- Piłka wreszcie sprawia nam radość - powiedział w przerwie przed kamerami Canal + Łukasz Trałka.
Wreszcie na grę poznaniaków dało się patrzeć. Odblokował się Maciej Makuszewski, który zainicjował rajd, po którym w 5. minucie Lech wywalczył rzut rożny. Darko Jevtić zacentrował dokładnie na głowę Nikoli Vujadinovicia i goście szybko objęli prowadzenie. Kibice ponownie zobaczyli na głową Czarnogórca skrzyżowane ramiona. Skreślony przez zarząd poznańskiego klubu obrońca strzelił wiosną już trzeciego gola.
Ta bramka wyraźnie dodała animuszu lechitom. Po wyjaśnieniu sytuacji w szatni piłkarze znają swoją przyszłość - ci, którzy muszą odejść, grają o kontrakty w nowych klubach i jak to mówił przed wyjazdem na Podlasie trener Żuraw, cała drużyna chce zakończyć ten sezon z twarzą.
W Białymstoku nie mógł zagrać kontuzjowany Chrisrtian Gytkjaer, ale brak Duńczyka nie był widoczny, bo bardzo dobrze spisywał się na środku ataku ruchliwy Amaral.
Portugalczyk absorbował defensywę rywali, wybiegał do prostopadłych podań, dobrze rozumiał się też z Kamilem Jóźwiakiem. Lech kontrolował środek boiska, po przejęciu piłki inicjował kontry, gospodarze długo nie mogli znaleźć recepty na dobrze grającą drużynę gości.
Swoje zadanie w początkowej fazie meczu wykonał też Jasmin Burić. Bośniak wygrał pojedynek z Imazem, mimo, że Hiszpan posłał piłkę między jego nogami.
W 21. minucie Kolejorz prowadził już 2:0. Obrońcy Jagiellonii nie byli w stanie zablokować dośrodkowania Macieja Makuszewskiego, który dograł w pole karne do Joao Amarala i Portugalczykowi pozostało tylko dopełnić formalności.
Mecz zrobił się ostry, bo podrażnieni gospodarze nie oszczędzali nóg lechitów, ci zaś nie chcieli być dłużni i arbiter musiał sięgać po kartki. Jedną z nich zobaczył Trałka i będzie musiał pauzować w meczu z Legią.
W ofensywie Jagiellonia nie miała za dużo do powiedzenia. Aż do 40. minuty, kiedy to szarżującego Imaza próbował zatrzymać Burić. Wydawało się, że faulu nie było, sędzia ukarał nawet Hiszpana kartką za próbę wymuszenia jedenastki, ale po długiej analizie VAR anulował kartkę i wskazał na "wapno". Imaz się nie pomylił, Jagiellonia "złapała kontakt", a to gwarantowało emocje w drugiej odsłonie.
Lech niestety bardzo szybko stracił drugiego gola. Do remisu doprowadził Andrej Kadlec. Prawy obrońca Jagiellonii zebrał piłkę po tym, jak Vujadinović wybijał ją z pola karnego i huknął jak z armaty. Futbolówka wylądowała w okienku bramki Buricia.
Widzowie jeszcze nie zdążyli ochłonąć, a Ivan Runje po raz trzeci wpakował piłkę do bramki Lecha, popisując się technicznym lobem z ostrego kąta. Sędzia Stefański znów po analizie anulował gola, ponieważ Chorwat był na spalonym. Wcześniej jednak Poletanović był faulowany przez Żamaletdinowa i też to dostrzegł VAR. Arbiter więc podyktował drugi rzut karny dla Jagiellonii. Ponownie bezbłędnie wykonał go Imaz i mieliśmy 3:2.
Kolejorz na szczęście nie wywiesił białej flagi, tylko starał się zdobyć choć punkt. W 78. minucie Żamaletdinow zrehabilitował się za swój błąd. Rosyjski napastnik po podaniu od Filipa Marchwińskiego uderzył z 16 metrów, piłka odbiła się od zawodnika Jagiellonii i wpadła do bramki. Kompletnie zdezorientowany Marian Kelemen mógł tylko wyciągnąć ją z siatki.
W końcówce to Lech był bliżej strzelenia zwycięskiego gola niż Jagiellonia. W doliczonym czasie gry trener Żuraw dał szansę młodemu Mateuszowi Skrzypczakowi. 18-latek zadebiutował w ekstraklasie.
Zobacz zdjęcia z meczu:
Zobacz też:
POLECAMY:
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?