Po rozmowach z Mandarem i jego żoną, która płakała i mówiła, jak bardzo boi się powiedzieć o swoich problemach nawet ojcu, nie mówiąc już o sąsiadach, którzy, odkąd przyjechała z zagranicy z Hindusem, przestali mówić jej "dzień dobry", pomyślam: dramat.
Trudno jednoznacznie oskarżać Urząd Wojewódzki. Chociaż, to tu, to tam słychać głosy, że poznański wydział do spraw cudziemców - posłużę się określeniem Leonarda Cyrsona - mechanicznie stosuje przepisy. Kto wie, czy nie bardziej mechanicznie niż gdziekolwiek indziej.
Zastanawiam się też, czy ta osoba, która przesłuchiwała w urzędzie pana Mandara, kiedy popełnił błąd, mogłaby teraz z czystym sumieniem powiedzieć, że Hindus przy niej "śmigał" po polsku, a teraz bezczelnie oszukuje dziennikarkę i swojego adwokata...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?