Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hotel w synagodze. W budowę zaangażował się podejrzany biznesmen Krzysztof K.

Łukasz Cieśla
Poznański Urząd Miasta niebawem ma wydać warunki zabudowy dla hotelu w synagodze
Poznański Urząd Miasta niebawem ma wydać warunki zabudowy dla hotelu w synagodze Fot. Grzegorz Dembiński
Podejrzany biznesmen bierze udział w kontrowersyjnym projekcie przebudowy poznańskiej synagogi. Ma tam powstać hotel. Inwestycja wzbudza protesty części środowisk żydowskich. A biznesmen ma zarzuty w dużej aferze gospodarczej. W przeszłości miał sprawę o przywłaszczenia mienia, jego firmy były ścigane przez wierzycieli. Na swoim koncie ma też współpracę z ludźmi z półświatka.

W marcu tego roku odbyło się spotkanie na temat synagogi. Głos zabrała Alicja Kobus, przewodnicząca poznańskiej filii Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich. O planach przebudowy mówił sam Krzysztof K.

- Z panem Krzysztofem nie mam nic do czynienia - odpowiedziała nam kilka dni temu Alicja Kobus. - Kogo o niego pytać? Na pewno nie mnie, przysięgam panu. Ja po prostu nic nie wiem.

Chcieliśmy porozmawiać też z Michaelem Schudrichem, naczelnym rabinem Polski. W ubiegły piątek w jego sekretariacie powiedziano nam, że mamy dzwonić po 14. O umówionej porze usłyszeliśmy, że jest zbyt zajęty. Gdy po chwili zadzwoniliśmy na jego telefon komórkowy, rabin zrugał autora tekstu, że jest niegrzeczny.

Słodycze i półświatek
Krzysztof K. w swoim życiu zawodowym zajmował się wieloma interesami. Produkcją ptasiego mleczka, prowadzeniem znanej restauracji, sklepu ze słodyczami. Obecnie, jak mówi, jedna ze spółek jest zaangażowana w pewien projekt surowcowo-energetyczny.

Zastrzegł, że o sprawie karnej, w której ma zarzuty związane z wyłudzaniem kredytu, nie będzie mówił. Niedawno ustaliliśmy, że poznańska policja zajęła się jeszcze jedną sprawą karną. Chodzi o przywłaszczenie samochodów przez firmę, której K. jest prezesem. Przedsiębiorca w tym postępowaniu jest świadkiem. Zapewnił nas, że sprawa została wyjaśniona i do żadnego przestępstwa nie doszło.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Zarzuty w aferze kredytowej

Żydowski filozof krytykuje plany budowy hotelu

O Krzysztofie K. pisaliśmy w przeszłości w kontekście jego kłopotów z wierzycielami. Ścigali jego firmy za długi.

- Proszę nie nazywać tego długami. To były zobowiązania. Wynikały z faktu, że wcześniej sam nie dostałem należności od różnych podmiotów. Zawsze było tak, że to najpierw mnie ktoś nie dał pieniędzy. Stąd brały się moje zobowiązania wobec innych - przekonuje K.

Przedsiębiorca jakiś czas temu wszedł jako udziałowiec do spółki wraz z trzema mężczyznami z poznańskiego półświatka. Ciążą na nich m.in. zarzuty oszustw i wyłudzeń nieruchomości. Spółka podpisała umowę na sprzątanie stadionu po meczach Warty Poznań. De facto obiekt mieli sprzątać bezdomni.

- W przeszłości pomagałem charytatywnie dzieciom. Potem poproszono mnie bym pomógł ludziom, którzy mieli na sumieniu przestępstwa. Założyłem z nimi spółkę, bo znam się na biznesie i od lat organizowałem prace dla ludzi odbywających kary. Z tej współpracy niewiele wyszło. Spółka zostanie rozwiązania - mówi K.

Zapewnia że z półświatkiem nie ma żadnych związków. Twierdzi, że zawsze działał zgodnie z prawem i jest ofiarą ludzi “z miasta". Mówi, że jako działacz Fundacji Rozwoju Sportu Szkolnego (znanej z nieudanej budowy lodowiska w Poznaniu), prowadził w szkołach kampanie antynarkotykowe.

- Do dziś wiele osób “z miasta" nie może mi wybaczyć, że nie zgadzałam się na pewne rzeczy. Walczyłem z narkotykami, nie chciałem płacić haraczy, gdy prowadziłem restaurację - mówi przedsiębiorca.

Basen w synagodze
Kolejny biznes Krzysztofa K. jest związany z poznańską synagogą. Zabytkowy obiekt w czasie drugiej wojny światowej został zamieniony w basen przez niemieckich żołnierzy. W ten sposób funkcjonował przez wiele następnych lat.

K. pojawił się na basenie w latach 90. Został tam do dziś. Gdy w 2002 roku gmina żydowska odzyskała obiekt, podpisała umowę na zarządzanie ze spółką Aquatic. Jej prezesem jest partnerka życiowa Krzysztofa K., a jednym z udziałowców jego syn.

- W latach 90. organizowałem na basenie zajęcia dla dzieci specjalnej troski. Gdy gmina żydowska przejęła obiekt, postanowiła wykorzystać moją wiedzę o stanie technicznym budynku - opowiada biznesmen.

Krzysztof K. przyznaje, że spółka Aquatic miała plan, aby w dawnej synagodze dalej prowadzić basen, ale zmodernizowany i z wieloma atrakcjami. Jednak gdy powstały Termy Maltańskie, spółka uznała, że nie ma sensu ścigać się z nimi o klienta. Pojawiła się więc koncepcja budowy hotelu. Zdaniem Krzysztofa K. to najsensowniejsze rozwiązanie. Projekt wzbudza jednak olbrzymie kontrowersje części środowisk żydowskich.

- Ci Żydzi, którzy protestują, najwyraźniej nie orientują się w prawie żydowskim. Mówi ono, że jeśli miejsce święto zostało zbezczeszczone, nie można tam prowadzić kultu - przekonuje K. - W czasie wojny w synagodze działała łaźnia miejska, a taka funkcja oznacza bezpowrotne zbezczeszczenie tego obiektu.

Hotel na pół wieku
Protesty dotyczące budowy hotelu w synagodze pojawiły się już jakiś czas temu. Ostatnio szerokim echem odbiła się krytyka, jaka padła z ust żydowskiego filozofa Seweryna Aszkenazego. Mówił, że ci, którzy grają rolę Żydów, rozgrabili to, co zostało im zwrócone z dawnych majątków.

Z kolei w 2010 roku Grażyna Banaszkiewicz, poznańska dziennikarka, z pochodzenia Żydówka, wystosowała list otwarty. Osobne pismo wysłała także Alicji Kobus, z którą wcześniej współpracowała.

- Oburza fakt, że planuje Pani zamienić święte miejsce, w miejsce intratne, w przynoszące doraźne zyski - napisała Grażyna Banaszkiewicz.

Zaznacza, że nie zna Krzysztofa K., ale słyszała o nim. A jego słowa o zbezczeszczeniu synagogi komentuje w ten sposób, że kilka lat odbyły się w niej modlitwy, wniesiono Torę i tym samym została ponownie uświęcona.

- Dziwię się, że gmina żydowska podjęła z nim współpracę. Dziwię się również temu, że władze Poznania przyzwalają na to, aby z synagogi powstał hotel. W mieście wciąż panuje specyficzny endecki klimat i uważam, że wielu decydentów z niechęcią patrzy na reaktywowanie synagogi - mówi Banaszkiewicz.

Co na to urząd miasta? Rafał Łopka, rzecznik prezydenta, podkreśla, że działka jest prywatna i samorząd ma ograniczone możliwości ingerowania w jej zabudowę.

Dziennikarka mówi także, że przez ostatnie lata miała wiele nieprzyjemności z powodu swojego sprzeciwu wobec hotelu. Jej zdaniem istnieje grono osób, które chce zrobić “biznes na synagodze".

- W internecie szkalowano mnie, że jestem antysemitką. “Nieznani sprawcy" dwukrotnie zniszczyli mój samochód. Na rozmowę w hotelu umówił się ze mną jubiler żydowskiego pochodzenia, o którym potem dowiedziałam się, że pracował w izraelskich resortach siłowych. Dawał do zrozumienia, że zna się z panią Kobus, a budowa hotelu jest przesądzona. O inwestycji próbowałam też rozmawiać z rabinem Schudrichem. Najpierw był układny, potem stał się arogancki i nie chciał rozmawiać - mówi Banaszkiewicz.

Alicja Kobus powiedziała nam, że nie chce już rozmawiać z dziennikarzami o synagodze. Ma żal do mediów o sposób, w jaki relacjonują spór o hotel. We wcześniejszych swoich wypowiedziach podkreślała z kolei, że w różnych miejscach świata próbowała pozyskać pieniądze dla niekomercyjnego wykorzystania synagogi, ale nie było zainteresowania i pieniędzy na ten cel.

Spółka Aqautic negocjuje teraz z miastem warunki zabudowy dla hotelu. Rozmowy są na końcowym etapie. Spółka ma także ściągnąć inwestora, który przez 50 lat miałby dzierżawić obiekt i zarabiać pieniądze na prowadzeniu hotelu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski