Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacy są dziś narzeczeni?

Katarzyna Dobroń, Anna Jarmuż
Gosia i Robert zostali narzeczonymi, aby pokazać, że ich związek to poważna sprawa.
Gosia i Robert zostali narzeczonymi, aby pokazać, że ich związek to poważna sprawa. Paweł Miecznik
Mężczyzna gotuje obiad i wychodzi na piwo z kolegami. Kobieta nie oczekuje tradycyjnych zaręczyn, lecz sama wybiera sobie pierścionek. Czym dzisiaj jest instytucja narzeczeństwa?

Kiedyś para, która się zaręczyła, po roku była już po sakramentalnym "tak". Okres narzeczeństwa upływał młodym na przygotowaniach do ślubu. A w czasach, kiedy małżeństwa były jeszcze aranżowane przez rodziców był to okres, w którym przyszli małżonkowie mogli się wreszcie poznać. Uroczystość zaręczyn to dla całej rodziny wydarzenie niemal tak podniosłe jak sam ślub. Zmieniły się jednak czasy. Przeobrażeniu uległa również idea narzeczeństwa.

Większość par decyduje się na zaręczyny, dopiero wtedy, gdy zakochani wiedzą o sobie niemal wszystko. W dzisiejszych czasach narzeczeństwo nie jest okresem przygotowania do małżeństwa, ale kolejnym etapem związku.

- W święta Bożego Narodzenia minął rok od kiedy zaręczyłam się z Damianem. Jednak, jak na razie nie planujemy ślubu. Najpierw zamierzamy dorobić się własnego kąta i pomieszkać ze sobą przez jakiś czas. Chcemy dobrze się poznać jeszcze przed ślubem. Musimy sprawdzić, czy do siebie pasujemy i wytrzymamy ze sobą na co dzień - uważa Iwona Czechowicz.

Współczesne pary mniej stereotypowo podchodzą także do codziennych obowiązków. W związkach mniej jest zakazów i nakazów, a więcej partnerstwa. - Kiedy to on wróci z pracy wcześniej ode mnie, może przygotować obiad. Podobnie powinna być rozwiązywana kwestia sprzątania. Ja również mam prawo do odpoczynku po ciężkim dniu spędzonym w pracy - mówi Anna Baranowska.

- W moim przypadku niewiele się zmieniło. Jeżeli mój facet chce wyjść z kumplami na piwo, nie widzę w tym nic złego. On również nie robi mi kłopotów, kiedy planuję babski wieczór bez niego. Myślę, że układ, w którym stosuje się zbyt wiele zakazów, jest związkiem patologicznym - dodaje Iwona.

Z biegiem czasu zmienia się również terminologia. Zdaniem prof. Haliny Zgółkowej, językoznawcy Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, nazywanie siebie "narzeczonymi" powoli odchodzi do lamusa.

- Młodzi coraz częściej mówią o partnerze "moja przyszła", "moja połowa", ponieważ termin narzeczeństwo zaczyna trącić myszką - wyjaśnia prof. Zgółkowa. - Używa się go zazwyczaj w relacjach międzypokoleniowych, żeby nadać powagi sytuacji, kiedy przedstawiamy partnera rodzicom albo dziadkom. W kontaktach rówieśniczych, zwłaszcza wśród młodych ludzi, jest to staroświeckie, niemodne.

Co ciekawe, młodzi ludzie unikają określania swojego związku jako narzeczeństwa nie tylko przed znajomymi, ale również wobec siebie.

- Zastępowanie słowa narzeczeństwo innym jest zabiegiem, który ma trochę zmienić sposób odbierania rzeczywistości. Być może to strach przed zaangażowaniem. W końcu wiele związków przemija - twierdzi Beata Pająk, psycholog UAM.

Źródłem takiego zniechęcenia może być także presja społeczna. Młode kobiety chciałyby założyć rodzinę, a z drugiej strony czują silną potrzebę zrobienia kariery. Mężczyźni z kolei tkwią w pułapce pomiędzy stereotypem żywiciela rodziny a oczekiwaniami, że przejmą połowę domowych obowiązków.

- Funkcja kury domowej nie jest atrakcyjna dla większości kobiet. Z kolei mężczyźni emocjonalnie sobie nie radzą, jeżeli ich żony zarabiają więcej niż oni - wyjaśnia Beata Pająk.

Wszystko to sprawia, że coraz trudniej zdecydować się nie tylko na małżeństwo, ale i na zaręczyny, które są pierwszym krokiem w kierunku założenia rodziny. Nie brakuje jednak par, które się na to zdecydowały. Młodzi często odchodzą jednak od tradycyjnych oświadczyn - klękania przed ukochaną i proszenie o błogosławieństwo jej rodziców.

- Pierścionek wybrałam sobie sama - przyznaje Ania. - To było bardzo spontaniczne. Byliśmy na wspólnych wakacjach nad morzem. Weszłam do jubilera przymierzyć pierścionek i już go nie zdjęłam - żartuje.

Jednak można spotkać pary, które decydują się na tradycyjne zaręczyny, a datę ślubu ustalają zaraz po uroczystych oświadczynach. Kinga i Patryk są razem od czterech lat, a od trzech mieszkają razem. Małżeństwo to dla nich tylko kwestia czasu.

- Już od dłuższego czasu myśleliśmy o ślubie. Zaskoczeniem były tylko zaręczyny. Patryk oświadczył mi się niespodziewanie - mówi Kinga. - Zaraz po tym zabraliśmy się za formalności. Ślub odbędzie się w przyszłym roku. Nie chciałabym się zaręczyć, a potem czekać nie wiadomo na co. Zaręczyny straciłyby wtedy swój urok - wyjaśnia.

Na tradycję postawili także Iwona i Damian.

- Oświadczyny mojego chłopaka były bardzo uroczyste i zaplanowane. Damian oficjalnie poprosił mnie o rękę przy naszych rodzicach. Przyznaję jednak, że zrobiliśmy to głównie po to, aby zrobić przyjemność naszej rodzinie - tłumaczy Iwona.

Krótko po zaręczynach są również Robert i Gosia.- Narzeczeństwo jest formą zapewnienia, że nasz związek jest poważny. Wiem jednak, że dla niektórych jest to okres próby - mówi Robert.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski