Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hoss ukradł miliony, a sam nie potrafi zrobić herbaty

Joanna Labuda
Joanna Labuda
Hoss ukradł miliony, a sam nie potrafi zrobić herbaty
Hoss ukradł miliony, a sam nie potrafi zrobić herbaty CBSP.Policja.pl
Jeździł po Polsce, całkowicie zmienił wygląd, unikał kamer i telefonów. Plan ucieczki był sprytny, ale nie bezbłędny. „Hoss” wpadł w ręce poznańskiego Zespołu Poszukiwań Celowych

Arkadiusz Ł. ps. Hoss, domniemany szef wnuczkowej mafii, przez ponad miesiąc ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości. Od trzech tygodni deptali mu po piętach policjanci z poznańskiego Zespołu Poszukiwań Celowych. Zatrzymali go w czwartek na warszawskim Żoliborzu.

„Hoss” zaczął się ukrywać 9 lutego. Przez pierwsze osiem dni krył się w Poznaniu – w apartamencie w pobliżu Cytadeli. 17 lutego pojawił się w jednej z pod-poznańskich miejscowości, jednak zdecydował się wrócić. Po kilku dniach chciał wynająć luksusowy apartament w ścisłym centrum Poznania. Pojawił się tam osobiście. Już wtedy zmienił wygląd – zgolił włosy i brodę. – Zakładamy, że nie wziął tego mieszkania, bo monitoring był nawet na domofonie – mówi oficer operacyjny z ZPC.

Po wyjeździe z Poznania Ł. przez jakiś czas ukrywał się we Wrocławiu. U kogo? – Można powiedzieć, że kogoś odwiedził – ucina policjant. Docelowo wybrał jednak warszawski Żoliborz, gdzie pojawił się 13 marca w nocy. Policjanci już na niego czekali. Jak mówią, wiedzieli, że w końcu wróci do stolicy.

– Okazał się lokalnym patriotą. „Hoss” to warszawiak i ciągnęło go do lasu. Dobrze go poznaliśmy. To osoba, która nie potrafi sama funkcjonować, sam nie zrobi nawet herbaty i nie wyrzuci petów z popielniczki – mówi policjant z ZPC. Wiele wyjaśnia fakt, że w Warszawie mieszka żona „Hossa”. Kobieta dwa razy w tygodniu musi stawiać się tam na komisariacie. Z naszych informacji wynika, że jej sprawa także dotyczy wyłudzeń „na wnuczka”. Była z nim podczas zatrzymania.

Jak mówią policjanci, środowisko „Hossa” jest hermetyczne. Podczas ucieczki najbardziej pomogli mu żona i syn, który przynosił ojcu jedzenie. On również się kamuflował.
– Zadawał sobie przy tym masę trudu. Przychodził do mieszkania tylko w nocy, przebrany za robotnika. Kamuflaż uniemożliwiał nam identyfikację „face to face” – mówi policjant. Operacyjni widzieli „Hossa” tylko raz, przez kilkanaście sekund właśnie w noc, kiedy pojawił się w mieszkaniu. Spędził w nim trzy dni i ani na chwile nie wyszedł na zewnątrz. On również był przebrany za robotnika . Jak go zidentyfikowali?

– Godziny analizowania nagrań z monitoringów pozwoliły nam ustalić, że Ł. porusza się w specyficzny sposób, charakterystycznie stawia lewą nogę. Ten szczegół dał nam 99 proc. pewności, że zamaskowana osoba, to on – mówi oficer z ZPC.

„Hoss” był bardzo ostrożny. Ciuchy robocze, w których się kamuflował, kupił jeszcze przed przyjazdem na Żoliborz. Ani on, ani wąskie grono osób, które wiedziały o ucieczce, nie używało telefonów. – Rozmawiali ze sobą tylko osobiście. Rodzina spotykała się głównie w galeriach handlowych. „Hoss” był wielokrotnie zatrzymywany i bał się, że tak go namierzymy – mówi oficer operacyjny z ZPC.

Zobacz też: Proces Hossa nie odbył się

– Kiedy przemieszczał się między miastami, jego bliscy zachowywali się irracjonalnie, tylko po to, by ściągnąć na siebie naszą uwagę – dodaje. Dlaczego został w Polsce, a nie uciekł np. do Niemiec? – Boi wyjechać. Jest poszukiwany dwoma europejskimi nakazami aresztowania. Wie, że gdyby stanął przed sądem zagranicą, szybko usłyszałby surowy wyrok. Tak jak jeden z jego synów – mówi oficer operacyjny z ZPC.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski