Problem niedostatecznego odzysku odpadów istnieje i jeśli nic się nie zmieni wkrótce koszty unijnych kar za brak odpowiednich wyników recyklingu poniosą solidarnie i mieszkańcy Poznania, i Warszawy, i Wronek. W naszym wspólnym interesie jest więc wymyślenie czegoś co sprawi, że odpady będziemy segregować chętniej. Wydaje się, że argument finansowy ma sens. Możesz nie chcieć mieć w domu czterech koszy na śmieci i z upodobaniem wrzucać wszystko jak leci do jednego worka, ale zapłacisz więcej. I żadnej w tym nie ma niesprawiedliwości, bo ktoś inny za ciebie musi z tych śmieci wybrać to co jeszcze się nada do dalszej przeróbki (choćby plastik, szkło i metal). Kosztuje? Ano tak. Jak każda praca, którą cedujemy na kogoś. I jakoś nikogo nie oburza, że osoba myjąca w zastępstwie gospodarzy podłogi czy strzygąca trawę bierze za to wynagrodzenie.
Ale Poznań podwyżkom mówi nie. Dlaczego? Bo zdaniem wiceprezydenta Tomasza Lewandowskiego ludzie będą oszukiwać, a urzędnicy będą mieli kłopot z tropieniem tych oszustw i wyciąganiem konsekwencji. Cóż, tylko pogratulować iście lewicowej wiary w człowieka. Ale wiara czy jej brak - pomysłu na to jak ludzi skłonić, by segregowali śmieci sumienniej jak wśród naszych włodarzy nie było tak i nie ma. A czas goni.
Pora więc drodzy państwo coś zaproponować: akcję edukacyjną, dofinansowywanie pojemników i worków do segregacji albo społeczne trójki, które kontrolowałyby co kto do kubła wrzuca. Inaczej zanim się obejrzymy zapłacimy unijne kary. A wy drodzy samorządowcy usłyszycie, że to przez was. Bo nie zrobiliście nic by temu zapobiec.
Czytaj komentowany tekst: Poznań nie chce przystać na propozycje Ministerstwa Środowiska i płacić więcej za odpady
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?