Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Igrzyska olimpijskie 2000: Dzięki nim poczuliśmy się bardzo dumni!

Radosław Patroniak
Szymon Ziółkowski nie tylko zdobył złoty medal na igrzyskach w Sydney (2000). W swojej medalowej kolekcji ma także dwa złota i srebro z MŚ oraz brąz z ME. Zdjęcie pochodzi z sezonu 2005, w którym wywalczył tytuł mistrza świata w stolicy Finlandii
Szymon Ziółkowski nie tylko zdobył złoty medal na igrzyskach w Sydney (2000). W swojej medalowej kolekcji ma także dwa złota i srebro z MŚ oraz brąz z ME. Zdjęcie pochodzi z sezonu 2005, w którym wywalczył tytuł mistrza świata w stolicy Finlandii Piotr Jasiczek
Sport ma już niewiele wspólnego z ideą olimpizmu Pierre'a de Coubertaina. Osiągnięcia zawodników wciąż się jednak mierzy krążkami zdobytymi na igrzyskach. Tych ostatnich Wielkopolanie nie zdobywali za wiele, więc tym bardziej są one bezcenne.

Trudno nawet precyzyjnie podać, ile tych medali było w ostatnich 70 latach, bo zdarzało się tak, że zdobywali je sportowcy pochodzący z Wielkopolski, ale niereprezentujący w tym czasie klubów z naszego regionu (tak było w przypadku choćby panczenisty Jana Szymańskiego przed rokiem w Soczi i Andrzeja Juskowiaka w 1992 r. w Barcelonie, reprezentującego wtedy barwy Lecha, ale związanego już kontraktem ze Sportingiem Lizbona). Stuprocentowych krążków wywalczonych dla naszego regionu po wojnie było dwadzieścia. Każdy z nich jest bezcenny i ma swoją historię.

70 LAT Z GŁOSEM WIELKOPOLSKIM! Zobacz więcej rocznicowych artykułów

Złoty jedynak z Pułaskiego
Wyjątkowe pozostaje wciąż złoto z Sydney (2000) młociarza AZS Poznań, Szymona Ziółkowskiego, wywalczone w niedzielnym, deszczowym konkursie. Podopieczny Czesława Cybulskiego miał wtedy tylko 24 lata, nie był faworytem, a mimo to przeszedł na zawsze do historii wielkopolskiego sportu.

- Do zakończenia konkursu pozostał tylko jeden rzut, ale wykonywać miał go Szymon, nikt już więc nie mógł go przeskoczyć. Radość, jaka zapanowała, trudno opisać. Ryki, krzyk i płacz radości - wspominał młodszy brat Szymona Ziółkowskiego, Paweł. Z kolei młodsza siostra Michalina startowała w tym czasie na zawodach młociarek w Stargardzie Szczecińskim. - Gdy wchodziłam do koła, za każdym razem spiker podkreślał, że właśnie rzucać będzie siostra mistrza olimpijskiego - mówiła Michalina Ziółkowska na łamach naszej gazety w wydaniu z 26 września 2000 r.

- Na pierwszy trening zaprowadził mnie ojciec. On zaszczepił we mnie miłość do lekkiej atletyki - wspominał Szymon Ziółkowski.
Bohater Poznania i Wielkopolski wrócił z Sydney na słynny stadion przy ul. Pułaskiego, gdzie do dziś zawodnicy Cybulskiego jedną z rzutni mają w "krzakach". Mimo że nasz jedyny złoty medalista igrzysk zawsze reprezentował barwy AZS Poznań, do dziś ma trochę żalu do miejscowych działaczy i władz miasta, iż nie wykorzystały jego osiągnięcia do poprawy bazy treningowej.

- Po zdobyciu złotego medalu podczas IO i MŚ poprosiłem prezesa mojego klubu, aby zmodernizowano obiekt treningowy. Zapytał - "Szymon, ale po co? Zdobyłeś dwa złote medale, to widocznie ten obiekt jest wystarczający dla Ciebie". - Tak nie powinno być, to trzeba zmienić - tłumaczył 38-letni zawodnik.
Od Dudziaka do Pastuszki
Ziółkowski o miano sportowca półwiecza z okazji 50-lecia naszego Plebiscytu na Najlepszych Sportowców i Trenera Wielkopolski walczył z Marianem Dudziakiem, pierwszym powojennym medalistą z wielkopolskiego klubu (sztafeta 4x100 m w Tokio w 1964 r.). Występował w barwach Orkana i Olimpii Poznań. Sukcesy święcił nie tylko na igrzyskach, ale również na mistrzostwach Europy (wtedy nie było jeszcze mistrzostw świata w lekkiej atletyce) i Polski. Wyczynowy sport potrafił łączyć z nauką. Po zakończeniu kariery poświęcił się pracy naukowej i w 1997 r. otrzymał tytuł naukowy profesora nauk technicznych. A jeszcze cztery lata temu był kierownikiem Katedry Podstaw Konstrukcji Maszyn.

Na następny srebrny medal Wielkopolska czekała 16 lat. W 1980 r. na drugim stopniu podium stanął Władysław Stecyk, zapaśnik Grunwaldu Poznań, a obecnie trener w sekcji zapaśniczej wojskowych i opiekun wicemistrzyni świata, Iwony Matkowskiej. - Nie chcę nikogo obrażać, ale kiedyś w kadrze było inne podejście do życia, rywali i świata. Teraz reprezentanci jak słyszą, że trafiają na przeciwnika z byłego Związku Radzieckiego, to załamują ręce. W moich czasach walczyliśmy z nimi bez bojaźni i respektu, choć nie było staży, wideo i innych nowinek technicznych - przekonywał w jednym z wywiadów Stecyk.

Osiem lat później po srebrny medal sięgnął w Seulu obecny prezes Warty Poznań, Marek Łbik (w duecie z Markiem Dopierałą w wyścigu kanadyjkarzy na 500 m). Na tych samych igrzyskach dołożył do srebra brąz w dwójce na 1000 m i pół roku później wygrał ze swoim partnerem Plebiscyt "Przeglądu Sportowego", co nie udało się nawet Ziółkowskiemu. Łbik słynął zawsze z twardego charakteru i wyrazistych poglądów, czego dowodem był niedawny list otwarty do ówczesnej minister sportu, Joanny Muchy. "Być może Pani założenia są słuszne, ale na pewno nie w kwestii sportu młodzieżowego. Pani zamiar zaprzestania finansowania ogólnopolskich olimpiad młodzieży jest nietrafiony. OOM, impreza sportowa rangi krajowej, która dla uzdolnionej sportowo młodzieży była "przedsmakiem" igrzysk" - napisał m.in. Łbik w płomiennym liście.

Najbardziej srebrne dla Wielkopolski igrzyska odbyły się w 1992 r. w Barcelonie, bo wtedy wspaniale wypadli piłkarze pod wodzą Janusza Wójcika z Jerzym Brzęczkiem, Grzegorzem Mielcarskim (obaj Olimpia Poznań) i Andrzejem Juskowiakiem (Lech Poznań) w składzie. Warto dodać, że "Jusko" został z siedmioma trafieniami królem strzelców turnieju . - Minęły już czasy naturszczyków i samorodnych talentów. Teraz trzeba mieć nie tylko umiejętności, ale mieć wydolny organizm i samozaparcie, by prowadzić zdrowy tryb życia. Sport wyczynowy jest równoznaczny z totalnym poświęceniem. Grałem w piłkę 20 lat i coś o tym wiem. Może dlatego nie jestem zbyt krytyczny wobec zawodników, bo wiem przez co muszą przejść, jeśli chcą dojść na szczyt - przekonywał w rozmowie, zamieszczonej w "Głosie" przed dwoma laty, popularny "Jusko".

Tak samo jak piłkarze byli sekundy od dogrywki i być może złota, tak samo centymetry od najcenniejszego kruszcu był pływak Warty i Olimpii Poznań, Rafał Szukała, który potem został mistrzem świata i na stałe wyjechał do USA. Czasami odwiedza Poznań i swoją dawną szkołę na os. Piastowskim. Rok temu był nawet uczestnikiem wyścigu o GP Wielkopolski w pływaniu długodystansowym. Złoto przegrał wówczas o zaledwie 0,03 ze znakomitym Amerykaninem Pablo Moralesem. - Na szczęście te trzy setne sekundy, o które przegrałem olimpijskie złoto, nie śnią mi się po nocach. Nawet o tym nie myślę, tylko cieszę się do tej pory tym sukcesem. Dla mnie ten medal był bowiem niesamowitym zaskoczeniem. Jadąc na igrzyska, chciałem awansować do finału i być w "ósemce". A tymczasem przypłynąłem na drugim miejscu. To był dla mnie niesamowity sukces. Dlatego nigdy nie myślałem o tych trzech setnych sekundach, jak o czymś, co uwierałoby mnie w życiu - przyznał w jednym z wywiadów Szukała, który poza Barceloną był też na igrzyskach w Seulu (1988) i Atlancie (1996). Na tych ostatnich pełnił rolę chorążego polskiej reprezentacji.
Z bezdusznością działaczy i systemu często też walczyła ostatnia srebrna medalistka igrzysk, startująca w barwach wielkopolskiego klubu, a mianowicie kajakarka Aneta Pastuszka-Konieczna (srebro wywalczyła w dwójce na 500 m z Beatą Mikołajczyk w Pekinie w 2008 r.).

Lista kończy się na wioślarce Julii Michalskiej-Płotkowiak
Po brązowe krążki igrzysk sięgali natomiast nieżyjący kajakarz, Rafał Piszcz (w 1972 r. w Monachium, w duecie z Władysławem Szuszkiewiczem), piłkarz ręczny Henryk Rozmiarek (w 1976 r. w Montrealu), wioślarze Grzegorz Nowak i Adam Tomasiak (w czwórce ze sternikiem w 1980 r.), dwukrotnie kajakarka Izabela Dylewska (Seul i Barcelona), pływak Artur Wojdat (na 400 m kraulem w Seulu), kajakarz Grzegorz Kotowicz (w czwórce na 1000 m w Sydney) i panczenista Jan Szymański (w drużynie rok temu na igrzyskach w Soczi, ale jeszcze w barwach LKS Poroniec Poronin).

Monika i Marek Szymańscy na każdym etapie kariery wspierali swojego syna. - Jestem zwariowaną matką i zawsze Janek był moim oczkiem w głowie, tym bardziej, że to jedynak. Kiedy jednak dostał propozycję przenosin do SMS w Zakopanem w II klasie liceum, to nie robiłam przeszkód. Dziecko ma się rozwijać, a nie uwsteczniać. Ja jestem z niego dumna i często się zastanawiam, czym sobie zasłużyłam na takiego fajnego syna - mówiła niedawno Monika Szymańska na łamach naszej gazety.

Ostatnią "pełnoprawną" medalistką olimpijską z Wielkopolski pozostaje więc wioślarka Trytona Poznań, Julia Michalska-Płotkowiak, która po zdobyciu tytułu mistrzyni świata na Malcie, trzy lata temu w Londynie dopłynęła razem z Magdaleną Fularczyk do brązowego medalu . - Już po kilku miesiącach od występu na igrzyskach, przekonałam się ilu wzruszeń dostarczyłyśmy naszym kibicom. Ciężko pracowałyśmy na to podium przez poprzednie lata i fajnie, że ludzie mogli zobaczyć nasz wysiłek. Przekroczyłyśmy pewne granice, które wydawały się nieosiągalne. Zyskałyśmy pewność siebie, której wcześniej nie miałyśmy. A w sporcie na to wszystko trzeba ciężko pracować przez wiele lat. Nie wszystkim się to udaje, a nam się udało - powiedziała nam kilka miesięcy po życiowym sukcesie Julia Michalska-Płotkowiak i jest to najlepsza puenta tekstu o tych, którym się udało spełnić sen o olimpijskim medalu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski