą od samego początku. - Pracowaliśmy na maksie swoich możliwości, bardzo intensywnie - mówił w wywiadzie dla Onet.pl Łukasz Cegliński.
Najwyraźniej się opłacało - szósty album Happysad zadebiutował na pierwszym miejscu listy OLiS, a na koncert w Eskulapie, na którym będzie można go usłyszeć, już nie ma biletów.
Happysad
Eskulap (ul. Przybyszewskiego 39)
14 grudnia, godzina 19
koncert wyprzedany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?