Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Idźcie do teatru! Putin i spółka jedzą parówki za kratami. I płaczą. I bredzą. I się boją

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
„Haga” w reżyserii Saszy Denisowej, w mieszanej polsko-ukraińskiej obsadzie, od 24 lutego w Teatrze Polskim w Poznaniu
„Haga” w reżyserii Saszy Denisowej, w mieszanej polsko-ukraińskiej obsadzie, od 24 lutego w Teatrze Polskim w Poznaniu Magda Hueckel
Czyż to nie piękne? I to się wydarzyło. Choć na razie tylko w poznańskim Teatrze Polskim. Sasza Denisowa, ukraińska reżyserka, pokazuje nam rosyjskich zbrodniarzy przez pryzmat... śmiechu. Dziesięciu rosyjskich zbrodniarzy siedzi w więzieniu w Hadze, czekając na rozprawę przed Międzynarodowym Trybunałem Praw Człowieka. Za zbrodnie popełnione na Ukraińcach. To osnowa sztuki "Haga". Sztuki niezwykłej.

Dziesięciu rosyjskich zbrodniarzy siedzi w więzieniu w Hadze, czekając na rozprawę przed Międzynarodowym Trybynałem Praw Człowieka. Za zbrodnie popełnione na Ukraińcach. Zupełnie jak przed laty w Norymberdze sądzeni byli Jodl, Frank, Göring, Ribbentrop czy Bormann. Nie siedział z nimi Hitler, który wcześniej palnął sobie w łeb, a szkoda. W celi w Hadze siedzi jednak Putin. Straszny, śmieszny, bredzący Putin. W sumie - nic nowego. Tyle że w końcu za kratami. Nie może już z powodu swojego strachu przed małą - jak cały czas powtarza - Ukrainą wysyłać na nią armii żołdaków, żeby gwałcili, mordowali i kradli, w imię obrony niezwyciężonej mateczki Rosji. Tak, tak, dla większości świata już sam ten zlepek jest nielogiczny. Ale dla Rosjan nie. I przez to właśnie od roku trwa ich najazd, barbarzyństwo, niszczycielska wojna z krajem, który nic im nie zrobił. Rok tragedii i rosyjskich zbrodni, które popierają już tylko kraje, gdzie prawa człowieka, to delikatnie mówiąc, figura retoryczna.

A przecież „Haga” - która swoją premierę miała dokładnie w rocznicę rosyjskiej napaści na wolną Ukrainę, jak zwykle, po rosyjsku, bez wypowiedzenia wojny - jest komedią.

Tak ją zapowiadał Teatr Polski: Szojgu ze smutkiem wspomina, jak chodził z Putinem na ryby w tajdze, Simonjan - jak groziła Polsce bombą atomową, Patruszew wietrzy spisek, że USA zatruwa ich bronią biologiczną. W stołówce Surowikinowi brakuje parówki. Kowalczuk liczy na polityczne koneksje w Europie. Surkow pogodził się z sytuacją. Kadyrow martwi się o żony i limuzyny. A Putin widzi duchy.

Czytaj też: Miliony uchodźców opuściło swoje domy i rodziny. Koniec wojny nie oznacza powrotu do ukochanej Ukrainy

Podczas przesłuchań zaczynają się wzajemnie zdradzać. Matwijenko pije z nudów. Prigożyn w więzieniu czuje się, jak w domu - nie jest tu po raz pierwszy.

Ale to nie jedyni bohaterowie „Hagi”. Jest też narrator, dziewczynka, Ukrainka. To ona opowiada widzowi, kim jest dana postać w sztuce. Ale nie tak, jak opowiada Wikipedia. Bo ona o takim Jewgnieniju Prigożynie mówi: rosyjski biznesmen, bliski współpracownik Władimira Putina, właściciel tzw. fabryki trolli, blisko powiązany z prywatnym przedsiębiorstwem wojskowym Grupą Wagnera, której jest założycielem.

A dziewczynka wyjaśnia:

A to jest Prigożyn. Był kucharzem i podawał Putinowi drogie jedzenie. Putin dał mu też dużo pieniędzy, Prigożyn otworzył wiele restauracji i założył prywatną armię CzWK Wagner.

Takiej prezentacji dziewczynka nie szczędzi nikomu.

To nie będzie wywiad

To miał być wywiad. Rozmawiałem z Saszą Denisową, usadzoną w szkolnej ławce na sali prób, z Nazarem Domińczukiem wspierającym w tle tłumaczeniem naszą polsko-ukraińsko-rosyjską wymianę zdań. W czasie tej rozmowy twarz postawnej, surowej w pierwszym odbiorze, reżyserki, rzadko kiedy rozświetlał uśmiech. Choć przecież rozmawialiśmy o komedii. O komedii o potworach.

A potem otrzymałem scenariusz „Hagi”. Pełen absurdalnych dialogów, które przecież jeszcze się nie wydarzyły - bo Putin nie siedzi przecież w areszcie. Bo rosyjscy żołnierze jeszcze nie zeznają przed trybunałem karnym. Jeszcze. Ale to wszystko przetykane prawdziwymi nagraniami, również z żołnierskich rozmów, gdy ci biedni, idący na rzeź w obronie miliardera Putina poborowi, mówią żonom co dla nich ukradli w domach ukraińskich rodzin, które wcześniej wymordowali. A żona prosi: znajdź mi jeszcze torebkę, koteczku.

Ci, którzy widzieli już „Hagę”... nie wiedzą co powiedzieć. To jak wiwisekcja. Tragikomedia, przez łzy, jak podsumowanie ostatniego roku.

- Jaki zna pani dowcip o Rosjanach - pytałem, a Sasza Denisowa... nie potrafiła go sobie przypomnieć. Bo i cała „Haga”, brzmi jak dowcip. - Myśleli, że niektóre kwestie zmyśliłam - tłumaczy reżyserka. - A potem pokazywałam im fragmenty z prawdziwych wystąpień rosyjskich polityków i propagandystów..

Jak tu uwierzyć, że poważny polityk Nikoła Patruszew, szef rosyjskiej służby bezpieczeństwa (czyli KGB), ten sam, który stał za zatruwaniem trucizną domniemanych wrogów Kremla, z pełną powagą mówi:

W Ukrainie, tuż przy granicy z Rosją, Anglosasi rozmieścili sieć amerykańskich biolaboratoriów, aby rozprzestrzeniać wirusy wśród Rosjan za pośrednictwem ptaków wędrownych, zwłaszcza gęsi. Przechwyciliśmy trzy samce krzyżówki - wszystkie trzy bardzo się drapały, na ich upierzeniu znaleźliśmy niebezpiecznego wirusa... Taka gęś, po przylocie do Rosji, może pozbawić żołnierza zdolności do podejmowania decyzji..

„Haga” obnaża butę, arogancję, ale też niewyobrażalną głupotę nowych władców Rosji. Którzy, czego w Polsce często nie wiemy, nie tylko są miliarderami, upasionymi na pieniądzach kradzionych własnemu państwu i jego obywatelom, nie tylko wygrywają wybory, serwując wyniki rzędu 120 procent poparcia, ale jednocześnie wierzą w szamanów, boją się GMO, nauki (jednocześnie jej potrzebując), nie mają żadnych skrupułów w kłamstwie, manipulacji i zbrodni. A na koniec, przed Trybunałem, mówią: my tylko wykonywaliśmy rozkazy. Albo udają niepamięć. Albo są zszokowani widząc nagrania „dokonań” rosyjskiego żołnierza. Albo trzęsą im się ręce. Zupełnie jak zbrodniarzom w Norymberdze.

Tylko jak można było zrobić z tego komedię?

Sasze Denisowa, która karierę teatralną rozwijała w Moskwie, uciekła z niej tuż po atakach Rosji na Ukrainę. Być może uciekła przed aresztowaniem. Przez Gruzję dotarła do Polski, ale w Kijowie, tym bombardowanym wówczas Kijowie, została jej matka. Ślą do siebie sms-y. I z nich wyłania się ukraińska dusza. - Moja mama urodziła się podczas niemieckich bombardowań. Mówi, że i rosyjskie jej nie straszne. Pisze mi o okropieństwach, pisze o domach zniszczonych bombami, a jednocześnie mówi, że na obiad zrobi buraczki. Taka jest ta ukraińska dusza. Śmiech pozwala przetrwać nawet tragedię - mówi reżyserka.

* * *

Ale Wladimir Wladimirowicz Putin w Hadze? Widz będzie zaskoczony jego rolą. I być może zakończeniem. I nie mogąc zdradzić nic więcej, przytoczę tylko jeden z jego ostatnich cytatów z Hagi: „Ja jestem Rosją. A Rosja to ja. Rosja wielka, straszna, niedorzeczna, zacofana, to właśnie ja.”

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski