Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Henryk Synoracki: Sport nie powinien być skokiem na kasę i sławę

Radosław Patroniak
Henryk Synoracki w tym sezonie został mistrzem Europy i brązowym medalistą mistrzostw świata w klasie O-125
Henryk Synoracki w tym sezonie został mistrzem Europy i brązowym medalistą mistrzostw świata w klasie O-125 Fot. Wiktor Synoracki
Rozmowa z najbardziej utytułowanym polskim motorowodniakiem i zawodnikiem PKM LOK Poznań, Henrykiem Synorackim

Jeśli ktoś w wieku 66 lat staje się najbardziej utytułowanym motorowodniakiem w Polsce, to może przyjść moment refleksji – co dalej? Sportowa emerytura, czy może służenie pomocą młodym motorowodniakom?
Nie myślę o sportowej emeryturze, ale o tym, co czeka mnie zimą i w przyszłym sezonie. Co się tyczy młodzieży – jest problem. Dotyczy on generalnie sportu. Nie ma się co dziwić, ponieważ zaangażowanie w sport wymaga wysiłku, wyrzeczeń, nakładów czasu i finansów, a dodatkowo nie sprzyja mu lansowany styl życia. Trudno spotkać młodego sportowca, który w kolejnym sezonie nie zamierza zostać mistrzem - najlepiej świata. Zapomina się o latach nauki koniecznych do osiągnięcia sukcesów, a młodzież jest na tyle niecierpliwa, że się szybko zniechęca. Samo uprawianie sportu niewielu ludziom sprawia przyjemność. Celem są wygrane. Chociażby na komputerze – siedząc w domu...

Może jakbyśmy stali się sportową potęgą, to podejście do sportu, by się zmieniło?
Niekoniecznie. Nie jestem przekonany, że jeśli zdobędziemy 50 złotych medali na igrzyskach, to będziemy mieli zdrowsze postrzeganie sportu. Takie sytuacje w historii różnych krajów miały miejsce, i mają nadal. Niektórzy mówią o „hodowli sportowców”, a wszystko to ze względu na cele propagandowe i polityczne. Statystyki medalowe nie przekładają się na statystyki zdrowia społeczeństw, z których wywodzą się rekordziści. Przysłowie mówi: w zdrowym ciele, zdrowy duch. I odwrotnie, o czym zdają się zapominać rządzący…

Pan na wodnych akwenach Starego Kontynentu ściga się z reprezentantami różnych federacji. Jak Pan ocenia szanse polskich motorowodniaków w konfrontacjach z nimi i dlaczego nie zawsze są one równe?
Mówiąc o klasach wyścigowych, czyli otwartych, prym wiodą włoscy konstruktorzy. Ich tradycje motoryzacyjne odbiegają znacznie od naszych – oczywiście na ich korzyść. My, Polacy, nie produkujemy swojego samochodu, motocykla, roweru, więc jak byśmy mogli w ogóle myśleć o polskich tłokach, korbowodach czy jakichkolwiek innych częściach wyścigowych? To sprawia, że polscy zawodnicy aktualnie zmuszeni są bazować na włoskim sprzęcie, co jest dużym utrudnieniem. Nie zamyka to drogi do sukcesów, ponieważ pracowitością można obejść problem. Sztuką, która wymaga cierpliwej nauki, jest umieć właściwie wykorzystać dostępny sprzęt. Zupełnie inaczej wygląda rywalizacja w klasach sportowych, gdzie silniki są dostępne u wszystkich polskich dealerów i zgodnie z regulaminem nie mogą być modyfikowane w sposób istotny, określony przepisami. To sprawia, że rywalizacja łodzi z silnikami turystycznymi jest dużo bardziej wyrównana. Koszty utrzymania sprzętu są nieporównywalnie niższe, co za tym idzie – klasy sportowe są bardziej przyjazne młodym adeptom, starym adeptom, portfelom i klubom. Ich rola w kształtowaniu właściwych postaw sportowych i wychowawczych jest nie do przecenienia.

Może nie wszyscy polscy sportowcy zasługują na krytyczną ocenę?
Nawet wśród piłkarzy można znaleźć jednostki, które nie mają złotówek w oczach. Chciałbym jednak, żeby więcej w zachowaniach młodych ludzi było pokory i logiki. Ktoś kto zaczyna przygodę ze sportem nie może myśleć o niewiarygodnym budżecie i kolejce sponsorów przed jego domem. Nie można traktować sportu jak skoku z otwartym spadochronem. Jeśli chcesz być dobrym kierowcą, musisz być też dobrym mechanikiem i czekać cierpliwie na sukces.

W światku motorowodnym nie ma jeszcze zmiany pokoleniowej, jest chyba natomiast postęp w zakresie bezpieczeństwa?
Jak można mówić o zmianie pokoleniowej, skoro jak równy z równym ścigam się nawet z osiemnastolatkami? Estoński zawodnik, który jest wzorcem dla wielu, zdobywał złoty medal w wieku przeszło siedemdziesięciu lat. Tak samo przykładem może być poznański motorowodniak Lechosław Rybarczyk, który jest ode mnie znacznie starszy i jeszcze sobie jakoś radzi - chwała mu za to. Może być również przykładem dla młodych. Łodzie są bezpieczniejsze z racji chociażby coraz lepszych materiałów używanych do ich produkcji. Wypadki się zdarzają – tak jak wszędzie. Nawet w domu. I szpitalach…

W tym roku udanych startów jedno wydarzenie było dla Pana bardzo smutne - kilka miesięcy temu odszedł od nas Pana sportowy mentor, Bogdan Gapski. Wspólnie z nim i Grzegorzem Dorożałą tworzyliście słynny silnik SyGaDo.
Gapski w moich myślach jest ciągle żywy. To był człowiek, który zawsze mi dobrze życzył i był mi bliski. Poza tym tak długo się żyje, jak nie ulatnia się z pamięci innych. Gapskiemu to nie grozi… Nazwa SyGaDo świadczy o tym, że do osiągania przeze mnie dobrych rezultatów przyczyniła się grupa osób. Dzisiaj już sporo większa niż by sugerowało rozwinięcie skrótu. Współdziała ze mną, poza osobistym szwagrem Grzechem, mechanik Leszek Glogier. Dba o mnie moje dziecko – Wiktor. Wspiera mnie Maciej Turkiewicz swoim doświadczeniem kartingowym, Pan Witkowski i Pan Mostowy – majstry w swoich branżach – i wiele innych osób dobrej woli. Takich ludzi wokół siebie życzę każdemu sportowcowi.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski