Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak ginęli poznaniacy w styczniu i lutym 1945 r.

Sławomir Kmiecik
Tak wyglądało skrzyżowanie ul. Ratajczaka i pl. Wolności tuż po wyzwoleniu Poznania
Tak wyglądało skrzyżowanie ul. Ratajczaka i pl. Wolności tuż po wyzwoleniu Poznania fot. archiwum
To jedna z najważniejszych dat w dziejach Poznania - równo 65 lat temu Armia Czerwona zdobyła Cytadelę, ostatni bastion niemieckiej obrony. Dla jednych dzień 23 lutego 1945 roku oznaczał wyzwolenie stolicy Wielkopolski spod hitlerowskiego jarzma.

Dla innych stanowił początek nowej, sowieckiej okupacji. Kompromisowo mówi się, że ten dzień to data zakończenia walk o Poznań. Wśród tych formuł gubimy jednak los mieszkańców miasta, którzy w styczniu i lutym 1945 roku znaleźli się w kleszczach pomiędzy Armią Czerwoną a Wehrmachtem.

Dramatyzm ich położenia pokazuje mało znane, lecz tragiczne wydarzenie - uderzenie bomby fosforowej w dom przy ulicy Woźnej 11. Doszło do niego 31 stycznia 1945 roku o godzinie 5.30. Na dokumentację w tej sprawie natrafił Adam Kaczmarek z Wydziału Polityki Społecznej Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu, który zajmuje się sprawami grobownictwa wojennego. Szukając danych o cywilnych ofiarach z walk z września 1939 roku, znalazł w odpisach ksiąg zgonów Urzędu Stanu Cywilnego listę 29 ofiar wspomnianej eksplozji z roku 1945. Przy nazwiskach umieszczono jednakowe adnotacje: "zabita/-y bombą fosforową". Zginęły całe rodziny, prawdopodobnie wszyscy mieszkańcy domu przy ul. Woźnej.

Ofiary tego wybuchu poszerzą dotychczas znane listy poznaniaków, którzy stracili życie w wyniku walk o miasto zimą 1945 roku. Najpewniejsze są wyliczenia doc. dr. Mariana Olszewskiego, który ocenił, że zginęło wtedy 641 osób cywilnych - z czego na przykład ze śródmieścia 193, a ze Śródki - 117.

- To ustalenia cenionego historyka i regionalisty, którego praca o stratach biologicznych mieszkańców Poznania podczas okupacji nie ma odpowiednika w historiografii i pozostaje wciąż niedoścignionym wzorem - podkreśla dr Łukasz Jastrząb, historyk zajmujący się badaniem dziejów Poznania i regionu. Dlaczego cywilni mieszkańcy Poznania zginęli tak licznie?

- Bo stolica Wielkopolski była oblężona, a nie wyzwalana z marszu - podkreśla dr Jastrząb.
Twierdza Poznań (Festung Posen) w planach Niemców miała zatrzymać radziecką ofensywę i opóźnić marsz Armii Czerwonej ku Odrze. Tymczasem Rosjanie, po kilkudniowym pościgu, 21 stycznia 1945 roku pod dowództwem gen. Michaiła Katukowa dokonali pod Poznaniem manewru oskrzydlającego, połączonego z forsowaniem Warty pod Czapurami. To zaskoczyło niemiecką obronę miasta i już pod koniec stycznia Rosjanie opanowali Górczyn i Łazarz, a dwa tygodnie później centrum Poznania. Zdobycie Cytadeli, bronionej przez około 15 tysięcy Niemców, było ostatnim akordem bitwy o Poznań.

Być może cywilnych ofiar mogłoby być mniej, ale Poznań - mimo okupacyjnych warunków - był dość gęsto zaludniony. Przed wyparciem Niemców przez Armię Czerwoną - według wyliczeń Stanisława Waszaka - Poznań zamieszkiwało 235.343 Polaków i 93.589 Niemców. Radzieckie natarcie radykalnie zmieniło te proporcje.

- Namiestnik Rzeszy w Kraju Warty, Arthur Greiser, 20 stycznia odbył ostatnią odprawę z najbliższymi współpracownikami - wyjaśnia dr Anna Ziółkowska, dyrektor Muzeum Martyrologicznego w Żabikowie. - Zaczął spotkanie od słów: "Panowie, nie później niż za dwa dni w Poznaniu będą Rosjanie", po czym poinformował, że otrzymał od Hitlera rozkaz natychmiastowego opuszczenia miasta i wyjazdu do Rzeszy.

Następnego dnia komendant twierdzy Poznań, generał Ernst Mattern, wydał odezwę w sprawie ewakuacji niemieckiej ludności Poznania. Wyjechało zaraz 95 procent Niemców.

Potem miasto oklejono plakatami wzywającymi do ewakuacji także Polaków. Wyjechało ich z Poznania od 20 do 30 tysięcy. W większości była to ludność napływowa, zwieziona do stolicy Wielkopolski na roboty przymusowe. Uciekały także osoby, które mieszkały przy trasach wylotowych i mostach, bo zdawały sobie sprawę, że tam zacznie się bezpardonowa walka Niemców z Rosjanami. W styczniu 1945 roku pozostało w Poznaniu 200 tysięcy Polaków. Jak reagowali na toczące się walki?

- Nie powstało żadne opracowanie na ten temat - ubolewa dr Jastrząb. - To już ostatnie chwile, by takie badania podjąć.
Poznaniacy ukrywali się w miejscach, gdzie nie byli narażeni na działania wojenne. Życie codzienne przeniosło się więc do piwnic. Była to wegetacja bez wody, prądu, pod ciągłym ostrzałem artyleryjskim, który stanowił główne zagrożenie dla ludności cywilnej. Najczęstszą przyczyną śmierci był postrzał lub wybuch, choć w przypadku 84 osób zapisano w akcie zgonu enigmatycznie: "wskutek działań wojennych". Ponadto 43 osoby zasypało pod gruzami, a 16 rozstrzelał Wehrmacht.
W obleganym mieście istniały ogromne problemy z zaopatrzeniem w podstawowe środki do życia. Poznaniacy chowali się, ale musieli wychodzić po żywność i wodę do studni. Wtedy najczęściej ginęli od kul.

- To była sytuacja podobna jak w powstaniu warszawskim - ocenia Tomasz Czabański, szef Stowarzyszenia Pomost.
Ofiary z tamtego okresu grzebano przy ulicy Nowina, Bluszczowej i Wojciechowskiego, także na Górczynie i Miłostowie. Niewiele jednak wiadomo na temat tych grobów.

- Pochówki ofiar działań wojennych w 1945 roku w Poznaniu to biała plama w historii miasta - podkreśla dr Łukasz Jastrząb.
Wiadomo, że ludzi bezimiennych grzebano w zbiorowych mogiłach, między innymi na cmentarzu w Miłostowie.

- Trzeba to zbadać. Spełnilibyśmy marzenie wielu ludzi, którzy wtedy stracili w Poznaniu swoich bliskich - mówi Tomasz Czabański.
Jego zdaniem, groby cywilnych ofiar z 1945 roku powinny mieć opiekę państwa, skoro status grobów wojennych otrzymały mogiły osób wywiezionych i zmarłych w obozach.

Co na to Adam Kaczmarek z Wydziału Polityki Społecznej Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu? Potwierdza, że sprawa ofiar cywilnych z 1945 roku nie została dokładnie rozpoznana .

- To powinno być przedmiotem pracy badawczej - mówi. Tak samo jak lista ofiar września 1939 roku. Tymi ostatnimi urzędnik z WUW zajmuje się od ponad roku. Przy okazji trafia na informacje o zabitych w 1945 roku.

- Udało mi się ostatnio zlokalizować kilkanaście mogił na cmentarzu przy ulicy Nowina na Jeżycach - opowiada. - Na niektórych nagrobkach są nawet umieszczone czytelne napisy "Zginął w czasie działań wojennych", "Zginął tragicznie w styczniu 1945 roku".
Takie adnotacje są także w dokumentach USC i księgach parafialnych. Na przykład w zapiskach poznańskiej parafii Zmartwychwstania Pańskiego na Wildzie widnieje siedem nazwisk. Podano tam daty ich śmierci: 26 stycznia, 4, 7, 8 lutego. I dopiski: "Od strzału w skroń", "Zabity od pocisku". Nie wiadomo tylko, kto do nich strzelał: Niemcy czy Rosjanie.

Czy mogiły cywilnych ofiar walk o Poznań w 1945 roku mogą uzyskać status grobów wojennych?
- Spróbujemy to wyjaśnić wspólnie z Radą Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa - zapewnia Adam Kaczmarek z WUW w Poznaniu.
Groby wojenne są pod opieką państwa i utrzymuje się je z budżetu. Bez zgody wojewody nie można ich ekshumować, likwidować, przenosić, wykonywać tam prac ziemnych i remontów.

Według ustawy, grobami wojennymi są - między innymi - mogiły osób poległych w walkach o niepodległość i zjednoczenie państwa polskiego. W 2006 roku dodano jednak punkt: "groby osób wojskowych i cywilnych bez względu na ich narodowość, które straciły życie wskutek represji okupanta niemieckiego albo sowieckiego po 1 września 1939 roku".

- To przepis, który można dopasować do poznańskich ofiar z 1945. Bo przecież gdyby nie okupacja, nie byłoby działań wojennych i ofiar - podkreśla Adam Kaczmarek. - A ich groby to ważna pamiątka historii.

Bitwa o miasto

Najbardziej zacięte walki o Poznań w styczniu i lutym 1945 roku toczyły się w śródmieściu oraz na Sołaczu i Winiarach.
Były to głównie starcia uliczne, czyli zdobywanie domu za domem i odbijanie zabudowań fabrycznych. W batalii brała udział przede wszystkim piechota, ale też czołgi średnie i ciężkie, działa samobieżne oraz haubice 400 mm, które strzelały w mury Cytadeli. Wykorzystywano także lotnictwo, artylerię i miotacze ognia.
W centrum zostało zniszczonych prawie 1700 budynków, co stanowiło około 30 procent wszystkich obiektów Poznania. Na Sołaczu i Winiarach było to 1300 domów, czyli 22 procent ogółu. W całym Poznaniu podczas walk zrujnowanych lub uszkodzonych zostało 55 procent budynków, a w centrum miasta - aż 75 procent.

Uroczystości

Dziś odbędą się obchody 65. rocznicy zakończenia walk o Poznań.
O godz. 10 na cmentarzu na Miłostowie delegacje złożą kwiaty w kwaterach żołnierzy. Główne uroczystości nastąpią o godz. 12 na Cytadeli. Otworzy je dźwięk syren i dzwonu pokoju oraz hymn państwowy. Wystąpi prezydent Poznania, a uczestnicy - w asyście żołnierzy i harcerzy - złożą kwiaty i wieńce pod pomnikami Żołnierzy Radzieckich, Cytadelowców i Żołnierzy Alianckich. O godz. 13.30 w Sali Białej Urzędu Miasta odbędzie się spotkanie władz Poznania z kombatantami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski