Mój poród od początku miał być inny, bo podwójny. No i był. Skurcze przyszły w nocy. To był 35 tydzień ciąży. Myślałam, że te skurcze przejdą. Nie przeszły. Bolało.
Pojechałam do szpitala. Mąż trzymał mnie cały czas za rękę. Denerwował się chyba bardziej ode mnie, bo cały się spocił...Dotarliśmy i od razu się zaczęło. Spisywanie, badanie, golenie, sprawdzanie, obmyślanie. Po 4 godzinach i pełnym rozwarciu usłyszałam RODZIMY.
Nogi tam mi wygięli, że zabolało. Potem było zamieszanie, położna dawała wskazówki, lekarz w zasadzie przeszkadzał...Poczułam taki ucisk, jak nigdy w życiu. Ból, pieczenie. Jest! Jedno urodziłam. Potem zapadłam jakby w letarg...nie wiem ile to trwało? Myślałam nawet, że zasnęłam. Nic mnie nie bolało. Było mi ciepło, jasno i dość komfortowo.
Nagle znowu ból, ucisk. Ból wielki, aaaaaaaa. Kolejne dziecko wydałam na świat. W naturalny sposób, bez znieczulenia w kręgosłup. Czułam się bohaterką! Jestem bohaterką. Ja, mama Iza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
