Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hiszpanka o Powstaniu Wielkopolskim jak "Gwiezdne wojny" w 1918 roku [ZDJĘCIA]

Kamil Babacz
Hiszpanka o Powstaniu Wielkopolskim jak "Gwiezdne wojny" w 1918 roku
Hiszpanka o Powstaniu Wielkopolskim jak "Gwiezdne wojny" w 1918 roku archiwum filmu Hiszpanka
Z jednej strony Powstanie Wielkopolskie, Ignacy Paderewski i bitwa o Ławicę. Z drugiej - jasnowidze, spirytyści i magia. Tak o polskiej historii jeszcze nie opowiadano. Nie kręcono też jeszcze w Poznaniu z takim rozmachem - "Hiszpanka" to megaprodukcja o budżecie 24 milionów złotych, międzynarodowej obsadzie i pełnych rozmachu efektów specjalnych. 27 grudnia, w 96. rocznicę Powstania Wielkopolskiego, odbędzie się jej prapremiera. Do kin w całej Polsce film wejdzie 23 stycznia.

Akcja "Hiszpanki" dzieje się w grudniu 1918 roku. Miesiąc wcześniej odrodziła się Polska. Z Londynu do Warszawy, żeby objąć tekę premiera Niepodległej, zmierza kompozytor, pianista i mąż stanu - Ignacy Paderewski. Polskie ziemie zachodnie wciąż pozostają pod rządami Prus. Wizyta Mistrza może stać się impulsem do kolejnego powstania. Prusy robią wszystko, żeby powstrzymać Paderewskiego - nie cofną się przed wezwaniem na pomoc podejrzanych i mrocznych sił.

ZOBACZ ZWIASTUN FILMU "HISZPANKA"

Historia, kryminał i magia
Film wyreżyserował Łukasz Barczyk, wcześniej kojarzony z niszowymi filmami zbierającymi skrajne recenzje, a nie wielkimi produkcjami. Jego "Hiszpankę" wybrano z dziewięciu prac nadesłanych na konkurs na nowelę o Powstaniu Wielkopolskim. Realizację filmu dofinansował Samorząd Wielkopolski. Reżyser nazywa swoje dzieło "efektownym miksem kina historycznego i kryminalnego z wpływami niemieckiego ekspresjonizmu".

ZOBACZ: WSZYSTKO O FILMIE "HISZPANKA"

W roli Paderewskiego zobaczymy Jana Frycza. Jego głównym przeciwnikiem jest mroczny Doktor Abuse, medium pracujące dla pruskiej armii. Zagrał go Crispin Glover, hollywoodzki aktor znany m.in. z "Powrotu do przeszłości" Roberta Zemeckisa oraz "Truposza" Jima Jarmuscha. W grupie spirytystów ratujących Mistrza przed atakiem medium znajdują się kochankowie (Jakub Gierszał i Patrycja Ziółkowska), gotowi poświęcić wszystko dla wolności Ojczyzny i dla siebie nawzajem.

Struktura "Hiszpanki" odwołuje się do konstrukcji mitu. - To takie "Gwiezdne wojny" 1918 roku - mówi reżyser. - Jest w niej szlachetna, uduchowiona wróżka - Wanda Rostowska, jest młody książę czystego serca - Krystian Ceglarski, jest stary król - budowniczy - Tytus Ceglarski, jest waleczny awanturnik - Wiktor Pniewski, jest zły Mag - Dr Abuse, jest jego Zły Cień, potężniejszy od niego, bo opętany ideologią - Tiedemann. Wreszcie jest skarb, którego należy za wszelką cenę strzec - Wieszcz, Paderewski - Symbol Ojczyzny, i na samym końcu jest nieznane i nieuchwytne: tajemnicza siła, od której wahnięcia zależy przyszły los - Rudolf Funk. Filmowe powstanie ma też charakter mitu. W tym powstaniu nie tyle liczy się zwycięstwo, co pozytywistyczna wersja świata - praca i umysł. W takim świecie właściwie każda wojna jest klęską, a każde uratowanie od cierpienia istnienie - wartością.

Walka o kadry

Akcja filmu dzieje się w Warszawie, Poznaniu, Londynie, Berlinie, na morzu i w powietrzu. Kręcono go jednak w Łodzi, Warszawie, Poznaniu, Gdyni i Wrocławiu. Znalezienie wszystkich miejsc pozwalających stworzyć rok 1918 zajęło pół roku. Nawet poznańskie Stare Miasto nie nadaje się do filmowania na niej wydarzeń sprzed stu lat - mnóstwo tu szyldów, nowej architektury. - Nie było żadnej lokacji, której nie musiałabym adaptować, od wymiany tkanin na ścianach, dywanów, zasłon, nie wspominając o meblach i rekwizytach - mówi Karina Kleszczewska, autorka zdjęć filmowych.

Większość akcji dzieje się w Poznaniu, ale wiele ujęć zarejestrowano w warszawskich halach filmowych. W Poznaniu kręcono w grudniu 2012 roku na Starym Rynku (Pasaż 21 pomiędzy ulicami Wielką i Woźną zagrał podwórko biednej warszawskiej dzielnicy) i przed Teatrem Polskim oraz w styczniu 2013 roku w Starym Zoo, na Ostrowie Tumskim, Ławicy, w Sądzie Rejonowym na Młyńskiej oraz pod Hotelem Bazar. Na ulicach można było spotkać panów w cylindrach, panie w wielkich kapeluszach oraz wojskowych.

W Pasażu 21 przez kilka godzin w mrozie kręcono zaledwie półminutową scenę z Jakubem Gierszałem i Patrycją Ziółkowską. Zawieszono szyldy z napisami po polsku i rosyjsku. Otworzył się tam wyszynk, magiel, skład mebli. Pod Teatrem Polskim z kolei stanęły zabytkowe samochody, drogowskaz z niemieckimi nazwami ulic oraz słup z plakatami reklamującymi spektakle teatralne z 1918 roku. Nieistniejący już budynek Prezydium Policji, przed którym odbyła się bitwa (zginął w niej Franciszek Ratajczak), odtworzono za pomocą komputerów.

Nie wszystkie wysiłki ekipy filmowej dało się podglądać. Niektóre poznać można dzięki relacji statystów. W scenach kręconych na Ławicy uczestniczyły grupy rekonstruktorskie. Członek jednej z nich opowiedział nam o scenach, w których nagrywaniu brał udział.

- Przez dwa albo trzy dni kręciliśmy w koszarach po dawnej jednostce - mówi. - Sceny były kręcone na placu przed budynkami i kawałek dalej, w terenie. Prawie wszystkie kręcono wielokrotnie, ale choć pracowaliśmy przez wiele godzin, nasz udział ograniczył się do małych epizodów i bycia tłem.

O to, żeby zaznaczyć się w kadrach, toczyła się prawdziwa rywalizacja. - Kręcono sceny na wieży lotniska, na której stacjonowała załoga karabinu maszynowego. Koledzy wiedzieli, że jak ktoś tam się znajdzie, to na pewno będzie się w filmie. Sęk w tym, że te sceny były kręcone przez cały dzień, a było strasznie zimno - opowiada statysta. - Ci, którzy dostali się na wieżę, wiedzieli, że siedzą tam do oporu. Ci, którzy wchodzili obejrzeć szczęśliwców, byli zadowoleni, że to nie oni muszą stać na tym mrozie. Droczyli się z nimi, że idą na obiad, a tamci musieli stać na dobre. Odwzajemniali się, rzucając z wieży kawałki lodu, aż ktoś to zauważył i zaraz przedstawiciele ekipy zabronili takich niebezpiecznych zabaw.
Wspomina też inną zabawną sytuację. Podczas przerwy w zdjęciach poszedł na plac szukać jednego z kolegów. W tym czasie rozpoczęły się zdjęcia. - Byłem w innym, odznaczającym się mundurze. Szybko wbiegłem do jednego z budynków i zamknąłem za sobą drzwi. Scenariusz przewidywał, że będzie alarm i część żołnierzy będzie wbiegała do budynku, w którym stałem. Nie chciałem dostać drzwiami, więc zapierałem się od wewnątrz, aż w końcu jeden pan z ekipy przyszedł powiedzieć, co myśli o ich tempie wchodzenia do budynku - wspomina.

Przyznaje, że wiele pomysłów twórców filmu mija się z prawdą historyczną - na przykład powstańcy zawsze noszą biało-czerwone opaski, a na początku powstania nosili po prostu białe. Nie mówiąc rzecz jasna o spirytystach i magii. - Mimo to, widać było dbałość o wierność historii. Konsultanci odrzucali niektóre stroje, mówili, że zła czapka, że nie tak noszona. Ale czasem wychwytywaliśmy u nich niedociągnięcia.

W scenach walk o Ławicę oprócz kilkuset statystów i rekonstruktorów wzięło udział ponad 50 kaskaderów.

Najważniejsza jest iluzja

Na potrzeby filmu od zera zbudowano wiele rekwizytów. Na przykład trzeba było zaprojektować sterowiec. - Zbudowanie w studio gondoli Zeppelina w skali 1:1 wymagało ogromnego przygotowania. Odwiedziliśmy nawet brukselskie Królewskie Muzeum Sił Zbrojnych i Historii Militarnej, gdzie zachowały się fragmenty oryginalnych gondoli.

W polskiej rzeczywistości trzeba było też jakoś zainscenizować Londyn i Berlin sprzed stu lat. Większość przestrzeni, zwłaszcza tych, gdzie grano sceny zbiorowe, zbudowano od zera, żeby nie zamykać ulic i nie pracować w pośpiechu. Część stworzono za pomocą efektów specjalnych - na przykład Picadilly Circus - niemożliwe byłoby zamknięcie dla ruchu centralnego punktu Londynu.

- Mieliśmy model 3D, przestrzenną bryłę. Udało nam się kupić zeskanowaną ulicę i w ten sposób powstał bardzo dokładny model - mówi Jakub Knapik z Platige Image. - Tej ulicy musieliśmy nadać odpowiednią fakturę, kolor, kształt budynków. Wszystkie elementy świata epoki były malowane już na tej przestrzennej bryle.

Przechodniów kręcono na bieżniach, a potem wmontowywano tam, gdzie to najbardziej pasowało - tak, by zapełniali ulicę lub podróżowali między samochodami. Twórcom zależało jednak, żeby widz nie miał wrażenia komputerowo stworzonej rzeczywistości. Cały film nakręcono, co dziś rzadkie, na tradycyjnej taśmie filmowej 35 mm. Efekty, które mogliśmy zobaczyć w zapowiedzi, sprawiają jednak nieco bajkowe, nierealistyczne wrażenie, które współgra z niezupełnie realistyczną opowieścią.

- Chcieliśmy uzyskać wrażenie, że dla kamery nie istnieją żadne ograniczenia. Że nie zatrzyma jej płaszczyzna szyby, lustra czy ściany, że ujęcie może zacząć się na ulicy, a skończyć 80 metrów nad ziemią na pokładzie sterowca - mówi reżyser.
Dla wszystkich postaci pierwszoplanowych i tych pojawiających się blisko pierwszego planu uszyto i ręcznie wyhaftowano osiemdziesiąt kostiumów. Kostiumografką "Hiszpanki" została Dorota Roqueplo, jedna z najbardziej doświadczonych i nagradzanych specjalistek w tej dziedzinie. Ściągała kostiumy z magazynów w całej Europie. Dla Jana Frycza grającego Ignacego Paderewskiego wybrała gorset, bo do lat 20. XX wieku nosili je również mężczyźni. Aktor przyznał, że pomogło mu to stworzyć postać.

Na planie podczas zdjęć była żelazna zasada - aktorzy mogli wchodzić do dekoracji tylko w pełnym makijażu i w kostiumach. To miało pomóc im w skupieniu się nad rolą. Podobno owocowało też masą nieporozumień. Twórcy opowiadają, że po tygodniu wspólnych zdjęć Bruce Glover nie poznał Sandry Korzeniak, gdy w prywatnym ubraniu i bez makijażu wsiadła do jego samochodu. Szarmancko się przedstawił, jakby się nie znali.

Z dystansem do historii

A dlaczego "Hiszpanka"? W grudniu 1918 roku na terenie Wielkopolski zachorowało i zmarło tysiące ludzi. Podczas wojny nie prowadzono statystyk zachorowań na "hiszpankę". Jednak można domniemywać, że ludzie cierpieli właśnie na tę chorobę. Hiszpanką nazwano rodzaj grypy, która była jedną z największych pandemii w historii ludzkości. Zachorowało na nią na świecie ok. 500 mln ludzi (1/3 ówczesnej populacji). Liczba ofiar "hiszpanki" znacznie przewyższyła łączną liczbę ofiar frontów I wojny światowej. Zmarło wg różnych szacunków od 50 do 100 mln osób.

To wokół niej toczy się intryga, opowiedziana, zgodnie z regułami gatunku, z dystansem do historii. Właśnie z hiszpanką zmaga się w filmie Ignacy Paderewski. Metody walki o niepodległość narodu przypominają w filmie magiczne praktyki rozpowszechnione na przełomie wieków - mistycyzm, teozofię, wierzenia tamtych czasu. Czy uda się zaczarować też widzów? Tego w Poznaniu przekonamy się już wkrótce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski