Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ile kosztuje utrzymanie biur wielkopolskich polityków?

Paulina Jęczmionka
Adam Hofman, poseł PiS z Konina, 28 tys. zł poseł wydał na telefony. To jedna z najwyższych kwot wśród posłów z całej Polski.
Adam Hofman, poseł PiS z Konina, 28 tys. zł poseł wydał na telefony. To jedna z najwyższych kwot wśród posłów z całej Polski.
12 150 zł - tyle pieniędzy miesięcznie posłowie dostają na prowadzenie biura poselskiego. Jednym wystarcza to na działalność biura i kilku filii, drudzy ograniczają się do jednego miejsca. Na co idą pieniądze? Kancelaria Sejmu rozliczyła posłów z wydatków za 2012 rok.

Wśród wielkopolskich polityków różnice są spore. Podczas gdy niektórzy 50 proc. ryczałtu przeznaczyli na pensje pracowników, inni więcej płacili np. za przejazdy samochodem. Nieliczni wydali pieniądze na ekspertyzy prawne. A 40 proc. z nich ani razu nie wynajęło sali na spotkanie z wyborcami.

Praca na śmieciówkach

Jednym z największych poselskich wydatków są wynagrodzenia dla pracowników. Wielu naszych polityków w 2012 r. przeznaczyło na ten cel ponad 50 procent ryczałtu na biura.

Zobacz też: Jakie majątki mają wielkopolscy posłowie?

Najwięcej - ponad 83,6 tys. zł - zapłacił etatowym pracownikom Tomasz Nowak z PO, który ma jedno podstawowe biuro, ale przyjmuje też wyborców w pięciu innych, dzielonych z Krystyną Poślednią.

Ponad połowę wydatków pochłonęły też pensje u Jacka Kwiatkowskiego z Ruchu Palikota (80 tys. zł), Rafała Grupińskiego z PO (78,5 tys. zł) oraz Tomasza Górskiego z Solidarnej Polski (72 tys. zł). Tyle że ten ostatni zatrudnia wyłącznie na tzw. umowy śmieciowe.

- Mówimy o potrzebie likwidacji tego rodzaju umów, ale nie w przypadku studentów, którzy nie mają 25 lat - tłumaczy Górski. - A właśnie takie osoby pracują w moim biurze. Większość wykonuje konkretne zlecenia, jedna osoba pracuje na stałe.

Takie rozwiązanie stosuje wielu innych posłów. Jacek Tomczak, poznański poseł PO, również prowadzi tylko jedno biuro, w którym na stałe (ale na umowę o pracę) zatrudnia jedną osobę. Pozostałe to m.in. studenci, którzy przygotowują np. analizy, projekty interpelacji. Ich praca kosztowała w ubiegłym roku łącznie ponad 53 tys. zł.

O około 10 tys. zł mniej wydali na tak zwane śmieciówki Maks Kraczkowski i Tadeusz Dziuba z PiS.

Biura wynajmują, sal nie

Spore kwoty posłowie wydają też na wynajem biur. W Wielkopolsce najwięcej - ok. 43 tys. zł - przeznaczyli na to Adam Rogacki z PiS i Leszek Aleksandrzak z SLD. Obaj pochodzą z największego w województwie okręgu kaliskiego i obaj prowadzą łącznie 6 biur.

Polecamy również: Roman Giertych: Jeśli PiS wygra wybory, będę miał motyw, by wrócić

- Staram się, by biuro było w każdym powiecie, chcę otworzyć dwa kolejne - mówi Rogacki, który w rozliczeniu wydatków wykazał, że przekroczył roczny budżet. - Ale, by sprostać kosztom, udostępniamy sobie, z posłem Dziedziczakiem, biura.
Zdecydowana większość posłów z regionu płaci rocznie za najem pomiędzy 20 a 30 tys. zł. Ale są i tacy, którym ten wydatek specjalnie nie doskwiera. Tomasz Górski z SP w 2012 r. za najem zapłacił zaledwie 2,5 tys. zł. Jak tłumaczy, biuro mieści się w kamienicy działacza Solidarnej Polski, dlatego opłata jest symboliczna.

Z kolei Eugeniusz Grzeszczak, poseł i wicemarszałek Sejmu z PSL, za dwa biura zapłacił nieco ponad 4 tys. zł. Jedno z nich - w Słupcy - znajduje się w tym samym budynku, co m.in. zarząd powiatowy PSL, zarząd miejsko-gminny PSL, Forum Młodych Ludowców, a także redakcja "Głosu Słupcy" wydawanego przez spółkę syna posła.

O ile wynajem biur kosztuje polityków sporo, o tyle na wynajem sal na spotkania z wyborcami nie wydają wiele (od kilkuset do ok. 4 tys. zł). A 16 (na 40) z nich w ubiegłym roku nie przeznaczyło na ten cel ani złotówki. Ale jest i jeden wyjątek - Bożena Szydłowska z PO, która na sale wydała 35 tys. zł.

Przeczytaj: Politycy zasilali wyborczymi pieniędzmi firmy znajomych

Posłanka przebywa obecnie za granicą i nie mogła z nami wczoraj rozmawiać. Tygodnikowi "Polityka" tłumaczyła jednak, że organizowała w 2012 r. dużo uroczystości związanych z harcerstwem, które od lat wspiera.

Ekspertyzy niepotrzebne?

Posłanka PO na te uroczystości wydała więcej niż np. na pensje, telefony czy przejazdy samochodem (podała w rozliczeniu 0 zł). Rzecz nieco zadziwiająca, bo chociażby na tych ostatnich politycy nie oszczędzają.

Połowa wielkopolskich posłów wydała na podróże autem ponad 30 tys. zł. Wielu w rozliczeniach wpisało maksymalną kwotę, jaką na to można wydać - 35103 zł. Ale, poza Szydłowską, jest i Jan Dziedziczak z PiS, który też nie płacił za samochód. Mieszka bowiem w Warszawie i do Sejmu dojeżdża taksówką (co kosztowało 1900 zł). Podróżując gdzieś dalej, korzysta m.in. z darmowych pociągów lub jeździ autem z pracownikami biura (ich podróże kosztowały 15,8 tys. zł).

Dziedziczak nie przeznaczył też ani złotówki na ekspertyzy i opinie prawne. Tak, jak 26 innych naszych posłów.

- Koszty utrzymania biur idą w górę, a ryczałt zmienia się nieznacznie. Dlatego na zlecanie ekspertyz zwykle nie wystarcza i przygotowuje je np. prawnik z biura - mówi Leszek Aleksandrzak z SLD.

Ale są wyjątki, które jednak na ekspertyzy do projektów ustaw pieniądze znajdują. To m.in. Andrzej Dera z Solidarnej Polski, Zbigniew Dolata z PiS, Krzysztof Kłosowski z Ruchu Palikota.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski