18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak nie da rady na wnuczka, próbują na hydraulika, szpital albo księdza

Agnieszka Smogulecka
Miedziane one penny jako złote monety są sprzedawane przez oszustów od lat, a mimo to ciągle znajdują się osoby, które się nabierają
Miedziane one penny jako złote monety są sprzedawane przez oszustów od lat, a mimo to ciągle znajdują się osoby, które się nabierają Policja
Wydają się mili, wzbudzają zaufanie. Nie mają jednak skrupułów, by okraść starszych ludzi. Większość bazuje na "sprawdzonych" sposobach, czasami tylko je udoskonalają. O oszustach, żerujących na dobroduszności, pisze Agnieszka Smogulecka.

Na wnuczka, hydraulika, gazownika, energetyka, szklankę wody, złote monety. Na księdza, pracownika socjalnego, administracji, służby zdrowia, ZUS-u, IPN-u. A ostatnio modne są legendy na szpital i kuferki... Gdy pytamy policjantów kryminalnych o sposoby oszustw, których ofiarami padają starsi, następuje nie kończąca się wyliczanka.

- Pomysłowość oszustów nie zna granic - twierdzi Romuald Piecuch z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - Wspólnym elementem przestępczej strategii zawsze pozostaje wybranie ofiary wśród starszych i najczęściej mieszkających samotnie osób, odwrócenie jej uwagi, zwykle też przekonanie, by wpuściła nieznajomych do mieszkania. Chodzi o zdobycie jej zaufania i... pieniędzy. Starsi wyobrażają sobie przestępcę jako zbira, po którym od razu widać, że ma złe zamiary. Tymczasem oszuści są mili, kulturalni, elegancko ubrani, ładnie się wysławiają.

Klasyka, od lat to samo
- Są metody, które notowano jeszcze zanim wstąpiłem do służby - kiwa głową kryminalny z niemal dwudziestoletnim stażem. - Gdy zaczynałem, koledzy mówili o legendzie "na szklankę wody". Już wtedy starszych ludzi odwiedzały kobiety, najczęściej narodowości romskiej, które mówiły, że poczuły się słabo i prosiły o szklankę wody. Gdy jedna zagadywała gospodynię, jej koleżanki kradły. To klasyka, ale, niestety, sposób sprawdza się do dziś...

W maju ofiarą takiego przestępstwa padł 77-letni mieszkaniec małej miejscowości pod Nowym Tomyślem. Starszy pan wpuścił do domu dwie kobiety i mężczyznę, którzy prosili o szklankę wody. Gdy wyszli, zorientował się, że z mieszkania zniknęło 9 tys. zł i biżuteria. Kosztowności schowane były w barku meblościanki stojącej w sypialni.

- Błędem było wpuszczenie do domu nieznajomych. Błędem jest też przechowywanie cennych rzeczy w tradycyjnych miejscach jak właśnie barek czy komoda w sypialni. Pierwsze miejsca, które sprawdzają złodzieje, to również szafa, a dokładniej półka z pościelą, cukiernice, słoiki czy pudełka po ciastkach lub cukierkach, bo właśnie tam starsi zwykle chowają gotówkę.

Również w maju, w Koninie, do drzwi starszego mężczyzny zapukały dwie kobiety. Miały - jak później zeznawał starszy pan - ciemną karnację. Twierdziły, że mają paczkę dla nieobecnego sąsiada mieszkającego piętro wyżej. Chciały ją zostawić. Jedna z kobiet poprosiła o długopis, by napisać wiadomość do odbiorcy pakunku, druga została w pokoju. Gdy do domu wróciła żona starszego pana, obie pospiesznie opuściły mieszkanie. Po ich wizycie właściciel zorientował się, że brakuje prawie 40 tys. zł i biżuterii.

- Niezmiernie trudno niekiedy namierzyć złodziei czy oszustów okradających starsze osoby. Starsi podają zwykle tylko ogólne rysopisy, często mówią, że sprawca był "młody", co oznacza, że mógł mieć równie dobrze 20 albo 40 lat. Pamiętają, że miał okulary lub kapelusz, ale nie potrafią podać szczególnych cech twarzy czy ubioru - tłumaczą kryminalni.

A jednak się udaje. Wiosną leszczyńscy policjanci złapali 34-latkę, która podawała się za pracownika telekomunikacji. Oszustka oświadczyła starszej pani, że dostała promocję na abonament telefoniczny, który będzie wynosił 12 zł miesięcznie, w związku z czym należy jej się zwrot 21 zł za wcześniej opłacony abonament. Dała starszej pani 25 zł, poprosiła o wydanie reszty. Chciała też rozmienić 100-złotowy banknot na drobniejsze. Oszustka wykorzystała chwilę nieuwagi ofiary, ukradła kilkaset złotych. Kobietę udało się zatrzymać, między innymi dzięki rysopisowi podanemu przez świadków. Była już karana za podobne przestępstwa.

Kryminalni z poznańskiego Grunwaldu zatrzymali cztery osoby, które okradły starsze małżeństwo twierdząc, że są pracownikami PCK. Zaoferowali pomoc finansową, trzeba było tylko wypełnić wniosek. Gdy domownicy zajęci byli wypełnianiem "ankiety", złodzieje plądrowali mieszkanie. Gdy wyszli, 80-letni domownicy stwierdzili, że schowek z pieniędzmi jest pusty. Złodziei udało się złapać dzięki czujności sąsiadów.
One penny, czyli złoto kusi
Od lat oszuści wykorzystują też sposób na "złote monety", czyli... bezwartościowe one penny. Schemat ich działania za każdym razem jest taki sam. Jeden mężczyzna w centrum, często w pobliżu banków, zaczepia starszych ludzi. Łamaną polszczyzną mówi, że może sprzedać po okazyjnej cenie złote monety. Gdy kupujący się waha, podchodzi drugi oszust. Wyjaśnia, że właśnie wraca z kantoru, w którym powiedziano mu, że jeśli sprzeda tam złote monety, dostanie za nie mnóstwo pieniędzy. To zwykle przekonuje kupującego. Zdarza się, że idzie do banku i wypłaca gotówkę specjalnie po to, by za chwilę przekazać ją naciągaczom. W zamian dostaje upragnione monety, a gdy idzie z nimi do kantoru, okazuje się, że to bezwartościowe jednopensówki.

Tak było właśnie w przypadku 76-letniego mężczyzny. W tym roku kupił one penny od przypadkowo spotkanego na Gwarnej w Poznaniu "Rosjanina" za 5 tys. zł. Wziął pięć monet. O tym, że dostał miedziaki, a nie złoto, dowiedział się tego samego dnia i natychmiast poszedł do komisariatu. - Apelujemy, by nie kupować od przygodnie spotkanych osób złota. Ani monet, ani biżuterii - mówią policjanci. - Jeśli ktoś na ulicy będzie składał propozycję okazyjnego zakupu złota, najlepiej wezwać patrol.

Poznaniak, który został oszukany na Gwarnej, stracił "tylko" 5 tys. zł. Byli jednak i tacy, którzy w zamian za bezwartościowe jednopensówki przekazywali oszustom cały dorobek życia. Dwa lata temu na Jeżycach poznaniak, kupując one penny, stracił 14 tys. zł. Wcześniej w pobliżu placu Wolności starszy mężczyzna wydał na monety 80 tys. zł. W tym tygodniu w Warszawie ujęto mężczyznę, który sprzedał 74-latce siedemnaście bezwartościowych monet za 17 tys. zł.

Coraz nowocześniejsi "wnuczkowie"
Od kilku lat zmorą są "wnuczkowie". - Oszuści są bardzo inteligentni. Dzwonią do osób, których imiona sugerują, że mogą mieć sporo lat. Ich numery znajdują w książkach telefonicznych. Prowadzą rozmowę tak, że starsi sami "domyślają się" z kim rozmawiają, zwierzają się ze swych problemów. To początek ich kłopotów - mówią funkcjonariusze. - Sprawcy wysłuchują opowieści, później wykorzystują informacje, prosząc o pożyczkę.

Policja nie posiada danych, ilu "wnuczków" czy "siostrzeńców" ujęła. W statystykach to tacy sami oszuści jak inni.

Tydzień temu funkcjonariusze z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu wspólnie z pilskimi policjantami namierzyli 44-letniego mężczyznę podejrzanego o dokonanie serii oszustw metodą "na wnuczka". Złapali go w Szczecinie, gdzie widywano go w okolicy domów starszych ludzi, banków, zarejestrowały go także kamery. Wiele osób rozpoznało go. Policjanci ustalili również numer telefonu, którego używał oszust. Zabezpieczyli aparat, odzież.Postawiono mu sześć zarzutów, ale śledczy zakładają, że pokrzywdzonych może być więcej.

Ten mężczyzna jest za kratkami, ale wielu innych jest ciągle na wolności. Kolscy policjanci nadal wyjaśniają okoliczności oszustwa, do którego doszło na początku września. 86-letnia kobieta straciła 20 tys. zł. "Wnuczek" (prawdziwy potomek przebywa za granicą) poinformował, że miał wypadek i potrzebuje pieniędzy. Zatroskana o jego los babcia poszła do banku i pobrała pieniądze. Kiedy miała gotówkę, fałszywy wnuczek zadzwonił znowu, tym razem na numer komórkowy i poprosił, żeby pieniądze przekazała jego serdecznemu koledze.

Przestępcy stosujący metodę "na wnuczka" idą z duchem czasu. W Poznaniu coraz częściej nie wysyłają po gotówkę "kolegi", lecz proszą o przesłanie pieniędzy przez Western Union. Nadając przekaz, który można odebrać w każdym punkcie firmy na świecie, dostaje się kod. Jeśli odbiorca zna go, formalności przy wypłacie ograniczone są do minimum. A starsze osoby podają telefonicznie kod "wnuczkom". Firma przestrzega przed oszustami, ale - jak widać (tylko na poznańskich Jeżycach zanotowano już cztery takie oszustwa) - na niewiele to się zdaje.
Okazja zawsze wykorzystana
Co jakiś czas w Poznaniu "atakują" łowcy wdów. Oszuści odwiedzają samotne kobiety. Tłumaczą, że przynieśli odszkodowanie po zmarłym mężu, pochodzące z... funduszy europejskich. Pobierają prowizję w złotówkach i od razu wypłacają rzekome należności. Płacą nie w euro, a bezwartościowych, jugosłowiańskich banknotach.

Kilka lat temu po Poznaniu krążył złodziej podający się za księdza. Informował starszych, że proboszcz ufundował wsparcie dla wybranych parafian, tłumaczył, że jego zadaniem jest przekazanie gotówki. Pokazywał 200-złotowy banknot, prosił o wydanie reszty. Robił to, by starsi wskazali, gdzie trzymają gotówkę. Wtedy do akcji przystępowała jego wspólniczka - kradła pieniądze, czasem biżuterię.

Oszuści żerują też na ludzkiej potrzebie pomagania innym. Dobre uczucia wykorzystał podczas wakacji przestępca podający się za ofiarę ostatnich powodzi. Tłumaczył, że woda zabrała cały jego dobytek, a dwoje małych dzieci mieszka w baraku. 85-letnia mieszkanka Piły dała mu 10 zł, a on zabrał jej ponad tysiąc.

Znikające dolary
Kuferki - to najnowsze odkrycie przestępców. W czerwcu do 82-letniej kobiety idącej po chodniku w rejonie ulicy Juraszów w Poznaniu podjechał samochód. Dwaj mężczyźni i młoda kobieta poprosili o wskazanie drogi do szpitala. Starsza pani wsiadła z nimi do auta. Przed szpitalem okazało się, że potrzebne są pieniądze na operację krewnego. Poprosili kobietę o pożyczenie prawie 3 tys. zł. Gwarancją oddania pieniędzy miała być pozostawiona historia choroby. Wrócili do mieszkania. Kobieta dała pieniądze nieznajomym, po pewnym czasie zauważyła, że zniknęły też pozostałe oszczędności.

Podobny przypadek odnotowali policjanci z komisariatu Poznań Północ w lipcu. Na os. Zwycięstwa został zaczepiony starszy mężczyzna. Osoby siedzące w samochodzie zapytały o drogę do szpitala. - W czasie jazdy starszy pan dowiedział się o nieszczęściu, jakie spotkało ich znajomego, kierowcę TIR-a - mówi Andrzej Borowiak z KWP w Poznaniu. - Pilna potrzeba odholowania samochodu i brak polskich pieniędzy ujęły starszego pana. W zamian za depozyt dolarów, pożyczył nieznanym osobom kilka tys. zł. Ludzie ci już się nie pokazali, a dolarów w teczce nie było - sprawcy musieli ją podmienić.

W lipcu w Koninie 90-letni mężczyzna został namówiony, by pożyczył im 5 tys. zł na operację dla kolegi. Kobieta i mężczyzna również pytali o drogę do szpitala, tłumaczyli, że mają walutę, ale nie zdążyli jej wymienić. W zastaw dali saszetkę, w której były dolary. Gdy nie wracali, pokrzywdzony otworzył saszetkę - okazało się, że jest pusta.

Strzeż się
- Niektórzy mówią, że podawanie szczegółów sprawy to instruktaż dla przestępców. Jednak trudno się bronić przed bandziorami, nie wiedząc, w jaki sposób działają - mówi policjant kryminalny. Jego zdaniem, przed oszustami powinni ostrzegać starszych członków rodziny młodsi.

Oszustom łatwiej jest okraść starszych, schorowanych i często samotnych ludzi, bo są bardziej ufni niż młodsze pokolenie, bardziej też potrzebują kontaktów z innymi, a przez to szybciej przekonują się do kogoś i obdarzają go zaufaniem - twierdzą psycholodzy.

- W każdej sytuacji budzącej podejrzenia co do intencji nieznanych osób należy się kontaktować z policją - wyjaśnia Romuald Piecuch. - Policjanci sprawdzą sygnał i być może uda się złapać oszustów na gorącym uczynku. O próbach wyłudzenia pieniędzy natychmiast trzeba poinformować, dzwoniąc pod numer alarmowy 997 lub 112 (z telefonów komórkowych). Trzeba też pamiętać o ograniczonym zaufaniu do obcych. Nie wpuszczajmy ich do mieszkań, nie afiszujmy się posiadanym majątkiem. Nie wstydźmy się też żądać okazania dokumentu tożsamości od osób, które podają się za pracowników rozmaitych instytucji. Pamiętajmy, że zawsze, chociażby telefonicznie, warto sprawdzić istnienie takiej firmy lub też zatrudnienie w niej określonego pracownika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski