Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ireneusz Igielski: Dużo zyskaliśmy dzięki Grand Prix

Tomasz Sikorski
Ireneusz Igielski w towarzystwie Nicki Pedersena, który przed rokiem wygrał turniej Grand Prix w Lesznie
Ireneusz Igielski w towarzystwie Nicki Pedersena, który przed rokiem wygrał turniej Grand Prix w Lesznie Fot. Paweł Miecznik
Z Ireneuszem Igielskim, dyrektorem zarządzającym Unii Leszno, rozmawia Tomasz Sikorski

TUTAJ CZYTAJ WIĘCEJ O ŻUŻLU. KLIKNIJ!

Jak przebiegają przygotowania do turnieju Grand Prix, który 28 kwietnia rozegrany zostanie na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie? Wszystko przebiega zgodnie z planem?
Ireneusz Igielski: - Na tę chwilę tak. Właśnie kończymy drukowanie biletów, a za moment rozpoczniemy prace nad przygotowaniem plakatu. Dopinamy także sprawy związane z przygotowaniem wszystkich imprez towarzyszących turniejowi. Będziemy je robić wspólnie z firmą Monster - sponsorem, który mocno zaangażował się w Grand Prix. Co to będą za imprezy? Jest trochę za wcześnie, abym zdradzał wszystkie tajemnice. Powiem tylko tyle, że kibice nie będą się nudzić.

Jak sprzedają się bilety na turniej?
Ireneusz Igielski: - Nieźle. W momencie, kiedy została rozegrana pierwsza runda zawodów Grand Prix, w nowozelandzkim Auckland zauważyliśmy dużo większe zainteresowanie biletami. Pewnie wpływ na to miała postawa naszych zawodników w inauguracyjnym turnieju. Zarówno Tomasz Gollob, jak i przede wszystkim Jarek Hampel wypadli tam bardzo dobrze, co jest magnesem dla fanów czarnego sportu. Liczymy więc na to, że nasz stadion zapełni się do ostatniego miejsca.

Podczas tych zawodów kibice będą mogli usiąść na trybunie pod tablicą świetlną, która cały czas jest modernizowana?

Ireneusz Igielski: - Otrzymaliśmy taką obietnicę od firmy odpowiedzialnej za remont. Prace na niej cały czas trwają, ale liczymy, że tuż przed zawodami trybuna zostanie oddana do użytku. My w każdym razie sprzedajemy na nią bilety. Trudno więc wyobrazić sobie, aby mogło być inaczej.

Nadchodzący turniej Grand Prix będzie ostatnim w Lesznie. Z czego to wynika?
Ireneusz Igielski: - Odpowiedź jest prosta - w tym roku wygasa nam umowa z organizatorem cyklu. I póki co, nie zamierzamy jej przedłużać. Chcemy dać trochę odetchnąć naszym kibicom. Od 2007 roku w Lesznie regularnie organizowane są największe imprezy żużlowe na świecie. Kibice byli karmieni tym co najlepsze w tym sporcie, dlatego mogą odczuwać pewien przesyt takich imprez. Nie znaczy to jednak, że Grand Prix raz na zawsze zniknie z naszego miasta. Nie wykluczamy, że za jakiś czas rozpoczniemy starania o przyznanie nam kolejnych zawodów z tego cyklu.

Co klub i miasto zyskało na organizacji turniejów o tytuł indywidualnego mistrza świata?

Ireneusz Igielski: - Nie czuję się kompetentny, aby odpowiadać na to pytanie w imieniu miasta. Ja mogę tylko powiedzieć, co zyskała na organizacji Grand Prix Unia Leszno. A zyskała naprawdę sporo. Głównie wizerunkowo. Staliśmy się klubem wiarygodnym, godnym zaufania i dobrze postrzeganym. Przy okazji tych imprez poznaliśmy sporo nowych i wpływowych ludzi, pojawili się też nowi sponsorzy. Mówiąc o Grand Prix nie mogę też pominąć aspektu finansowego. Nie jest przecież tajemnicą, że turnieje tego cyklu organizuje się po to, aby zarobić. No i nam to się udało. Dzięki tym imprezom odłożyliśmy trochę pieniędzy. O Grand Prix i wszystkim, co związane z organizacją tej imprezy, mogę więc mówić tylko i wyłącznie w samych superlatywach.

Rozmawiał Tomasz Sikorski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski