Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jabłkowy protest AGROunii - rolnicy protestowali w Warszawie

Monika Kaczyńska
Rolnicy z AGROunii zaprotestowali w Warszawie. Rozsypując jabłka i podpalając opony, domagali się realizacji swoich dziesięciu postulatów
Rolnicy z AGROunii zaprotestowali w Warszawie. Rozsypując jabłka i podpalając opony, domagali się realizacji swoich dziesięciu postulatów Szymon Starnawski
Rolnicy z AGROunii zaprotestowali w Warszawie. Rozsypując jabłka i podpalając opony, domagali się realizacji swoich dziesięciu postulatów.

- To prawda, że w środę zapłonęły opony - mówi Karol Frąszczak, plantator warzyw z okoli Kalisza. - Dotychczas protestowaliśmy tak, by w miarę możliwości nikomu nie przeszkadzać. Jednak mam wrażenie, że dopiero w środę dostrzeżono nas naprawdę. Może to sprawi, że ktoś poważnie potraktuje nasze postulaty.

Przedstawili ich siedem. Żądają:

  • wprowadzenia przepisów nakładających na sklepy wielkopowierzchniowe obowiązku oferowania do sprzedaży produktów rolno-spożywczych z minimalnym udziałem 51 proc. produktów polskich;
  • graficznego znakowania produktów rolno-spożywczych flagą kraju pochodzenia produktu;
  • nałożenia na Rosję embarga na sprzedaż do Polski węgla kamiennego - do czasu zniesienia przez Rosję ograniczeń w eksporcie polskich owoców i warzyw;
  • reformy Izb Rolniczych;
  • audytu rolniczych związków zawodowych i funduszy promocji żywności oraz reformy tych instytucji;
  • wprowadzenia ustawowego zakazu komercjalizacji ujęć wody oraz potraktowanie wody jako strategicznego surowca do produkcji żywności;
  • podjęcia natychmiastowej interwencji państwa w celu uratowania rynku trzody chlewnej.

W tej ostatniej materii minister rolnictwa raczej nie pozostawia złudzeń.

- W żadnym kraju w Europie tak się nie dzieje - mówił między innymi w czasie spotkania z rolnikami w Poznaniu Jan Ardanowski. Komentując zaś protest, stwierdził, że rozmowy trwają, a działania AGROunii nie przysparzają rolnikom sympatii.

- Nie jest tak jak minister mówi - twierdzi Karol Frąszczak. - To prawda, że podstolik dotyczący postulatów rolników w ministerstwie zaczął pracę. Ale czym się zajął na początek? Rynkiem wołowiny. A na obecnym etapie to jedynie zawirowanie.
Według członków AGROunii polski rynek nie jest dostatecznie chroniony. Uważają oni, że - wbrew zapewnieniom handlowców - wiele produktów rolno-spożywczych, w tym warzyw i owoców pochodzących z innych krajów Europy jest sprzedawanych jako polskie.

- Kary za przepakowywanie tych produktów są znikome - podkreśla Karol Frąszczak. - Kiedy warzyw czy owoców brakuje, faktycznie nasze trafiają na rynek i to nie tylko w Polsce. Gdy jest ich dużo, dostawy wracają. W tirze towaru jak się chce znaleźć coś wadliwego, zawsze się znajdzie. A problem jest ignorowany. Jak wiele innych. Nie twierdzę, że Ministerstwo Rolnictwa z nami nie rozmawia. Tyle, że za tym nie idą żadne działania - dodaje.

Plantator zwraca też uwagę, że o ile nasze owoce i warzywa trafiające na rynek są ściśle kontrolowane pod kątem obecności pestycydów, o tyle tych napływających do Polski, zwłaszcza zza wschodniej granicy nikt pod tym kątem nie sprawdza.

- Produkuję brokuły i kalafiory - mówi. - Co roku miałem kontrole. A to co napływa ze Wschodu? Jaką możemy mieć pewność, że spełnia unijne standardy? Zwłaszcza, że słychać głosy, iż na tamtym rynku znajdują zbyt produkty, które są u nas zakazane.

Karol Frątczak twierdzi, że obecnie realne prace w Ministerstwie Rolnictwa trwają jedynie nad zagadnieniem oznaczania produktów flagami krajów pochodzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski