Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak wynagrodzić koszmar sprzed 70 lat?

Barbara Sadłowska
Mimo koszmarnych przeżyć pani Joanna Sienkiewicz jest bardzo pogodną osobą
Mimo koszmarnych przeżyć pani Joanna Sienkiewicz jest bardzo pogodną osobą Waldemar Wylegalski
Wczoraj przed poznańskim sądem rozpoczął się proces o odszkodowanie i zadośćuczynienie dla Joanny Sienkiewicz. 90-letnia obecnie poznanianka została zesłana na Sybir za ukrywanie i pomoc polskim żołnierzom, poszukiwanym przez NKWD.

- W 1939 roku byłam świeżo po maturze. Na wakacje pojechałam do Wilejki Powiatowej, do brata i do narzeczonego Henryka Sienkiewicza - opowiadała wczoraj Joanna Sienkiewicz. - Tam też zastał mnie wybuch wojny...

Henryk Sienkiewicz służył na Wileńszczyźnie jako oficer w Korpusie Ochrony Pogranicza. Narzeczeni mieli ustalić datę ślubu, w Poznaniu na Joannę czekała praca na Wydziale Rolniczo-Leśnym Uniwersytetu. Jednak wszystkie plany pokrzyżowała wojna. Narzeczony i brat pani Joanny, również żołnierz zawodowy KOP, po 17 września włączyli się do walki z sowieckim najeźdźcą. Potem, poszukiwani przez NKWD, musieli się ukrywać. W lesie, w ruinach kościoła... Pomagała im Joanna. Donosiła jedzenie i leki, przechowywała broń. W lutym 1940 roku narzeczonemu i bratu udało się przedrzeć przez zieloną granicę do Warszawy, gdzie zasilili szeregi AK.

Wiosną, dokładnie 13 kwietnia 1940 roku, NKWD zatrzymało panią Joannę i jej bratową. Funkcjonariusze chcieli wiedzieć, gdzie przebywają poszukiwani mężczyźni. - Odczytali nam jakiś dokument, z którego zrozumiałam, że jesteśmy wrogami ludu i Związku Radzieckiego - mówiła Joanna Sienkiewicz. - Zabrali mnie, jak stałam - w sukience w kwiaty. Razem z bratową i jej dziećmi zostałam załadowana do wagonu bydlęcego i wywieziona na Sybir.

Po udręce 16-dniowej podróży rozpoczął się koszmar trwający blisko 6 lat. Joanna Sienkiewicz pracowała w kołchozie, budowała mosty i tory kolejowe na trasie Akmolińsk - Kartały - Czelabińsk. Harowała w kamieniołomach i w cukrowni. - To był koszmar, nie życie. Chodziłam głodna i tylu ludzi umierało, dzieci... Na stepach leżeli, robactwo zżerało, wilki wykopywały - opowiadała.

Do Polski udało jej się wrócić dopiero 13 marca 1946 roku. Do pracy na uniwersytecie - trzy lata później. W 1951 roku wyszła za mąż za swojego przedwojennego narzeczonego. - Jak wróciłam, moja matuś już nie żyła, a tata, mając 70 lat, nadal pracował, żeby mnie utrzymać, bo ja przez choroby różne z Syberii - malarię, nerwicę, tyfus - trzy lata się leczyłam. Kiedy o tych tragicznych czasach wspominam, łzy same ciekną mi z oczu. Jednak opowiadałam o tym w szkołach, co bardzo za każdym razem przeżywałam, ale przecież młodzież musi to wiedzieć... - dodaje.

Poznański Sąd Okręgowy od kilkunastu lat próbuje zadośćuczynić osobom represjonowanym przez poprzedni ustrój. Na tyle, na ile można po latach wycenić cierpienia stalinowskich więźniów czy internowanych w stanie wojennym. Ustawa o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego z 1991 roku była kilkakrotnie nowelizowana.

Zmiany, między innymi, poszerzyły grupę uprawnionych o osoby represjonowane nie tylko w obecnych, lecz również przedwojennych granicach Polski (ustalonych traktatem ryskim). Dzięki nim Joanna Sienkiewicz mogła złożyć pozew. Wczoraj odbyła się pierwsza rozprawa, podczas której sąd wysłuchał wnioskodawczyni. Kolejną wyznaczył na czerwiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski