18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I ty możesz zostać doskonałym bodyguardem

Mateusz Pilarczyk
Ważnym elementem szkolenia  jest trening strzelecki. Ochroniarze uczą się korzystać m.in. z broni długiej takiej jak Ak 47, M4 i M1
Ważnym elementem szkolenia jest trening strzelecki. Ochroniarze uczą się korzystać m.in. z broni długiej takiej jak Ak 47, M4 i M1 Paweł Miecznik
Włościejewki - mała wioska położona w odległości około 10 km od Śremu. Miejsce niby niepozorne, ale to właśnie tutaj od lat szkoli się najlepszych bodyguardów w Polsce. O tym, że ochroniarz to niekoniecznie pan w wieku emerytalnym w koszulce z napisem "security" pisze Mateusz Pilarczyk

Jedno z państw Czarnego Lądu. Grupa ochroniarzy przejeżdża checkpoint. Jadą prostą drogą przez busz. Napięcie spada. Jest bezpiecznie. Nagle z buszu wychodzi postać w gaciach i obszarpanej koszulce. Nie żołnierz, nie bojownik, ale dziecko. Bez butów, ale z granatnikiem w rękach. Podnosi broń i celuje wprost w samochód. - Tyłek mi się zmarszczył jak starej ziemi. I to nie ze strachu, ale ze zdziwienia, z zaskoczenia, z przeświadczenia, że to już jest koniec. Za chwilę będzie pufff i nic nie zostanie - opowiada gestykulując dr Andrzej Bryl, założyciel m.in. European Security Academy, która zajmuje się we Włościejewkach szkoleniem ochroniarzy.

- W tej sytuacji nie było żadnej reakcji, behawioru: Uwaga! Zagrożenie! Likwidujemy. Tylko zdziwienie i nasz wzrok utkwiony w granatniku - dodaje. Chłopak wycelował. Spojrzał na jadący samochód i opuścił broń. Powoli zszedł z drogi i wrócił do buszu.

W Europie trudno o niebezpieczeństwo, do którego przygotowują kursy prowadzone przez ESA. Prawdziwe zagrożenie pojawia się w krajach, gdzie posiadanie broni jest na porządku dziennym, w których życie pojedynczego człowieka się nie liczy - w krajach określanych mianem wysokiego ryzyka, gdzie państwo nie zapewnia obywatelom podstawowego bezpieczeństwa. Jednakże zamożne osoby mogą sobie je kupić, zatrudniając wykwalifikowanych bodyguardów - między innymi tych, których do sytuacji kryzysowych przygotowuje się we Włościejewkach, w ramach szkolenia PMC, czyli Private Military Contractor.

- W tej pracy nie trafia się na sytuacje z filmów, w których z daleka ktoś jedzie i strzela. W Afryce pewne rzeczy robi się dla zabawy, z ciekawości bądź pod wpływem narkotyków. Jakimi byśmy nie byli komandosami, jak świetnie wyszkolonymi, kto by nie jechał w tym samochodzie - i tak nie mielibyśmy wpływu na sytuację, i tak wystarczyłby jeden granatnik. Takie są właśnie kraje wysokiego ryzyka - wyjaśnia założyciel ESA.

Normalny dzień szkolenia nie przypomina obozu przetrwania. O ósmej podawane jest śniadanie. Kursanci wykorzystują każdą wolną minutę na sen, wstają więc kwadrans przed posiłkiem. Plan dnia wypełniają szkolenia praktyczne przeplatane wykładami z teorii. Tych drugich jest znacznie mniej, bo ESA to przede wszystkim praktyka. Wykłady mają tylko wyjaśnić, wprowadzić w jakieś zagadnienie, a jego poprawne wykonanie jest wyznacznikiem wypełnienia szkolenia. To wtedy ochroniarze nabywają odpowiednie odruchy i szybkość w działaniu - ćwiczą formacje ochronne, eskortowanie, strzelanie przy użyciu broni długiej i krótkiej, a także "czyszczenie pomieszczeń" przed wprowadzeniem do nich VIP-a.

- Nie robię tego, żeby mieć ścianę próżności z dyplomami. To myślenie większości osób, które przyjeżdżają na tego typu szkolenia - zaznacza Jakub Brych. Od sześciu lat mieszka w Hiszpanii, gdzie zajmuje się szkoleniem funkcjonariusz Guardia Civil w Krav maga, czyli izraelskim systemie samoobronny. - Na kursie PMC mamy się nauczyć reagować w każdej sytuacji, która może być niebezpieczna dla naszego VIP-a. Jak powstanie zagrożenie, to ochroniarz musi wiedzieć, jak ewakuować VIP-a, jak go zabezpieczyć. Nie mówię tylko o zamachach czy porwaniach, ale także o sytuacjach, które mogą pozbawić go czci, godności, honoru lub też doprowadzić do uszczerbku na wizerunku - dodaje Jakub Brych.

Ochroniarz jest tak naprawdę niańką opiekującą się dużym dzieckiem. W Europie Zachodniej "niańki" służą głównie do pozyskania prestiżu lub potwierdzenia wysokiego statusu społecznego. W krajach wysokiego ryzyka mogą uratować życie. Oczywiście pod warunkiem, że są odpowiednio przygotowane.

Kontrakt po jednym kursie? Ktoś musiałby być głupi, żeby coś takiego zrobić. W tej pracy potrzebne jest doświadczenie. To nie jest bramka w dyskotece. Mamy broń i możemy trafić na bardzo różne sytuacje - ostrzega mieszkający w Poznaniu Paweł Deka.

Rozmowie z ochroniarzami towarzyszyły wystrzały z pistoletów załadowanych pociskami FX. Kursanci ESA posługują się bronią, która pod względem wagi i wyglądu nie różni się od swoich ostrych "kolegów". Jest to ważne, bo zmiana tych parametrów wpływa też na wyuczony przez ochroniarzy automatyzm. W tej broni inny jest tylko typ amunicji. W FX pocisk niesie z sobą farbę, w normalnej ładunek z łuski napędza fragment metalu, który w finale ma spenetrować cel.

- W tej robocie nie sprawdzają się faceci w popularnym ostatnio typie Absolutny Brak Szyi. Są za wielcy. Jedna kula wyrządzi u nich więcej szkód niż w człowieku o lżejszej budowie - wyjaśnia dr Andrzej Bryl. Na potwierdzenie przytacza historię swojego kolegi z Rosji, który przeżył niedawno zamach. Część kul wymierzonych w jego ciało przeszła po prostu na wylot, nie wyrządzając większych szkód.

- Dziś na strzelnicy idzie mi trochę gorzej. To już szósty dzień szkolenia i wychodzi zmęczenie. Wczoraj trenowaliśmy z samochodami. Wypadłem z auta - trochę bolą plecy - tłumaczy Jakub Brych.
Co zatem skłania ich do wyrzeczeń i bólu? Jest to chęć sprawdzenia się, zwiedzenia świata, przeżycia przygody. Jak mówią, każdy rodzi się z jakimiś predyspozycjami. Jeden może być dobrym piłkarzem, drugi prawnikiem albo lekarzem, a trzeci ochroniarzem.

Ryzyko? Oczywiście, że jest. W Iraku i Afganistanie zginęło więcej kontraktorów niż żołnierzy NATO, ale jak to się mówi: "kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana" - dodaje instruktor Krav magi.
A szampanem są kontrakty. Można na nich dużo zarobić. Ciężko jednak mówić o konkretnych kwotach. W zależności od sytuacji, miejsca, czasu, typu ryzyka honoraria mogą iść od dziesiątek po setki tysięcy złotych, dolarów czy nawet euro. Nie każdy jednak nadaje się do takiej pracy. Przede wszystkim liczy się chłodny i skalkulowany umysł, spokój oraz rozwaga. Ochroniarz nie może reagować nerwowo. Nie może przecież wyciągnąć broni na środku ulicy i strzelać gdzie popadnie, gdy usłyszy odgłos pękającego balonu. Liczy się również umiejętność szybkiego reagowania. Bodyguard musi mieć też oczy dookoła głowy.

- Trzeba mieć trochę świra. Od dziecka interesuję się militariami. Studiuję w Wyższej Szkole Bezpieczeństwa i pracuję jako ochroniarz. Cały czas zdobywam kolejne certyfikaty i przechodzę szkolenia. To mój sposób na życie i tym chcę się zajmować - deklaruje Paweł Deka. Szkolenie w ESA ma być jednym z kroków, które doprowadzą go do kontraktu w krajach wysokiego ryzyka.

- Zabezpieczenie platform wiertniczych albo ochrona statków przed piratami na rogu somalijskim. To miejsca, w których chciałbym pracować - wymienia swoje najbliższe plany Jakub Brych, który nie wyobraża sobie innego zajęcia. Opowiada, że kiedy w podstawówce trzeba się było uczyć do sprawdzianu z fizyki, on przeglądał "Almanach broni światowej".

Wyszkolenie, doświadczenie, odpowiedni sprzęt - wszystko to potrzebne jest ochroniarzom w krajach wysokiego ryzyka. W warunkach, które ich spotkają liczy się jednak jeszcze jeden element. Jest to pomyślny zbieg okoliczności, nazywany czasami szczęściem. Przecież wystarczy jeden granatnik i krótkie "puff".
Mateusz Pilarczyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski