Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Igor Herbut: Łemkowskie dusza i serce są w każdym utworze

Marek Zaradniak
Igor Herbut: Chciałem stworzyć płytę koncepcyjną
Igor Herbut: Chciałem stworzyć płytę koncepcyjną Zuza Krajewska
z Igorem Herbutem, liderem grupy LemON rozmawiamy o nowej płycie "TU", Łemkowszczyźnie i Nowym Jorku

Wasza nowa płyta nosi tytuł „TU”. Gdzie jest Twoje „TU”?

Igor Herbut: Myślę, że każdy ma swoje „TU” trochę gdzie indziej. Z chłopakami zbudowaliśmy sobie taki ring... pudło, którego lewą stroną jest Beskid Niski gdzie na 10 dni zamknęliśmy się w starej łemkowskiej chacie i tam zbudowaliśmy studio szukając przestrzeni i spokoju. Powstało tam 40 procent płyty. Tam wytworzył się klimat. Tam wytworzyła się energia, Pewien kolor jaki płyta miała mieć w naszych zamierzeniach. Drugi brzeg tego pudła to Nowy Jork - skrajnie, ciekawie. Trochę szukanie tego pędu i ludzi, bardzo różnych i mających różne poglądy na świat. Zbudowanie tego ringu, tej przestrzeni było pomocne też dla mnie, moich tekstów. Bo te teksty miały być klaustrofobiczne. I nie tylko zamknięte w czterech ścianach, choć te cztery ściany się trochę rozszerzały. Tak jak w pierwszym wspomnianym utworze „TU” mamy tak naprawdę opis wydarzeń i myśli , które zamykają się w czterech ścianach, w mieszkaniu, w domu. To takie wąskie podejście. W drugim utworze natomiast mamy już relacje pomiędzy ludźmi, albo pomiędzy dwoma podmiotami ujętą szerzej. My - jako państwo, społeczeństwo, subkultura, albo ludzie różnych poglądów.

Pochodzisz z Łemkowszczyzny. Tam są Twoje korzenie. Jakie dzisiaj ma Łemkowszczyzna dla Ciebie znaczenie?

Igor Herbut: Ogromne. Jestem tam u siebie i czuję się po prostu dobrze. Zresztą tak naprawdę pierwszym ruchem do tej płyty był wyjazd na Łemkowynę i szukanie tam inspiracji. To jest niepowtarzalne miejsce. Człowiek tam czuje się wyjątkowo, żyją tam wspaniali ludzie. Ugościli nas serem, miodem i samogonem.

To była niesamowita przygoda, bardzo lubię tam wracać. Pomimo tego, że nie ma po raz pierwszy na naszej płycie żadnego utworu w języku łemkowskm to łemkowska dusza i łemkowskie serce jest w każdym utworze.

Ale z drugiej strony, jak wspomniałeś, na tej płycie pojawia się też Nowy Jork, Twoje wrażenia stamtąd. Jak to szczególne z Museum Of Modern Arts po zetknięciu z Pollockiem.

Igor Herbut: To był taki dość deszczowy dzień kiedy kotłowało się dużo różnych rzeczy i sytuacji. Chodząc po tych deszczowych ulicach ze słuchawkami w uszach wszedłem do Museum Of Modern Art. Salvadore Dali, piękny Picasso czy Warhol, którego uwielbiam, a który z pochodzenia też był Łemkiem. A gdy zobaczyłem Pollocka to mnie mówiąc kolokwialnie „zabrało”. Był niesamowity i jest niesamowity. W tym chaosie zobaczyłem niepowtarzalne, skrajne emocje, Choć z drugiej strony ten chaos jest jakiś poukładany. I tak naprawdę zastanawiałem się patrząc na ludzi dlaczego przed obrazami potrafią stać pół godziny, godzinę. Są wpatrzeni. Nie wiedziałem o co w tym wszystkim chodzi dopóki nie przeżyłem dokładnie tego samego, właśnie w przypadku Pollocka. Stałem, patrzyłem i myślałem. Odczytywałem historię - Pollock stał na tym płótnie i każdy jego ruch był kontrolowany. Poddałem się emocjom. Efekt? Zadzwoniłem do studia dwie ulice dalej, tam czekał na mnie fortepian, wielkie okna i widok ulicy pełnej deszczu. A do tego miałem Pollocka cały czas przed oczami. W mojej głowie tworzył się utwór. Powstał w 20 minut. To było niesamowite. Inspirowałem się różnymi rzeczami. Książkami , filmami, życiem, ale po raz pierwszy obrazem. I to było niesamowite przeżycie.

Podobno to najdojrzalsza wasza płyta, ale z drugiej strony najbardziej niedoskonała . Nagrywaliście ją tak zwaną „setką”...

Igor Herbut: Tak. Cały materiał nagrywaliśmy na „setkę” . Od deski do deski na studery, a więc po staremu. Wszystko na taśmę, to wszystko pięknie szumi i po prostu działa. Chodzi. Grając na setkę wychodzą różne rzeczy. Tempo się waha, dochodzą emocje, przypadki. Nagranie jest prawdziwe, organiczne. Czuć cały organizm. Grając na setkę i grając ze sobą już trochę, poznaliśmy się lepiej. Więc gdy jeden z nas idzie w jakąś ciemną stronę, to wszyscy podążają za nim, a później wspólnie wracamy, słuchając i starając się razem przelać nasze emocje. Myślę, że to wszystko słychać na tym albumie. Myślę też, że praca nad tym krążkiem rozwinęła nas.

Jakie jest jego miejsce w waszej dyskografii? To wasza czwarta płyta. Pierwszą nagrywa się, aby zaistnieć. Drugą z rozpędu. Trzecią , aby się sprawdzić. A czwartą?

Igor Herbut: Jest ona dla nas trochę krokiem do spójności, do pilnowania tego poziomu, na którym pracowaliśmy przez dwa lata jako muzycy i jako ludzie, a ja także jako tekściarz. Na pewno na tym krążku odczuwalny jest nasz rozwój i nie chciałbym zejść z tego pułapu. Chciałem stworzyć płytę koncepcyjną. Nie wiem czy to do końca się udało. Moim zdaniem, tak tekstowo jak i muzycznie, w kolorze tej płyty jest sens, jest koncepcja . Dla mnie to po prostu jedna pieśń, choć dla innych, którzy będą tego słuchać może nie do końca. Może po prostu będą materiał porównywać z innymi płytami koncepcyjnymi...

Koncert zespołu LemON

  • Klub Muzyczny B17
  • ul. Bułgarska 17,
  • 31 marca,
  • godzina 20,
  • bilety: 69 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski