Choć młodym muzykom przychylny, zachowywał się czasem jak kapryśny rodzic - wyprowadzając imprezę z miasta do amfiteatru, to znów ściągając w samo środek - na rynek.
O festiwalu oficjalna prasa ogólnopolska nie pisała - impreza była - z jej punktu widzenia - marginalna i poza obiegiem oficjalnej kultury. Najczęściej poprzez lokalne ośrodki kultury, w których wiele młodych zespołów już dużo wcześniej deklarowało swój akces w graniu na festiwalu. Ale ówczesna władza dawała ciche przyzwolenie na organizację Jarocina. Jak wspominał Tomasz Budzyński, lider punkowej Armii, stanowił on rodzaj wentyla bezpieczeństwa, kanalizowania buntu u schyłku PRL-u - lepiej było, aby młodzież słuchała rocka niż wychodziła na ulice. A i tak cenzura bacznie obserwowała i teksty i występy młodzieżowych kapel, które choć w aluzyjny sposób próbowały przekazywać zakazane przez władzę treści, a jarocińska publika wyłapywała je bezbłędnie.
- Nie zapomnę koncertu Siekiery w 1984 roku, która była nota bene, laureatem tamtego festiwalu obok Prowokacji i Moskwy. Zespół powalił wszystkich na kolana, a teksty w stylu „Spytaj milicjanta, on ci wskaże drogę” np. Dezertera długo jeszcze były śpiewane w drodze powrotnej i odtwarzane na moim ukochanym „Grundigu” . Obecni milicjanci nie potrafili powstrzymać tłumu, który „wirował” pod sceną. Niektórych nawet pałowali przy wyjściu. Chyba im się udzielił bojowy klimat punkowych zespołów - wspomina Grzegorz z Jarocina.
O tym, jak zmieniał się festiwal w Jarocinie i jak wpłynął on na to miasto, przeczytasz w dalszej części artykułu w serwisie Plus:Jarocin, czyli wylęgarnia legend polskiego rocka
Tak było na Jarocin Festiwal 2016:
źródło: gloswielkopolski.pl/x-news.pl.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?