Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak kłopoty z facetami odreagować najlepiej?

Kamilla Placko-Wozińska
Jak to sama idziesz? - baba się zadziwiła. - Pawła przecież zabrać możesz.- On jazzu nie lubi - przyjaciółka wyjaśniła. - Po koncercie do niego zadzwonię, to kawę wypijemy może. A że sama to się cieszę nawet, muzyki posłucham. I o tych wszystkich kłopotach z facetami zapomnę na trochę.

I opowiadać zaczęła, jak to z byłym mężem majątku, co to go zresztą z trudem majątkiem nazwać można, podzielić nie mogą, jak to szef pracą dodatkową, niepłatną wcale ją nęka, jak sąsiad remont wiertarką od świtu prowadzi. A jakby tego mało było jeszcze, to syn upiera się właśnie, że studiować to on w Krakowie zamierza.

- Co facet, to problem - podsumowała z westchnieniem.

- No, nie każdy, z Pawłem to wszystko na drodze dobrej jest - baba za kolegą się ujęła, co ostatnio jakby starającym się stał. Przyjaciółkę na bal zabrał i do teatru też. Nic więc owej nie pozostawało, jak przytaknąć.
Dnia następnego koleżanka zadzwoniła, celem podzielenia się wrażeniami z koncertu. I nie tylko. Pierwsze, co na sali zobaczyła, to mąż jej były był, co na pogorszenie humoru wpłynęło znacznie. Zwłaszcza gdy na chwilę miejsce opuścił po, to by wrócić z kobietą atrakcyjną bardzo.

- Jak kocmołuch przy niej wyglądać musiałam - przyjaciółka wyznała. I zaraz, nie zważając na kolor włosów baby dodała: - Nie była to jakaś głupia, tandetna blondyna. A brunetka, elegancka bardzo…

- Brunetka, znaczy mądra niby? - baba za swoimi się ujęła. - Jedna minister, to też ciemna jest. Wiesz, ta od wybierania drużyn do pucharów.

Jak już przyjaciółka do siebie po widoku pary owej doszła, ciepło bardzo na sercu jej się zrobiło nagle. Parę rzędów przed nią Pawła ujrzała, co nerwowo po sali rozglądał się właśnie. Zaraz domyśliła się, że przyszedł, bo wiedział, że ją tu spotka, poświęcił się, choć przecież nie lubi takiej muzyki… Radośnie więc pomachała. On równie radośnie odmachnął. Ale tak jakby w bok nieco, do drzwi wejściowych, w których pewna ruda pojawiła się właśnie…

- Taki duży niby ten Poznań, a tu wszyscy w jednej salce - rozgoryczenia nie kryła. Ale baba zaraz radę znalazła.

- Wybieram się tam, gdzie faceta żadnego nie będzie - tajemniczo zaczęła. - I gdzie przy muzyce wszystkie stresy odreagować można.

Aerobik wodny na myśli miała, co to dziad po głowie się postukał, że mało babie spinningów, kijów i pływania zwyczajnego. Ale bardzo baba spróbować chciała i przyjaciółkę namówiła też. Nie całkiem bez facetów zajęcia odbyły się jednak, bo aerobik dwa tory zajął jedynie. Na pozostałych pływacy byli, mężczyźni w większości.

- O cholera! - brzydko koleżanka się na widok ów odezwała. - Tam szef mój pływa, a ja w kostiumie, z tymi fałdkami wszystkimi…

- Cześć - baba głos męski usłyszała z tyłu. - Myślałem, że dobrze pływasz, a ty w kapoku?
Kolega przemknął obok i wyjaśnić nie zdążyła, że to nie kapok jest, tylko pas specjalny do ćwiczeń. Przyjaciółce jednak w tym czasie uśmiech pojawił się na twarzy. - No, trochę odreagowałam - wyznała. - Popatrz dyskretnie, tam przy drabince faceci nam się przyglądają. Zaraz kobiecie lepiej się robi…
Uśmiechnięte w kierunku wody zmierzać zaczęły.

- Popływajmy jeszcze chwilę - szept jednego z panów do uszu niepowołanych, czyli baby dotarł. - Jaja będą, hipopotamki przyszły…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski