Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak się żyje na Naramowicach? Zapytaliśmy mieszkańców. Przeczytajcie! [ZDJĘCIA]

Maciej Roik
Radni powinni potrząsnąć prezydentem - mówią Naradowscy
Radni powinni potrząsnąć prezydentem - mówią Naradowscy Paweł Miecznik
Choć to jedna z najdynamiczniej rozwijających się dzielnic Poznania, przejazd do centrum oznacza gigantyczne korki. Około 15-tysięczne Naramowice od wielu lat czekają na ulicę Nową Naramowicką. Niestety, mimo że liczba mieszkańców może się wkrótce podwoić, konkretnych planów związanych z jej powstaniem brak.

Na razie pewna jest budowa węzła Lechicka-Naramowicka. Pieniądze już są, a prace mogą się rozpocząć w połowie przyszłego roku i potrwać do końca 2016. O nowej ulicy nie ma na razie mowy. Złudzeń nie pozostawia wieloletnia prognoza finansowa (może się zmienić). Nie zakłada, aby ulica powstała wcześniej niż po 2030 r. Co na to mieszkańcy? Czują, że władze miasta zupełnie o nich zapomniały. I choć mają nadzieję, że zdarzy się cud, zgodnie przyznają: mieszka się świetnie, bo do centrum jest niedaleko, ale komunikacyjnie to odległa prowincja.

Sprawdziliśmy, jak żyje się osobom, dla których mozolne przesuwanie się w długich korkach to norma. I zapytaliśmy: czy wyobrażają sobie, że ta sytuacja może potrwać przez najbliższe 20 lat?

Radni powinni potrząsnąć prezydentem - mówią mieszkańcy

Mąż ma zdecydowanie gorzej
Pani Roma do tej części Poznania przeprowadziła się z Piły. Dlaczego?
- Naramowice są po prostu bardzo modne. Dlatego ludzie masowo się tu przeprowadzają. Z mężem przyjechaliśmy do Poznania z Piły. I zdecydowaliśmy się kupić mieszkanie właśnie tutaj. Maja ma osiem miesięcy, a ja jestem na urlopie macierzyńskim, więc na razie tylko czasem odczuwam jak trudno się stąd wydostać - opowiada nam pani Roma. - Gorzej ma mąż, który codziennie jeździ do pracy. Męczy się stojąc w korkach i chyba będzie musiał się uzbroić w cierpliwość. Mam nadzieję, że ulica powstanie wcześniej niż za 20 lat. Jeśli tyle trzeba będzie czekać, to aż strach pomyśleć co będzie się tutaj działo, gdy powstaną kolejne osiedla i domy. Mimo kłopotów z dojazdem o wyprowadzce na razie nie będziemy myśleć. Niedawno się tu przeprowadziliśmy więc będziemy cierpliwie czekać aż sytuacja się poprawi. Może plany się zmienią, a nowa ulica powstanie wcześniej.

Kilkaset metrów w 1,5 godziny
Inaczej niż pani Roma sytuację ocenia Anita Wachowiak. Nie kryje, że sytuacja komunikacyjna jest fatalna.
- Jak pracowałam w sklepie na Dębcu, to do pracy jeździłam na 9. A bardzo często wyjeżdżając z domu musiałam wychodzić o wpół do siódmej. Czasem kilkaset metrów z ulicy Rubież musiałam jechać autobusem półtorej godziny. A przecież to był dopiero początek podróży - podkreśla nasza rozmówczyni i kontynuuje: - Teraz codziennie wychodzę o 3.36 w nocy, żeby dojechać do pracy w centrum handlowym Plaza. Jeżdżę autobusem nocnym więc korków nie ma, ale z kolei autobus notorycznie się spóźnia. Jak cztery lata temu wprowadzałam się razem z mężem i dzieckiem nie myśleliśmy o dojeździe, a może trzeba było. Dlatego nie wykluczam, że jak przez następne lata będzie przybywać mieszkańców, a kwestia dojazdu się nie poprawi, to będzie trzeba pomyśleć o przeprowadzce. Bo sytuacja już jest bardzo trudna, a może się okazać zupełnie nie do zniesienia.

84-latek dziwi się młodym
- Na Naramowicach mieszkam od 50 lat, więc dobrze wiem, jak zmieniała się sytuacja - wspomina 84-letni Kazimierz Matysiak. - Wtedy to była wieś, nie było żadnego porównania z tym co dzieje się teraz. I widać, że z roku na rok jest coraz gorzej, bo samochodów wciąż przybywa. Sznury aut jadą cały czas, a w godzinach szczytu pod moimi oknami stoją samochody. Jak chcę dojechać do lekarza, to często muszę z domu wychodzić dwie, a nawet trzy godziny wcześniej. Inaczej nie ma szans dojechać na czas. Najgorsze, że nie ma znaczenia czy ktoś jedzie samochodem, czy autobusem, bo i tak wszyscy stoją. Dla mnie to jest uciążliwe tylko czasami, jak muszę dostać się do centrum, ale dziwię się młodym, którzy kupują tutaj mieszkania, żeby spędzać nawet kilka godzin dziennie w korkach - dodaje.

Na kłopoty... hulajnoga
Co będzie jak nie wybudują Nowej Naramowickiej przez następne 20 lat? - Będę chodzić pieszo, albo kupię sobie hulajnogę - twierdzi Roman Kostecki.

- Można się oczywiście śmiać, ale to, co się tutaj dzieje wcale nie sprawia, że jest nam do śmiechu. Bo wyjazd z Naramowic to jest tragedia. Dziwi mnie, że jak nie ma pieniędzy na nową ulicę, to ktoś w końcu nie pomyśli, żeby zrobić przejazdy dla samochodów przez mniejsze ulice, dochodzące do Naramowickiej. Ruch by się trochę rozproszył. A tak, wszyscy jadą jedną ulicą, bo nie mają innego wyjścia. Gdy razem z żoną wprowadzaliśmy się tutaj 20 lat temu, to byliśmy przekonani, że będziemy mieszkać prawie na wsi. Bo tak tu właśnie było - zaznacza Kostecki.

Wygrają w totka i wyjadą
- Jak wygramy w totka to z całą pewnością się przeprowadzamy. A jak nie to musimy tu zostać i dalej się męczyć - mówią Eugeniusz i Bogusława Naradowscy.

- Najdziwniejsze, że od tak wielu lat tyle mówi się o przebudowie i cały czas sytuacja nie poprawiła się w najmniejszym stopniu. Może w końcu radni powinni potrząsnąć prezydentem i uświadomić, że odkładanie tego tematu w nieskończoność jest błędem. Zamiast wydawać pieniądze na projektowe wizje w końcu powinno się zrobić cokolwiek, by, jeśli nie rozwiązać, to choć poprawić sytuację. Mógłby ktoś wreszcie pomyśleć, że warto zrezygnować z wielkich planów i chociaż spróbować zrobić miejscami po dwie nitki jezdni w każdą stronę. Przecież odległość od domów jest wystarczająca - przekonują mieszkańcy.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski