Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak przetrwać izolację społeczną? Psycholog: dbajmy o stare, proste nawyki i o relacje społeczne z bliskimi, by nie stracić z nimi kontaktu

Anna Szałkowska
Maria Graczyk, psycholożka, terapeutka, nauczycielka medytacji
Maria Graczyk, psycholożka, terapeutka, nauczycielka medytacji Fot. Nadesłane
O tym, jak sobie radzić w czasie pandemii koronawirusa, rozmawiamy z Marią Graczyk, psycholożką, terapeutką, nauczycielką medytacji, założycielką Leśnego Przedszkola Baza Marzeń [zobacz wideo]

Umawiałyśmy się za pośrednictwem internetu na rozmowę na czacie i pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy była taka, że skoro mam się pokazać innym, będę miała okazję do eleganckiego ubrania i podmalowania. Nikt mi oczywiście tego nie zabrania na co dzień, ale pracuję zdalnie, w domu, i spędzam czas (podejrzewam, że nie tylko ja) w wygodnych, niekoniecznie eleganckich ciuchach. A może dla higieny psychicznej warto by było jednak bardziej świadomie zadbać o wygląd?
- Dziękuję, że pani porusza ten temat, bo jest bardzo ważny. Wczoraj widziałam rysunek w mediach społecznościowych, którego przesłaniem było, że im dłużej jestem w domu, tym bardziej wyglądam jak bezdomny. I rzeczywiście, podczas zdalnej pracy pojawia się pokusa rozleniwienia. Pracujemy w domu, nie chodzimy na spotkania, chętniej sobie odpuszczamy, ale jednak warto zadbać o nasze codzienne rytuały: o ciało, umysł i duszę. Na przykład, pięknie się ubierając, ćwicząc czy dbając o fryzurę. To są bardzo małe rzeczy, ale niosą dużą zmianę.

Ile marnujemy teraz czasu? Mam możliwość obejrzenia w sieci najwybitniejszych dzieł w muzeach, ambitnych spektakli, czytania dobrych książek, a bywają dni, gdy (oprócz obowiązków w pracy i tych domowych) znajduję czas jedynie na "przeklikanie" facebooka. Obserwuję, co robią znajomi, czytam informacje o koronawirusie, na innych, ambitniejszych zajęciach trudno mi się skupić. A może powinnam bardziej się postarać?
- Na tę sytuację każdy reaguje różnie. Niektórzy lękiem, inni spokojem. Ktoś od razu przechodzi do rozwiązań, niektórzy robią porządki lub rzeczy, na które wcześniej nie mieli czasu. I te wszystkie rozwiązania są dobre. Jeśli mamy ochotę, możemy zacząć się uczyć nowego języka, a jeżeli nam się nic nie chce i chcemy ten kryzys przeżyć po swojemu, to też jest dobre rozwiązanie. U wszystkich – dorosłych i dzieci - mogą pojawić się różne emocje. Od radości z czasu wolnego, pewnej wdzięczności, że możemy posiedzieć w domu, po wielki stres przed nieznanym, bo wydarzyło się coś, czego większość z nas nie przewidywała, więc mogą się budzić lęki o przyszłość i poczucie zagrożenia. Chęć działania lub niedziałania są naturalną częścią całego procesu, który teraz przechodzimy. Gorąco zachęcam jako nauczycielka medytacji i jako psycholog, aby każdego dnia poświęcić czas na samoobserwację. Codziennie wykonujemy 20 tysięcy oddechów, warto 10 czy 20 oddechów wziąć świadomie. Warto też na chwilę odciąć się od ekranów, a obserwować, co się dzieje w naszym wnętrzu. Wtedy łatwiej nam będzie nawiązać głębszy kontakt z naszymi potrzebami. Być może to nie dla każdego jest dobry czas, aby czytać piątą książkę. Być może dla kogoś dobrze teraz będzie posiedzieć w spokoju, nawiązać bliższe relacje z dziećmi, mężem. Każdego dnia wybierajmy to, co jest dla nas szczerze najlepsze.

Ale warto chyba zadbać o plan dnia, niezależnie od tego, co podczas tego dnia będziemy robić. I pomyśleć o celu, o ile czujemy, że stać nas teraz na jego realizację.
- Oczywiście. Tak jak mówiłam, działanie czy niedziałanie jest w porządku. Problem pojawia się wtedy, gdy przez tydzień nic nam się nie chce i nic nie robimy. Albo uczymy się wyłącznie grać na nowych instrumentach, a zapominamy o naszych ważnych zobowiązaniach. Dlatego równowaga, planowanie i dbanie o różne aspekty życia jest ważne. Obserwuję, że ludzie w tych czasach wchodzą na wyżyny samoorganizacji, bo jednak praca zdalna wymaga zmiany podejścia do siebie i samodyscypliny. Nawet mój sześcioletni syn, który mnie obserwuje, zaczął planować i zauważyliśmy, że jesteśmy spokojniejsi, kiedy mamy zaplanowany dzień.

A to przecież teraz wyjątkowo ważne.
- Tak, dzieje się dużo rzeczy, na które nie mamy wpływu i zajmowanie się nimi sprawia, że doświadczamy dużo frustracji. Skupianie się na rzeczach, na które mamy wpływ, daje nam poczucie sensu, sprawczości i wolności.

Zaczynamy marzyć o zajęciach, które do niedawna robiliśmy i nie zdawaliśmy sobie sprawy, że są tak ważne. Mowa o spacerze, jeździe na rowerze, kawie z przyjaciółką.
- To jeden z darów tej kwarantanny, izolacji. Ten czas budzi w nas wdzięczność za rzeczy, które wcześniej były dla nas oczywiste. Teraz jesteśmy od nich odcięci i widzimy, jak one były dla nas istotne. Mam nadzieję, że dla nas, całego społeczeństwa, będzie to piękna lekcja i z tej wdzięczności skorzystamy w przyszłości.

Mówiąc o przyjaciołach czy rodzinie, z którą nie możemy się teraz widzieć, przychodzą mi do głowy internetowe czaty, które pozwalają nam się zobaczyć on-line. Wzrosła ich popularność. Czy mogą nam one zastąpić spotkania na żywo?
- To pytanie sprawiło, że mocniej myślę o nastolatkach, dla których grupa rówieśnicza jest bardzo ważna. Często rodzice starają się regulować czas spędzania czasu z telefonem, ale teraz jest taki moment, że warto zadbać o przestrzeń nastolatka, aby miał miejsce na interakcje i kontakty. Mimo że to ograniczona, wirtualna forma, że źle wpływa na nasz wzrok, kiedy jej nadużywany, to jednak to wsparcie społeczne i te relacje to źródło wielkiego dobrostanu psychicznego, z którego możemy czerpać w tych trudnych czasach.

I to dowód na to, jak bardzo ten czas zmienia zasady. Jeszcze do niedawna mówiło się: ograniczajmy spotkania on-line, ważne jest spotkanie na żywo. Teraz życie zmusiło nas do zupełnie nowego podejścia.
- Musimy się adaptować do nowej sytuacji. Gramy tym, co mamy!

Rozmawiajmy o potrzebach i wspólnie szukajmy rozwiązań, jeśli pojawiają się problemy. Myślę, że ważne jest też, abyśmy nie udawali przed dziećmi, że jesteśmy wszechwiedzący. Dzieci potrzebują rodziców prawdziwych

Izolacja wpływa na relacje między członkami rodziny, którzy zostali zamknięci w czterech ścianach. W domu razem żyją, pracują, uczą się. W wielu rodzinach to problem, bo nagle musimy ze sobą rozmawiać, nie można przed tym uciec.
- To prawda. Rozmawiajmy o potrzebach i wspólnie szukajmy rozwiązań, jeśli pojawiają się problemy. Myślę, że ważne jest też, abyśmy nie udawali przed dziećmi, że jesteśmy wszechwiedzący. Dzieci potrzebują rodziców prawdziwych. Warto pokazywać swoje słabości. Mówić: jestem zdenerwowana i potrzebuję teraz pobyć sama. Uczyć, że każdy z nas, czy dorosły, czy też dziecko doświadcza w ciągu dnia strumienia różnych emocji i myśli. Nieraz mamy ochotę się przytulać, bawić, pracować, a nieraz potrzebujemy się wycofać. Żeby każdemu dobrze się żyło w rodzinie, potrzebna jest wszystkim przestrzeń na emocje.

Męczy mnie izolacja, ale wiem, że dużo ludzi mierzy się z większymi problemami: chorobą, brakiem pracy, obawą o bliskich. Co z nimi? W przypadku choroby najpierw trzeba zadbać o zdrowie, ale jak mamy się mierzyć z problemami, kiedy czujemy, że nas przerastają? Dawkować je sobie, próbować się zdystansować?
- Aby dbać o innych, trzeba najpierw zadbać o swoje zasoby, ale też nie skupiać się na czubku własnego nosa. Pojawia się teraz tyle inicjatyw, np. Widzialna Ręka, jest mnóstwo grup, w których ludzie sobie nawzajem pomagają. Jestem zachwycona, jak duża jest potrzeba w ludziach zdrowych, którzy mają zasoby, żeby się dzielić z innymi. To pokazuje piękną wartość wspólnoty i tego, że dając innym, wzbogacamy swoje życie. To się dzieje w naszym społeczeństwie i jestem z tego dumna. Uważam, że każdy powinien wspierać innych, na ile może. Warto też widzieć, co się dzieje z innymi, jakie mają problemy. Obserwować, co się dzieje na świecie, mieć świadomość, jakiej skali jest to zagrożenie, na co się przygotowywać, w jaki sposób przygotować swoją rodzinę, swój biznes, budżet. Część dnia poświęcić na to, aby ze sprawdzonych źródeł orientować się w tym, co się dzieje na świecie, jak ja mogę sobie z tym poradzić, jak poradzi sobie z tym moja rodzina, moi klienci, społeczeństwo, mój kraj. My, jako ludzkość. Co ja mogę zrobić dla siebie, swojej rodziny, sąsiadów?

Jestem zachwycona, jak duża jest potrzeba w ludziach zdrowych, którzy mają zasoby, żeby się dzielić z innymi. To pokazuje piękną wartość wspólnoty i tego, że dając innym, wzbogacamy swoje życie.

Czyli bądźmy świadomi tego, co dzieje się na zewnątrz i tego, co dzieje się w nas.
- Wewnątrz naszych domów, naszej psychiki i ciał. Może tak się zdarzyć, że duża część równowagi idzie na zewnątrz. Na analizowanie informacji, statystyk. Nie neguje tego, to ważne, aby wiedzieć. Ale istotne jest, aby mieć samokontrolę i obserwować, ile ja czasu poświęcam informacji z zewnątrz, a ile temu, co dzieje się we mnie, w moim domu. Zadbajmy o równowagę.

Zatrzymujemy dystans między ludźmi, ale pojawia się tęsknota za innymi. W tej sytuacji staliśmy się równi. Nieważne, jakie mamy wykształcenie, ile zarabiamy, gdzie mieszkamy i tak wszyscy stoimy w obliczu tego samego zagrożenia. Wirus traktuje wszystkich tak samo.

Każdy z nas - zgodnie z zaleceniami i zdrowym rozsądkiem - fizycznie odsuwa się teraz od drugiego człowieka w obawie przed zakażeniem koronawirusem. Zachowujemy bezpieczny dystans. Nie podajemy sobie ręki, nie przytulamy się na powitanie, nie robimy rzeczy, które do niedawna były oczywiste. Już teraz się zastanawiam, czy będę w stanie iść na koncert, wejść w większe skupisko ludzi. Czy jest szansa, że wrócimy do normalności, czy raczej izolacja i lęk przed chorobą zmieni nas nieodwracalnie?
- Myślę, że paradoksalnie, jesteśmy teraz dalej siebie, ale jednocześnie bliżej. Zatrzymujemy dystans między ludźmi, ale pojawia się tęsknota za innymi. W tej sytuacji staliśmy się równi. Nieważne, jakie mamy wykształcenie, ile zarabiamy, gdzie mieszkamy i tak wszyscy stoimy w obliczu tego samego zagrożenia. Wirus traktuje wszystkich tak samo. Czuję, że mamy poczucie równości i jedności. I mimo fizycznego dystansu, na poziomie emocjonalnym ludzie zachowują między sobą bliskość. Widzę, że w kolejkach stoimy od siebie daleko, ale jednocześnie pojawia się w nich więcej życzliwości i uśmiechu. Ten nawyk dystansowania się w nas umocni i moment powrotu będzie wyzwaniem. Będziemy musieli się odnaleźć w nowej sytuacji, bo to już będzie nowa sytuacja. Ale mam wielkie przekonanie, że ludzie mają zdolność adaptacji ciał i umysłów. Tak jak się teraz przygotowujemy do codzienności z maseczkami, izolacją, tak samo szybko, a może nawet szybciej wrócimy do nowej rzeczywistości, w której będziemy mogli iść na koncert i się przytulić.

I tego wszystkim życzymy. Dziękuję za rozmowę.

1. Zajmijmy się swoim kawałkiem świataPierwsza podpowiedź: nie próbujmy ogarnąć rozumem całego nieszczęścia, które dotknęło świat, bo taka dawka nieodwracalnie zniszczy nasz „system operacyjny”. Zajmijmy się własnym kawałkiem. Jak powiedziała w jednym z marcowych wywiadów popularna psycholog Ewa Woydyłło-Osiatyńska, wiele osób czuje teraz, że znalazły się w sytuacji bez wyjścia, bo nie zarobią pieniędzy, praca wisi na włosku, przedsiębior-cy będą plajtować. Sytuacje są ekstremalne, ale jeżeli nie znajdziemy z nich wyjścia, zginiemy - dosłownie lub metaforycznie. Musimy więc zacząć myśleć o rozwiązaniach i ich szukać.

Ranking sposobów, jak przeżyć i nie zwariować w izolacji pod...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski