Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hokej na lodzie: Kozice chcą podbić serca poznaniaków

Radosław Patroniak
W Poznaniu powstała pierwsza kobieca drużyna hokeja z zawodniczkami od 13 do 40 roku życia. Lodowisko przy Chwiałkowskiego to drugi dom dla wielu młodych ludzi ze stolicy Wielkopolski.

Hokej na lodzie w żeńskim wydaniu to żadna nowość. Pierwsze mistrzostwa świata rozegrano 25 lat temu, a siedem lat później panie po raz pierwszy rywalizowały o medale na igrzyskach olimpijskich. W stolicy Wielkopolski jednak bycie hokeistką to dość niecodzienna sprawa.

Tydzień temu poznańskie “Kozice” zaczęły jednak regularne występy w Polskie Lidze Hokeja Kobiet (grupa B). Podopieczne Grzegorza Błaszaka w pierwszym, historycznym spotkaniu na lodowisku przy ul. Chwiałkowskiego pokonały Cracovię 7:2. W rewanżu przegrały 1:3, ale przecież nie od razu Kraków zbudowano...

Drużyna wielu pokoleń
– Mnie zaprowadził na pierwszy trening tata. Wspominał, że w czasach jego młodości grało się w hokeja na zamarzniętych stawach i jeziorach. W pewnym sensie, więc kontynuuje rodzinne tradycje, choć pewnie gdyby nie sprawiało mi to satysfakcji, to nawet namowy taty na nic by się zdały – tłumaczy Wiktoria Pospieszna, kapitan “Kozic”.

Drużyna jest wielopokoleniowa, bo gra w niej 13-latka (bramkarka Helena Grzybowska) i 40-latka Anna Chilomer (była panczenistka, która jest też zakochana w jeździe figurowej na lodzie). – Starsze pokolenie reprezentuje też 37-letniaMonika Łada. Ona jest nauczycielką w-f i trenerką fitnessu w Śremie. Wypatrzyłyśmy ją jak przyjechała na mecz swojej męskiej drużyny z Koziołkami – wspomina Ines Schramm i od razu prosi, żeby nie pisać o starszych zawodniczkach, bo przecież w szatni nie ma podziałów i zwrotów “proszę pani”. Ines ma 21 lat, była trenerką zespołu i przed każdym meczem zakłada Myszkę Miki.
– Nie grałyśmy jeszcze w lidze, ale rozgrywałyśmy mecze towarzyskie. Nie była to jednak zdrowa sytuacja, bo trudno kogoś oceniać z perspektywy lodowiska. Lepiej oglądać wszystko z boku – przyznaje była zawodniczka Jaskółek Toruń (wspólnie z trzema innymi koleżankami poznawała smak ligi w poprzednich rozgrywkach w ich barwach).

Rodzina hokejowa, czyli nie ma życia bez krążka
W poznańskim klubie nie gra w hokeja córka z matką (w Polsce już znany jest taki przypadek), jest za to prawdziwa sztafeta pokoleń, którą otwiera wspomniana Ines. Obok niej występują w “Kozicach” reprezentantka Polski do lat 18, Ingrid i ich siostra Iga. Najmłodsza z nich Irmina gra w grupie młodzieżowej, a brat Ivo trenuje hokej w szkole w Toruniu.

– Na lodowisko regularnie nie wyjeżdża tylko tata, mama i najstarszy brat, ale wszyscy nam mocno kibicują. Tata Paweł grał kiedyś w hokeja, ale w takiej lidze podwórkowej. My jesteśmy ze Starego Miasta, ale jak zaczęłyśmy trenować, to mieszkaliśmy na Wildzie, więc na lodowisko daleko nie mieliśmy. A znalazłyśmy się na nim dzięki ogłoszeniu w radiu. Brat usłyszał i stwierdził, że może warto tam pójść. Czy hokejowa pasja przeszkadza w życiu rodzinnym? Raczej nie, bo mamy przynajmniej o czym rozmawiać i z kim oglądać transmisje hokejowe – dodaje Ines Schramm.
Jej siostra, Ingrid, w poprzednim sezonie była najlepszą zawodniczką toruńskich “Jaskółek”. W nagrodę za świetną postawę otrzymała powołanie do kadry na MŚ do lat 18. – Zajęłyśmy trzecie miejsce, więc nie wywalczyłyśmy awansu. Nie byłam może filarem drużyny narodowej, ale też trzeba pamiętać, że inne dziewczyny dłużej trenują. Mam ambicję, by grać w seniorskiej reprezentacji, ale też zdaję sobie sprawę z moich niedoskonałości. Na pewno muszę częściej chodzić na siłownię, bo za często jestem przepychana przez rywalki. W Polsce najbardziej fizycznie grającą ekipą są mistrzynie Polski ze Stoczniowca Gdańsk. Inne dziewczyny mówią o nich “zapaśniczki”. Może więc dobrze, że nie gramy z nimi w grupie, bo naszą 13-letnią bramkarkę mogłyby stratować, choć to jak na swój wiek bardzo wyrośnięta dziewczyna – zauważa bramkostrzelna Ingrid.

Ciekawie opowiada ona także o tym, jakie cele przyświecają w tym sezonie “Kozicom” (nazwa wzięła się od męskich “Koziołków” i została zmodyfikowana, bo panie nie chciały być rodzaju męskiego).

– Pewnie, że wyniki będą dla nas ważne, ale kto wie, czy nie ważniejsze będzie zaistnienie w świadomości kibiców. Zależy nam na tym, by pokazać, że w naszym mieście istnieje hokej, że mamy lodowisko i chęć, by się rozwijać. Może wtedy nikt już nie będzie robił wielkich oczu na wieść o tym, że trenujemy w Poznaniu, mieście zdominowanym przez Lecha, ale też mającym inne kluby i zespoły. Zresztą w Toruniu czy Tychach na mecze hokejowe przychodzi 2.5 tys. osób i tam futbol ewidentnie przegrywa z hokejem. Może my też kiedyś doczekamy takich czasów – podkreśla Ingrid Schramm, która nie wyjeżdża na lód, jeśli nie zje wcześniej kawałka czekolady.

W nowym zespole nie ma zamrażania wypłat i walki o kontrakty. – Pewnie, że każdemu zdarza się słabszy dzień i wtedy nie chce mu się iść na trening. Nie słyszałam jednak, by któraś z nas powiedziała, że nie będzie grać, bo nic z tego nie ma. Dla nas to przyjemność i okazja do tego, by rozpowszechniać hokej wśród koleżanek. Mnie w szkole udało się już namówić kilka osób do wizyty na meczu albo nauki jazdy na łyżwach – dodaje Pospieszna.

Poznań bardziej żeński
Powstanie kobiecej drużyny to nie przypadek. Szkolenie odbywa się od siedmiu lat, a Poznań wyróżnia się na tle innych klubów w Polsce znaczącym udziałem słabej płci.
– Tendencja światowa zresztą też jest bardzo parytetowa, bo IIHF wyjątkowo mocno w ostatnich latach promuje kobiecy hokej.Działacze wychodzą po prostu z założenia, że jak mama gra w hokeja, to i szybciej pośle na lód córkę lub syna. Wbrew niektórym opiniom nie jest to niebezpieczny sport, bo seniorki występują w zawodach z ochroną twarzy i nie są narażone na grę ciałem – wyjaśnia Michał Sieradzki, członek zarządu Poznańskiego Towarzystwa Hokejowego (“Kozice” są jego autonomiczną częścią).

Hokej na lodzie upadł w Poznaniu w 1981 r. (wcześniej istniał Tarpan Poznań). Od siedmiu lat jest konsekwentnie odbudowywany przez Sieradzkiego i grupę jego współpracowników. – Nie byłoby hokeja w naszym mieście, gdyby nie program nauki jazdy na lodzie. Dzięki niemu mamy w klubie setki dzieci z poznańskich szkół – dodaje Sieradzki. “Kozice” też otrzymały wsparcie od poznańskiego magistratu. – Lodowisko ma służyć nie tylko mieszkańcom, ale również sportowi wyczynowemu. Dlatego cieszy nas, że pojawiła się taka inicjatywa – twierdzi Dariusz Łapawa z Wydziału Sportu UM Poznania.

Wymagająca dyscyplina
Zła wiadomość dla tych, którzy chcieliby dołączyć do “Kozic” jest taka, że hokejowa pasja wymaga nie tylko entuzjazmu, ale także wytrwałości. – Nie da się w ciągu dwóch sezonów wychować zawodniczki. Można jedynie nauczyć się ślizgać. Umiejętności panowania nad kijem i krążkiem trzeba się uczyć latami – przestrzega trener Błaszak.

Z kolei o wyższości hokeja nad innymi dyscyplinami przekonywał prezes PTH. – Nie ma bardziej wymagającej dyscypliny w sensie intelektualnym i percepcyjnym. Poza tym wysiłek hokeistów w ciągu 40-50 sekund, bo tyle trwa jednorazowy pobyt na lodzie, można tylko porównać do wysiłku sprinterów – dodaje Paweł Mateja, który ukończył katowicką AWF ze specjalnością hokejową. Może dlatego byli hokeiści są obecnie znanymi piłkarzami, a nie na odwrót...

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski