Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ilu ludzi w czasie epidemii koronawirusa uda się uratować w Polsce? [KOMENTARZ]

Paweł Kwiatkowski
Paweł Kwiatkowski jest prezesem fundacji Chcemisie. To publicysta, społecznik, socjolog i historyk, autor książek m.in. z dziedziny etyki,
Paweł Kwiatkowski jest prezesem fundacji Chcemisie. To publicysta, społecznik, socjolog i historyk, autor książek m.in. z dziedziny etyki, Hubert Padalak
- Do wyboru mieliśmy nie robić nic albo ratować, kogo się da. Jeśli nie robilibyśmy nic, umrzeć mogłoby nawet 192 tys. współobywateli. Droga pośrednia – izolowanie starszych i osób o podwyższonym ryzyku – oznaczałaby więcej zgonów niż wedle obecnie realizowanej, drakońskiej strategii walki z wirusem. Wciąż mamy szansę na uratowanie ponad 180 tysięcy ludzi, mimo że cena, jaką przychodzi nam płacić, kładzie się na perspektywach walki coraz głębszym cieniem - pisze w swoim komentarzu na naszym łamach Paweł Kwiatkowski, publicysta, społecznik, socjolog i historyk, autor książek m.in. z dziedziny etyki, prezes fundacji Chcemisie

Minister zdrowia, zapytany jak wiele osób może zachorować, niejako określił parametry liczbowe obecnego ryzyka. W wywiadzie dla tygodnika "Wprost" minister Szumowski powiedział: „W wyniku zrządzenia losu doszło do sytuacji, którą można potraktować jako eksperyment. Mówię o wycieczkowcu Diamond Princess, którym podróżowało 2,5 tysiąca pasażerów. Statek był zamknięty i działała na nim klimatyzacja, w której miesza się powietrze. Przez dłuższy czas stał w jednym miejscu. Zachorowało 700 osób” (…). „To pokazuje, ilu ludzi może zachorować. Na pewno zachoruje mniej w populacji otwartej. Myślę, że 10-20 proc. społeczeństwa. W efekcie wszyscy się zetkną w jakiś sposób z wirusem i mogą mieć odporność. To jest jednak nadal pewna hipoteza.”

wielkopolskie
  • Zakażonych440 669
    + 2 424
  • Zmarło9 589
    + 1

6. miejsce pod względem liczby nowych zakażeń.

polska
  • Zakażonych:+33 480(4 886 154)
  • Zmarło:+33(105 194)
  • Szczepienia:+19 509(51 564 403)
więcej
Dane zaktualizowano: 31.01.2022, godz. 10:45 źródło: Ministerstwo Zdrowia

Ratujemy 192 tys. ludzi

Mając do dyspozycji dane szczątkowe, ponieważ nie wiemy jak wirus oddziałuje w dłuższym okresie, możemy założyć, że rząd przyjmuje, iż zgodnie z tym „eksperymentem” w najgorszym razie około 20 proc. społeczeństwa może zachorować (7,6 mln ludzi). Przy umieralności na poziomie 2,5 proc. spośród zarażonych, możemy przyjąć, że rząd chce abyśmy uratowali około 192 tysięcy ludzi przed śmiercią i około 14 proc. przed ciężkim przebiegiem choroby (ok. 1 mln osób). Śmiertelność jest wciąż przedmiotem skomplikowanych analiz, bowiem w dużej mierze zależy od zastosowanych środków, jednakże przyjmijmy, za czasopismem "Nature", że umrze około 2,5 proc. zakażonych (choć obecne uśrednione dane światowe wskazują raczej na 3–3,5 proc.).

Powiedzmy sobie zatem, że zasady ścisłego lockdownu wprowadzono, aby uratować być może nawet aż 192 tysiące istnień ludzkich w Polsce zagrożonych w czarnym scenariuszu. Bo tyle osób umarłoby, gdybyśmy nie robili nic.

Dziś wszyscy zadają sobie pytanie, ile osób i tak umrze oraz, czy wielki koszt gospodarczy, psychologiczny i społeczny, jest najlepszą drogą prowadzącą nas do minimalizacji liczby ofiar wirusa.

Nie wiem, na ile rząd był w stanie wyliczyć skutki i przeliczyć sobie skuteczność alternatywnych opcji. Na pewno na stole pojawiła się, przewijająca się w wielu dyskusjach, opcja odosobnienia wyłącznie osób starszych, aby pozostali mogli spokojnie działać i aby nie upadła gospodarka.

A może powinniśmy chronić wyłącznie seniorów?

Sprawdźmy, jak zadziałać by mógł taki model. Przede wszystkim powstaje pytanie, gdzie postawimy granicę między ludnością, którą należy odizolować, aby ją chronić a pozostałymi? Mówi się czasami o granicy 65. roku życia. Czy to jest dobra granica? Jeśli spojrzymy na dane, to jednak wydaje się, że nie jest to jednoznaczny wybór. Pomijając już fakt, że wśród osób młodszych również wirus zbiera krwawe żniwo, skokowy wzrost śmiertelności następuje w grupie osób powyżej 50 roku życia.

Oprócz seniorów trzeba chronić też osoby z grup o podwyższonym ryzyku

Ale przecież wiadomo, że nie tylko wiek jest tu istotnym czynnikiem ryzyka. Idąc za takim tokiem rozumowania (wątpliwym etycznie, sensownym statystycznie), powinniśmy także odizolować wszystkie osoby, które posiadają pewne choroby obciążające stan zdrowia w tym kontekście (tzw. pre-existing condition), a więc przede wszystkim osoby cierpiące na choroby sercowo-naczyniowe, cukrzycę, chroniczne choroby układu oddechowego, nadciśnienie oraz nowotwór. Myślę, że ze względów humanitarnych chcielibyśmy chronić także dzieci do osiągnięcia pełnoletności. A zatem izolujemy te wszystkie osoby, zaś na wolności pozostawiamy osoby w wieku 19–50 lat. Jak to się przekłada na liczby?

Grupa osób w wieku 19–50 lat stanowi około 43 proc. ogółu ludności Polski i liczy 16,8 mln osób. Z niej należałoby wychwycić wszystkie osoby obciążone ww. schorzeniami oraz palaczy, szczególnie podatnych na chorobę koronawirusową i także wysłać je do domu. Może to być bardzo trudne, ponieważ nie każdy wie, że ma nadciśnienie – jest to choroba masowa, ale nie zawsze zdiagnozowana i nie można jej zdiagnozować prostym testem. Tym bardziej trudno oszacować liczbę osób cierpiących na te choroby a mieszczące się w grupie wiekowej 19–50. Przyjmując pewne dość konserwatywne szacunki, sytuacja przedstawia się następująco:



Choroby współistniejące Liczba chorych ogółem w PolsceSzacowana liczebność chorych w grupie wiekowej 19 – 50
Choroby sercowonaczyniowe (choroba wieńcowa) Około 1-1,5 mln200 tys.
Cukrzyca215 tys.*(*) w grupie wiekowej 18 - 94 lat100 tys.
Chroniczne choroby oddechowe93 tys.20 tys.
Nadciśnienie tętniczeOkoło 9,5 mlnOkoło 3 mln
NowotwórOkoło 1 mln Około 200 tys.
Palenie tytoniuOkoło 9 mln Około 4 mln
RAZEM21 308 0007 520 000

Czyli z grupy osób względnie mało zagrożonych śmiercią, liczącej 16,8 mln osób, dodatkowo wychwytujemy 7,5 mln osób i w rezultacie na wolności pozostawiamy 9,3 mln osób a jak najpełniejszą ochroną (izolacją) obejmujemy 25 mln osób. Ponieważ osoby nieobjęte odosobnieniem mają względną swobodę przemieszczania się i kontaktowania, zakładamy, że spośród nich maksymalnie 20 proc. zachoruje i liczba chorych wyniesie około 1,8 mln osób, spośród których umrze około 0,3 proc. (bo w tej grupie śmiertelność jest niższa) czyli 5,6 tys. osób.

Czy taka opcja ma sens?

Co się dzieje z grupą izolowaną? Izolacja nie będzie całkowicie szczelna, więc zakładam, że, niestety, około 5 % także zapadnie na chorobę (około 1,25 mln osób, a więc o wiele mniej, niż by to było możliwe w warunkach bez masowej izolacji), spośród których umrze około 2,5 proc., czyli 31,2 tys. osób.

Porównajmy skutki arytmetycznego modelu różnych możliwych opcji walki z koronawirusem, przyjmując, że obecnym obostrzeniom przyświeca jakiś mierzalny cel. Oczywiście nikt nigdy nie powiedział, jaki jest ten cel, bo o tym się nie mówi. Deklarujemy jedynie bardzo ogólnikowo, że walczymy o życie ludzi i kropka. Załóżmy, że ten niewypowiedziany cel byśmy określili tak: ograniczyć śmiertelność do 1 proc. zarażonych a odsetek społeczeństwa, który się zarazi - do 3 proc.. Inna sprawa, czy jest to realne – pewnie nie, zważywszy, że umieralność rzędu 0,5 proc., jak na razie, występuje w Niemczech, gdzie masowo przeprowadza się testy, a w Polsce nadal mamy gigantyczną lukę w wiedzy i środkach. Innymi słowy, poniższe wyliczenie zawiera bardzo optymistyczny scenariusz dla przyjętej przez rząd polski strategii.

OPCJE STRATEGICZNELiczba zakażonych (mln)Maksymalna wyobrażalna (?) liczba ofiar śmiertelnych (tys.)
Ogólny lockdown (obecnie)1,211,5
Odizolowanie starszych i grup ryzyka3,036,8
Nic nie robić 7,7192,5

A zatem, jeśli w naszych wyborach etycznych kierowaliśmy się skutecznością, rozumianą bardzo wąsko - jako minimalizacja liczby ofiar (z pominięciem innych strat i szkód medycznych, gospodarczych, społecznych, psychicznych, politycznych) - to przyjęte rozwiązanie wydaje się najskuteczniejsze. Wariant skrajnie pasywny (trzeci) należy ze względów oczywistych odrzucić, tym bardziej, że nie jest realizowany.

Z tych wyliczeń wynika, że w wyniku epidemii koronawirusa, mimo wszelkich przedsiębranych środków, może utracić życie nawet ponad 11 tys. ludzi w Polsce. Jednakże gdybyśmy nie robili nic, mogłoby umrzeć nawet ponad 192 tys. osób. A zatem gorzkim sukcesem będzie uratowanie życia tylu ludziom, ile wynosi różnica między modelowaną śmiertelnością dwóch skrajnych scenariuszy: bijemy się zatem o przetrwanie dla 192,5 – 11,5 tysięcy osób, co daje nam teoretycznie możliwy wynik ponad 180 tys. istnień ludzkich. Tyle mieszkańców liczą Gliwice albo Olsztyn.

Oczywiście jest tu mnóstwo innych zmiennych, innych przyczyn chorób czy wypadków, które mogą współistnieć, więc to wszystko jest bardzo uproszczonym wyliczeniem arytmetycznym; w tej grupie zawiera się znaczna liczba osób, które by i tak zmarły z powodu innych chorób, wieku itp. Ale tych 180 tys. ludzkich istnień, to nie tylko cyfry, ale twarze, nazwiska, przeżycia, wspólna przyszłość i wspomnienia, więc warto!

Co by się jednak stało, gdybyśmy byli w stanie pogodzić się etycznie z wariantem środkowym, który - teoretycznie - pozwalałby nam na uratowanie gospodarki od zniszczeń a, biorąc rzecz praktycznie, pozwoliłby nam wręcz lepiej wesprzeć tych walczących z wirusem? Na to pytanie nikt nie chce odpowiadać, choć wiele osób je sobie zadaje, przytaczając liczby – rocznie wszak w Polsce mniej więcej tyle osób umiera z powodu chorób krążenia, a dla ich ratowania jakoś nie wprowadzamy tak drakońskich środków. I to co roku!

Dlatego dzisiaj największy ciężar etyczny związany z wyborem najbardziej restrykcyjnej metody walki z pandemią, wiąże się z dyscypliną społeczeństwa oraz ze staraniami rządu, który powinien wesprzeć medyków w walce. Ponieważ każdy wynik, który nas zbliży do opcji pośredniej, będzie oznaczał, że wybór opcji całkowitego lockdownu był jednak błędem.

Do tej pory zamykaliśmy oczy…

Wszystko wskazuje jednak, że tych decyzji, jako społeczeństwo, nie podejmowaliśmy świadomie. Lekarze – eksperci WHO zaproponowali techniczne sposoby dławienia epidemii a spanikowane rządy efektem stadnym zaczęły wdrażać metody testowane w Chinach. Reakcja taka jest bez wątpienia paniczna i bardzo niekonsekwentna, a na pewno niespójna z dotychczasową praktyką wypierania problemów i udawania, że nic nie da się zrobić, aby ludzie nie umierali masowo z innych przyczyn.

Do tej pory, w przypadku innych chorób czy zjawisk takich jak wojna czy migracja, zadowalaliśmy się działaniami pozornymi lub zgoła brakiem działań. Teraz postanowiliśmy unieść się heroiczną, choć pozorną szlachetnością i rzucić na szalę niemal wszystko inne, aby uratować 180 tys. wspaniałych, kochanych ludzi, bo na każdym z nich nam zależy.

Do tej pory strategią walki z pandemią kierowali eksperci-lekarze. Teraz, jak sądzę, przyjdzie czas na ekspertów-ekonomistów. Bo presja na poluzowanie będzie rosła. Pozostaje czekać na jakiś sposób, który pozwoli rządom europejskim i światowym otrąbić sukces w walce z wirusem, a potem skrzętnie ukrywać prawdziwe rozmiary pandemii, na przykład przez zmianę sposobu kodowania przyczyn zgonów czy zmniejszanie dostępności testów. W ten sposób - raczej prędzej niż później - wrócimy w utarte koleiny podejmowania wyborów etycznych poprzez wypieranie dylematów i zamykanie oczu na niewygodne tematy. Co jest skądinąd zrozumiałe, zważywszy na ich nierozwiązywalność.

ZOBACZ TEŻ:

1 kwietnia w Polsce weszły w życie kolejne ograniczenia i zasady w związku z epidemią koronawirusa. Za złamanie zakazów grozi kara od 5 do nawet 30 tys. zł.Przejdź dalej i sprawdź, co się zmieniło  --->

Koronawirus: Nowe zakazy i zasady. Musisz je stosować!

Sprawdź też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski