Hiszpan Dani Ramirez w Lechu Poznań, czyli podbój ligi z literką "B" [KOMENTARZ]

Ostatnim poważnym wzmocnieniem z zagranicy w Wielkopolsce było przyjście do Lecha łotewskiego napastnika Artjoma Rudniewa, który z prędkością wiatru dochodził do sytuacji strzeleckich i nic dziwnego, że został później królem strzelców. Przed nim, w Wiśle Kraków grał równie utalentowany Nigeryjczyk Kalu Uche, który spod Wawelu za dobrą kasę wywędrował do La Liga.

Czytaj też: Optymalna jedenastka Lecha Poznań przed rundą rewanżową

Od kilku lat tendencja się zmieniła. Polską ligę nawiedzają hiszpańscy piłkarze na czele z Igorem Angulo z Górnika Zabrze, którym nie powiodło się w wielkiej piłce w rodzimym kraju. Ramirez zanim trafił do Stomilu Olsztyn występował w Realu Madryt C, Valencii B i Getafe B. 27-latek zanim też zmienił klimat łódzki na poznański przyznał, że Legia i Lech w hiszpańskiej ekstraklasie walczyłyby o utrzymanie, a przecież wiedział, że nie rozmawia z rodakiem, więc pewnie nie chciał nam sprawić większej przykrości...

Następcą „Magika” w ŁKS ma być Hiszpan Antonio Dominguez z Algeciras CF, znanego fanom Segunda B. Ta literka „B” pojawia się niemal przy każdym zawodniku z Półwyspu Iberyjskiego. Polska stała się dla nich szansą na spełnienie dziecięcych marzeń, poczucie się gwiazdą i zarobienie niebotycznych pieniędzy jak na warunki II ligi hiszpańskiej. Trudno mieć nawet pretensje, że wykorzystują koniunkturę i uszczęśliwiają siebie oraz najbliższych. Szkoda tylko, że przy okazji uświadamiają nam, że staliśmy się piłkarskim zaściankiem Europy.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]