Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Grabkowski: Chcemy pomóc miastu ograniczyć liczbę samochodów

Paulina Jęczmionka
Starosta: Chcemy pomóc miastu ograniczyć liczbę samochodów
Starosta: Chcemy pomóc miastu ograniczyć liczbę samochodów Andrzej Szozda
Z Janem Grabkowskim, starostą powiatu poznańskiego, o pierwszym roku nowej kadencji samorządu rozmawia Paulina Jęczmionka.

Rok minął, trzy lata wciąż przed nami. Tymczasem w kuluarach mówi się, że Pana przyszłość jest zagrożona. Obawia się Pan odwołania?
Jan Grabkowski: Arytmetyka jest jednoznaczna. Mamy z PSL większość koalicyjną - 15 na 29 mandatów w radzie powiatu. Jesteśmy też stowarzyszeni z Niezależnymi dla Powiatu, którzy mają siedem mandatów.

Podobno Niezależni już dogadali się z PiS.
Jan Grabkowski: Trzeba by ich zapytać. PiS różne rzeczy wypuszcza w eter.

Niezależni też.
Jan Grabkowski: Ja rozmawiam z ludźmi, którzy są w radzie. Nie wiem z kim pani. Nie obawiam się. A z Niezależnymi współpracujemy przecież już od dwóch kadencji.

A jednak z ich środowiska wypływają głosy krytyczne wobec Pana i Platformy. Chcą niepartyjnego starosty.
Jan Grabkowski: To moda. Bo czym jest PiS, jeśli nie partią polityczną? O niepartyjności opowiadają osoby, które nie dostały się ani do samorządu, ani do Sejmu. Próbują wywołać burzę w szklance wody. Radni Niezależnych wiedzą, że nie jestem typowym partyjniakiem.

Nie? Od lat jest Pan związany z partią.
Jan Grabkowski: Wszedłem do samorządu w 1990 r. z ramienia komitetów obywatelskich, które tworzyłem. Wcześniej byłem w głębokiej, cichej opozycji. Proponowano mi wstąpienia do Porozumienia Centrum, ale program braci Kaczyńskich mi nie odpowiadał. Dopiero w 1998 r., gdy powstał powiat i województwo, przystąpiłem do Unii Wolności, która odpowiadała mi najbardziej programowo. Wtedy wybory stały się polityczne, trzeba było reprezentować jakąś opcję. A w 2001 r. wstąpiłem do PO, której program też był zgodny z moją wizją.

Do dziś jest?
Jan Grabkowski: Wielokrotnie krytykowałem to, co działo się w partii, a także - proponowane przez rząd ustawy. Nie jestem pokornym członkiem PO, który przyjmuje wszystko, co matka - partia daje. Nie wszyscy mnie za to kochają. Z PiS pewnie by mnie za to już wyrzucili.

Przewidział Pan porażkę PO i dlatego nie zdecydował się na start do Senatu?
Jan Grabkowski: Przewidywałem, że PiS może mieć większą siłę, ale nie przewidziałem większości bezwzględnej. Jestem typem człowieka, który musi działać. Uznałem więc, że nie dla mnie siedzenie w Senacie, bez siły przebicia. Mam jeszcze kilka rzeczy do dokończenia przez najbliższe trzy lata.

Z jakichś powodów Pan ten start poważnie rozważał.
Jan Grabkowski: Bardzo poważnie. Za mną 25 lat pracy w samorządzie. Pomyślałem więc sobie, że może pora podsumować działalność samorządową, zostając senatorem.

A może chciał Pan do Senatu, mając dość trudnej współpracy z Jackiem Jaśkowiakiem, prezydentem Poznania z PO?
Jan Grabkowski: Może na początku współpraca nie była łatwa. Nie jestem pokornym cielęciem. Jeśli ktoś publicznie wygłasza teorie, z którymi się nie zgadzam, mówię o tym. Muszę bronić racjonalnych rozwiązań. Pan prezydent wszedł do samorządu ze świata biznesu i ruchów miejskich, z dużymi roszczeniami. Ale po roku mamy bardzo dobry kontakt. Lubimy się, choć różnimy. Jednym podoba się rozwiązanie z regionu Hannover, drugim nie. Jednym może odpowiadać ustawa metropolitalna, drugim nie. Ja tę ostatnią uważam za katastrofę, napisaną na kolanie i kolanem przepchniętą, co kolegom z partii wiele razy mówiłem. Powinniśmy dziś iść w stronę samorządowych porozumień i na ich mocy tworzyć coś wspólnego.

Co na przykład?
Jan Grabkowski: Rozmawiamy o stworzeniu na bazie PKS - własności Poznania - związku komunikacyjnego, który obsługiwałby te gminy z drugiego pierścienia powiatu poznańskiego plus dalsze powiaty i gminy. Ludzie stamtąd przyjeżdżają do Poznania do pracy. A np. Stęszew, Buk, Śrem nie mają komunikacji z miastem. To nieporozumienie. Nasza propozycja jest pozytywna dla Poznania, który chce ograniczyć liczbę samochodów w centrum.

Jacek Jaśkowiak jakiś czas temu proponował zwężanie wjazdów do miasta.
Jan Grabkowski: Nie tędy droga. W odpowiedzi śmiałem się, że my będziemy budować ścieżki rowerowe i poszerzać drogi, żeby poznaniacy mogli przyjechać na weekend do powiatu. To były tylko takie słowne utarczki. Jacek czasami powie szybciej niż myśli.

Tak było też wtedy, kiedy powiedział, że chce przyłączyć do miasta kilka gmin, a może i cały powiat?
Jan Grabkowski: Tak. Wystarczy spojrzeć w przepisy, by wiedzieć, że chęć prezydenta to za mało. Dostałby na cztery lata rządowy bonus w postaci milionów złotych, a potem co? Na co poszłoby 100 mln zł z dotychczasowego budżetu Lubonia? Kto by o tym decydował? Konia z rzędem temu, kto uwierzył, że dawny Luboń dostałby jakieś porządne pieniądze. W samorządzie nie można patrzeć tylko na czubek własnego nosa.

A jednak prezydent Poznania nie kwapi się np. do budowy wiaduktu na ulicy Grunwaldzkiej - na granicy z Plewiskami. Powiat przeznaczył kilkaset tysięcy zł na przygotowanie dokumentacji.
Jan Grabkowski: Zarówno powiat, jak i gminy Dopiewo, Komorniki. A prezydent zaczyna zmieniać zdanie. Będziemy go dalej przekonywać. Chociażby dlatego, że jego argumenty o wielkiej ucieczce mieszkańców Poznania do powiatu są chybione. W latach 2012-2014 w powiecie przybyło ponad 20 tys. osób, a z miasta ubyło 3,5 tysiąca - to kropla w morzu. Przez osiem lat w województwie przybyło ponad 70 tys. mieszkańców. Nie chodzi o wyciąganie ludzi z Poznania, a przyciąganie ich spoza regionu. Trzeba więc tworzyć modele komunikacyjne, które przekonają ludzi do przemieszczania się komunikacją masową, np. pociągiem.

Od lat słyszymy magiczne hasło „kolej metropolitalna”.
Jan Grabkowski: Nie od razu Kraków zbudowano. 25 lat temu, gdy rozpoczynaliśmy pracę w samorządach, nie było kanalizacji, dróg, komunikacji masowej, wywozu śmieci. Kto pomyślał wtedy, że będziemy tworzyć kolej metropolitalną? To są jednak olbrzymie pieniądze. Wszystko po kolei. Gdy mamy już w aglomeracji poznańskiej autobusy i tramwaje na wysokim poziomie, idziemy dalej i mówimy o PKS-ie wzmocnionym przez związek zainteresowanych gmin i powiatów.

Najpierw trzeba przekonać prezydenta Jaśkowiaka, by nie likwidował PKS.
Jan Grabkowski: Tak, ale mój pomysł ma pomóc osiągnąć jego cel - zmniejszenie liczby samochodów. Nie uda się za pomocą zakazów. Trzeba przekonać ludzi. Jeśli chce np. wprowadzać strefę płatnego parkowania w kolejnych dzielnicach miasta, najpierw musi zrobić parkingi buforowe na obrzeżach.

To może zamiast wiaduktu na ul. Grunwaldzkiej, wystarczy parking?
Jan Grabkowski: Wiadukt jest potrzebny. Ale mamy alternatywne rozwiązanie, jeśli miasto się nie zgodzi. Poszerzymy jezdnię, przebudujemy skrzyżowanie, może stworzymy wspólną sygnalizację świetlną z przejazdem kolejowym. Od projektu czeka nas jednak jeszcze wiele lat budowy. Dlatego szukamy możliwości finansowych - m.in. w postaci Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych (ZIT), czyli funduszy europejskich czy rezerwy Ministerstwa Infrastruktury. Musimy też znaleźć pieniądze np. na budowę wiaduktu w ciągu ulicy Sucholeskiej, gdzie mamy 23 tys. pojazdów na dobę.

A niedawno wrócił też temat północnej obwodnicy Poznania.
Jan Grabkowski: Już w 2001 r. tworzyliśmy koncepcję. Po 14 latach musimy na nowo ją odtworzyć. Obwodnica jest nieprawdopodobnie potrzebna. Od północy, od Złotkowa nie ma żadnego obejścia miasta. A mamy tam świetne grunty inwestycyjne w gminach Pobiedziska, Swarzędz, Kostrzyn, Kleszczewo. Powiat potrzebuje nowego oddechu inwestycyjnego.

Plany, plany, plany. A co w minionym roku udało się w powiecie zrobić?
Jan Grabkowski: Mamy za sobą modernizację niemal całego sektora edukacji. Wszystkie nasze szkoły są już po remontach, poza zespołem w Mosinie, gdzie kończy się modernizacja budynku szkoły i internatu. W minionym roku rozstrzygnęliśmy też konkurs na projekt Centrum Kształcenia Praktycznego przy zespole szkół w Swarzędzu. To najwyższa półka kształcenia zawodowego, które chcemy jeszcze doskonalić, rozszerzyć ofertę. Mamy zarezerwowane na budowę 5 mln euro w ZIT. Przejęliśmy także od Skarbu Państwa dwór w Skrzynkach.

Przy proteście radnych PiS.
Jan Grabkowski: Którzy nie rozumieją, że z jednej strony, wydajemy pieniądze, by ratować dobra kultury, a z drugiej, chcemy stworzyć miejsce na organizację konferencji, szkoleń. Dwór ma być też ośrodkiem szkolenia uczniów w gastronomii i hotelarstwie. W następnych latach chcemy go rozbudować o pokoje hotelowe na poddaszu, żeby ciągle tętnił życiem. Powiedzmy szczerze, to bardzo ładne miejsce.

Idealne na dworek starosty.
Jan Grabkowski: Pewnie złośliwcy tak powiedzą, ale jestem przekonany, że nikt poważny tego tak nie odbiera. Chcemy mieć tam miejsce do organizacji różnego rodzaju spotkań samorządowych.

A ile kosztowały remonty w szpitalu w Puszczykowie?
Jan Grabkowski: Cały czas go remontujemy. Chcemy co roku odnawiać kolejne piętra, by część tzw. hotelowa odpowiadała diagnostycznej na najwyższym poziomie. Skończyliśmy niedawno przebudowę sieci zasilania, co kosztowało 750 tys. zł. Dzięki temu, szpital nie odczuł letnich wichur i nawałnic. Przebudowaliśmy także oddział wewnętrzny z kardiologią za 1 mln 300 tys. zł. Teraz kończymy projektowanie 5-salowego bloku operacyjnego z dwoma windami wzdłuż całego budynku. Potencjalnie, w przyszłości jedna sala będzie mogła zamienić się w hybrydową.

Szpital, edukacja... A drogi?
Jan Grabkowski: Mamy ich łącznie 700 km. Najważniejsze są teraz wyloty z dróg ekspresowych, na których jest coraz większy ruch. Chcemy je wyremontować za unijne pieniądze. A w pierwszym roku tej kadencji przebudowaliśmy m.in. ul. Kierską w Kiekrzu za 5,5 mln zł z Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych, ul. Poznańska w Skórzewie za 4 mln zł czy most w Workowicach z subwencją z rezerwy ministerstwa.

Nie obawia się Pan, że teraz - po zmianie rządów - takich subwencji będzie mniej? Wojewoda też będzie mniej przychylny.
Jan Grabkowski: Składając wnioski, nie liczyliśmy nigdy na partyjne znajomości. Zawsze dostawaliśmy punkty za jakość oferty. Skoro jednak nawet konstytucja jest dziś mało ważna, to i nasze projekty mogą być tak traktowane. Ale nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Pewnie lżej byłoby mi w Senacie, ale zostałem w powiecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski