Nawet jeśli tak jest faktycznie to moim zdaniem intencje są w takich przypadkach bez znaczenia. Potencjalne efekty tego co powstanie warto brać pod lupę bardzo dokładnie, zwłaszcza, że budynki nie powstają na rok ani na dwa, a na stulecia.
Można zrozumieć inwestorów, których przedłużające się procedury uwierają, można i sąsiadów, którzy obawiają się o swój komfort. Sądzę jednak, że źródło problemów jednych i drugich tkwi w kiepskim wypełnianiu swoich obowiązków przez samorządy. Te mają obowiązek tworzyć i uchwalać plany zagospodarowania przestrzennego dla swoich terenów. To bardzo praktyczne narzędzie, z powodzeniem wykorzystywane na całym świecie.
Zanim jeszcze ktokolwiek przymierzy się do budowy czegokolwiek samorząd wraz z mieszkańcami ustala co ma powstać i jak wyglądać. Ustalenia mogą być bardzo szczegółowe. Gdy już zapadną wszelkie urzędnicze decyzje tracą charakter uznaniowości. Inwestycja zgadza się z planem albo nie. Dyskutować specjalnie nie ma o czym. Gdy planu nie ma lub jest zbyt ogólny - pole do dyskusji jest szerokie. Nikt na niej nie zyskuje. Może tylko urzędnicy mają okazję poczuć, że mają władzę.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?