18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Jack Strong" Pasikowskiego w kinach od lutego. Historia Ryszarda Kuklińskiego

Jakub Napoleon Gajdziński
Marcin Dorociński jako Ryszard Kukliński.
Marcin Dorociński jako Ryszard Kukliński.
W lutym przyszłego roku do kin wejdzie "Jack Strong", film o pułkowniku Ryszardzie Kuklińskim. To nowy film samego mistrza polskiego kina akcji Władysława Pasikowskiego. Przypominamy historię podwójnego agenta, o którego spierali się i nadal spierają Polacy.

Zapowiada się pierwszy polski szpiegowski film na światowym poziomie. Dla wielu wciąż kontrowersyjna historia podwójnego agenta z okresu zimnej wojny doczeka się wreszcie godnej siebie ekranizacji. Scenariusz powstał na bazie dokumentów operacyjnych amerykańskiej CIA i archiwów IPN, ale z pewnością najważniejszy jest udział w pisaniu scenariusza ze strony Davida Fordena, oficera prowadzącego Kuklińskiego ze strony CIA oraz pomoc Zbigniewa Brzezińskiego, byłego doradcy prezydenta Jimmy'ego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego.

Dlaczego "Jack Strong"? Takim pseudonimem (a także kryptonimem "Mewa") posługiwał się oficer LWP, zastępca szefa Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, pułkownik Ryszard Kukliński. Gdy 20 sierpnia 1968 r. armie państw Układu Warszawskiego, w tym również oddziały polskie, wkraczają na terytorium "bratniej" Czechosłowacji, mają na celu zatrzymanie politycznych reform trwającej właśnie Praskiej Wiosny. "Operacja Dunaj" była największą wojskową operacją w powojennej Europie, a plany wprowadzenia na teren Czechosłowacji jednostek polskich przygotowuje m.in. płk Ryszard Kukliński.

Dwa lata później, w grudniu 1970 roku, robotnicy buntują się przeciwko komunistycznej władzy na Wybrzeżu. Przyczyną jest podwyżka cen żywności, na dodatek dokonana przez ekipę Gomułki tuż przed świętami. Wybuchają strajki, robotnicy wychodzą na ulicę. Zapał kilkunastu tysięcy buntowników zostaje brutalnie zgaszony przez milicję, oddziały ZOMO i funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, a w operacji bierze udział także wojsko. Na Wybrzeże, przede wszystkim do Szczecina i Gdańska, władza komunistyczna ściąga setki transporterów opancerzonych i czołgów. Te dwa wydarzenia - stłumienie wolnościowych dążeń Czechów i Słowaków, a zaraz później krwawe stłumienie wystąpień polskich stoczniowców - powodują, że wojskowy aparatczyk, absolwent Akademii Sztabu Generalnego oraz specjalnego kursu na moskiewskiej "Woroszyłowce" i jeden z nielicznych oficerów WP znający najgłębsze tajemnice Układu Warszawskiego, przechodzi wielką przemianę.

Dwa i pół roku później, 11 sierpnia 1972 r., podczas rejsu do zachodniej Europy Ryszard Kukliński wysyła list do attache Ambasady Amerykańskiej w Bonn. Według jednych pułkownik zdradza Polskę i wiąże się z największym wrogiem - imperialnymi Stanami Zjednoczonymi, stolicą światowego kapitalizmu. Według innych (i oczywiście samego Kuklińskiego), wybiera lojalność wobec narodu, walczącego z sowieckim totalitaryzmem. "Jack Strong" dla przyszłości Polski postanawia zaryzykować życie. Swoje i rodziny.

Początkowo, jak twierdził po latach sam Ryszard Kukliński, zamierzał stworzyć w wojsku konspiracyjną grupę oficerów, która miała doprowadzić do zakończenia sowieckiej dominacji w Polsce. Od realizacji tego dość naiwnego i z góry skazanego na niepowodzenie planu Kuklińskiego odwiedli Amerykanie przekonując, że znacznie skuteczniejsze będzie przekazywanie informacji o radzieckich planach do USA.

Kuklińskiemu udaje się uprzedzić Amerykanów o zamiarze wprowadzenia w PRL stanu wojennego. Ale jego znaczenie jest daleko większe. Wśród przekazanych Amerykanom dokumentów są przede wszystkim plany użycia przez ZSRR broni nuklearnej, plany najnowocześniejszego wówczas radzieckiego czołgu T-72 (program jego produkcji w naszym kraju, o co bardzo zabiegał generał Wojciech Jaruzelski, miał ogromne znaczenie dla załamania się polskiej gospodarki w latach 70.) i rakiet Strzała-2, a także plany rozmieszenia jednostek obrony przeciwlotniczej w NRD i w naszym kraju. Łącznie pułkownik Kukliński przekazał amerykańskiemu wywiadowi ponad 40 tys. stron dokumentów dotyczących Polski, Związku Radzieckiego oraz Układu Warszawskiego. Generał Czesław Kiszczak, szef wojskowego kontrwywiadu i najbliższy współpracownik generała Jaruzelskiego, uzna po latach, że niewykrycie działalności Kuklińskiego było jedną z dwóch największych porażek peerelowskiego kontrwywiadu.

W grudniu 1981 roku Ryszard Kukliński został przez Amerykanów wywieziony do USA, gdzie żył pod zmienionym nazwiskiem. W 1984 roku władze PRL wydały na pułkownika wyrok śmierci. O tym jak niewielu udawało się uciec z rąk Moskwy świadczy choćby los Lwa Trockiego, rywala Stalina, zamordowanego przez sowieckiego agenta na rozkaz Józefa Wisarionowicza w Meksyku. Jednak po latach zginęli w Ameryce dwaj synowie Kuklińskiego. Do dziś nie ma pewności czy zginęli w wypadkach, czy owe "wypadki" zostały sprokurowane przez komunistyczne władze z Moskwy i Warszawy.

Wyrok śmierci na Ryszarda Kuklińskiego obowiązywał zawstydzająco długo - dopiero w 1995 roku, za sprawą, co zaskakujące, Leszka Millera, wówczas ministra pracy i spraw socjalnych, oraz prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, został uchylony. Stało się to pod naciskiem Amerykanów, którzy - jak twierdzi Miller - rehabilitację swojego współpracownika stawiali jako jeden z warunków przystąpienia Polski do NATO. Ostatecznie sprawa ta zakończyła się dopiero w 1997 roku. Rok później Ryszard Kukliński przyjechał do Polski.

Ryszard Kukliński zmarł w lutym 2004 roku i został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski