Hipodrom Wola, czyli tor niezliczonych przeszkód

Spółka z udziałem samorządu wojewódzkiego cały czas przynosi finansowe straty, wciąż nie udało się znaleźć chętnego inwestora, a swojego człowieka w zarządzie straciło PSL. Niewykluczone, że ludowcy będą naciskać, by ponownie wprowadzić tam kogoś związanego z tym ugrupowaniem.

Udziały w spółce CWJ Hipodrom Wola, przynoszącej co roku straty finansowe, ma samorząd wojewódzki. W jego posiadaniu znajduje się między innymi około 47 hektarów ziemi położonej w atrakcyjnym miejscu Poznania. Spółka od kilku lat przynosi finansowe straty i jest studnią bez dna. Od 2006 roku Urząd Marszałkowski spłacił około 5 milionów złotych długu. Pieniędzy zabrakło między innymi na najbardziej prestiżowe zawody konne CSIO, które Poznań stracił na rzecz Sopotu.

Pod naciskiem sejmikowej opozycji z PiS i LiD, zarząd podjął na początku tego roku decyzję o wydzierżawieniu części terenów zielonych (ok. 25 hektarów) oraz obiektów związanych ze sportem konnym (stajnie, ujeżdżalnie oraz hotel). Niestety, nie znaleziono chętnych inwestorów, którzy wyłożyliby swoje pieniądze na ożywienie tego atrakcyjnego terenu rekreacyjnego leżącego niemal w samym centrum miasta.

- Trafiły do nas tylko pojedyncze oferty, dlatego przetarg nie został rozstrzygnięty - tłumaczy Leszek Wojtasiak (PO), wicemarszałek województwa wielkopolskiego, któremu podlega Hipodrom Wola. - Myślę, że jednym z powodów niewielkiego zainteresowania jest obecny kryzys gospodarczy. Potencjalni inwestorzy oglądają każdą złotówkę. Ale teraz, po pół roku ogłaszamy kolejne przetargi. Wierzę, że tym razem będziemy mieli więcej szczęścia.

Dodatkowym kłopotem jest to, że część terenu podlega ścisłym kryteriom narzuconym przez konserwatora zabytków. Jednak sejmikowa opozycja ma już dość przedłużających się negocjacji i marazmu wokół Woli.

- Ten przetarg został dziwnie rozpisany. W takich przypadkach zaprasza się inwestorów na negocjacje, a nie daje ogłoszenia. Mijają kolejne miesiące, a nic w tej sprawie się nie dzieje - podkreśla Zbigniew Czerwiński, wiceprzewodniczący sejmiku i szef klubu PiS.

Cierpliwość radnych skończyła się w ubiegłym tygodniu, kiedy na posiedzeniu jednej z sejmikowych komisji nie było nikogo, kto w imieniu władz województwa mógłby wytłumaczyć się z zastoju.
- Odnoszę wrażenie, że zarząd województwa nie ma czasu, ani ochoty, żeby na poważnie zająć się problemem. W ten sposób zamiast dobrego i odważnego biznesplanu mamy zwykłe klepanie biedy. Tak dalej się nie da. Hipodrom Wola ma swój potencjał. Przykład poznańskiej Malty jest dowodem, że można w mieście zagospodarować rekreacyjne tereny - uważa radny Przemysław Smulski (PiS).

W efekcie, według nieoficjalnych informacji, tylko w tym roku spółka przyniosła już około 200 tys. zł straty przy zdecydowanie ograniczonej działalności sportowej. Władze województwa odpowiadają, że pracują nad nową koncepcją dla Woli. W czwartek ma się nią zająć zarząd województwa. Z budżetu już idą pieniądze na termomodernizację obiektów.

Wygląda jednak na to, że to nie koniec problemów na Woli, bo w zarządzie spółki swojego przedstawiciela nie ma już PSL. Paweł Wachowiak został szefem jednej z rolnych spółek z udziałem Skarbu Państwa. Ludowcy przyznają w nieoficjalnych wypowiedziach, że będą domagali się uzupełnienia składu zarządu. Mogą jednak trafić na opór koalicjanta. - Przy obecnym charakterze spółki zarząd powinien być jednoosobowy - przyznaje Leszek Wojtasiak.

Radni opozycji chcą oficjalnie podjąć tę kwestię na lipcowej sesji sejmiku, którą zaplanowano na poniedziałek.