Tuż przed meczem okazało się, że z powodu urazu nie będzie mógł zagrać Thomas Rogne. A, że Djorde Crnomarković został w Poznaniu, miejsce Norwega zajął Tomasz Dejewski, który w tym sezonie do tej pory rozegrał tylko 9 minut. Zanim środek obrony Lecha zdołał wymienić kilka podań, Jagiellonia prowadziła już 1:0. Bramka padła oczywiście po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Kolejorz nadal nie potrafi bronić przy stałych fragmentach gry. Tym razem dali się zaskoczyć Moder i Satka, którzy nie upilnowali Tarasa Romańczuka, a zamieszany w to wszystko był jeszcze Dejewski. Pomocnik Jagi strzelił precyzyjne głową i Bednarek musiał wyciągać piłkę z siatki.
Mocni w pucharach, przeciętni w lidze. Wyjazdowa porażka Lecha Poznań z Jagiellonią Białystok
Szybo zdobyty gol dodał skrzydeł gospodarzom. Grali oni z olbrzymią agresją i ambicją w środku gola. Lechici sprawiali wrażenie zaskoczonych pressingiem Jagiellonii. Tracili dużo piłek w środku pola, nie potrafili dokładnie rozegrać piłki. Wyjątkiem była akcja w 8. minucie. Po efektownym podaniu pietą Daniego Ramireza, w świetnej sytuacji znalazł się Jakub Kamiński. Pomocnik Lecha popisał się płaskim strzałem przy bliższym lewym słupku, ale choć trafił do siatki gol nie został uznany, bo okazało się, że lechita był na minimalnym spalonym.
Chwilę później prowadzenie gospodarzy powinien podwyższyć Maciej Makuszewski. Po zagraniu Jesusa Imaza były piłkarz Lecha miał doskonałą okazję do wpisania się na listę strzelców, ale z bliskiej odległości uderzył obok bramki.
Po kwadransie Lech odzyskał kontrolę nad meczem, ale nie potrafił przedrzeć się przez uważnie grającą i z dużym poświęceniem defensywę Jagiellonii. Przed przerwą poznaniacy mieli praktycznie tylko jedną okazję do wyrównania. Piłka po strzale Ramireza odbiła się od kilku zawodników, trafiła do Ishaka, ale Szwed strzelił niecelnie.
W odpowiedzi bliski strzelenia drugiego gola był Taras Romanczuk. Zdecydował się na techniczne uderzenie z 16 metrów, ale też był to strzał niecelny.
Początek drugiej odsłony zdecydowanie należał do Lecha. Podopieczni Dariusza Żurawia wypracowali sobie kilka dobrych sytuacji. Podobać się mógł napędzający akcje Kolejorza Tymoteusz Puchacz, ale to Dani Ramirez zmusił do interwencji Steinborsa. Hiszpan z rzutu wolnego uderzył technicznie nad murem, ale bramkarz Jagiellonii był na posterunku.
Lech przeważał, ale brakowało konkretów. Gdyby Ishak lepiej przyjął piłkę, też miałby szansę na strzelenie wyrównującego gola.
Niestety Kolejorzowi w Białymstoku brakowało jakości nie tylko w ataku, ale też w obronie. Po niedokładnym wybiciu Tomasza Dejewskiego, piłka trafiła do Jesusa Imaza, który podał prostopadle w pole karne do Macieja Mauszewskiego, a ten wykorzystując swoją szybkość, uderzył obok wychodzącego z bramki Filipa Bednarka i było 2:0.
Dziesięć minut przed końcem Lech złapał kontakt. Bodvar Bodvarsson sfaulował w polu karnym Pedro Tibę i arbiter po konsultacji z VAR podyktował rzut karny. Pewnie wykorzystał go Jakub Moder i Kolejorz znów rzucił się do ataku.
Podopieczni Dariusza Żurawia w końcówce meczu grali jednak chaotycznie i nie udało im się zdobyć choćby punktu.
Przed czwartkowym meczem z Benfiką sytuacja na środku obrony Kolejorza nie jest optymistyczna. Lubomir Satka i Djordje Crnomarković nie zagrają, niepewny jest też występ Rogne. Jedynym zdrowym stoperem jest Dejewski, co nie wróży zbyt dobrze.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?