Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Kulczyk - biznesmen wizjoner, hojny mecenas. Co zawdzięcza mu Poznań?

Monika Kaczyńska
Jan Kulczyk - biznesmen wizjoner, hojny mecenas. Co Poznań jemu zawdzięcza?
Jan Kulczyk - biznesmen wizjoner, hojny mecenas. Co Poznań jemu zawdzięcza? Tomasz Hołod
Śmierć zostawia pustkę trudną do wypełnienia, pustkę w sercach bliskich, jednak tylko o nielicznych można powiedzieć, że za ich sprawą świat naprawdę się zmienił. Dokonania Jana Kulczyka przeżyją go o dziesięciolecia.

Jan Kulczyk, choć urodził się w Bydgoszczy kojarzył się nieodłącznie z Poznaniem. Sam zresztą podkreślał związki ze stolicą Wielkopolski. Tutaj, na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza kończył studia, tutaj także rozpoczął prowadzenie interesów. W stwierdzeniu, że zostawił tu po sobie trwały ślad nie ma żadnej przesady. I to w niemal każdej dziedzinie życia.

Volkswagen na zaproszenie

W 1991 roku firma Jana Kulczyka - Kulczyk Tradex, z siedzibą w Poznaniu, była wyłącznym dystrybutorem aut Volkswagena w Polsce. W tym samym czasie poznańska Fabryka Samochodów Rolniczych produkująca przede wszystkim Tarpany miała już kłopoty.

Było jasne, że bez znacznych inwestycji i unowocześnienia produkcji zakład się nie utrzyma. Ale poszukiwania inwestora ślimaczyły się. Najbardziej skrystalizowane plany miała japońska Toyota, jednak i ona ostatecznie się wycofała.

Wtedy Jan Kulczyk postanowił zaprosić do Poznania przedstawicieli Volkswagena i przekonać ich do inwestycji w fabrykę.

- To naprawdę wymagało odwagi i determinacji - wspomina dr Andrzej Byrt ambasador Polski we Francji i w Monako, wówczas podsekretarz stanu w Ministerstwie Współpracy z Zagranicą. - Dla ogromnego, zasiedziałego koncernu Jan Kulczyk był wówczas niewielkim przedsiębiorcą. Nie miał jednak zahamowań ani kompleksów.

Sam Kulczyk tak w jednym z wywiadów wspominał wizytę szefów Volkswagena w Poznaniu. - Podczas zwiedzania fabryki w Antoninku, która - mówiąc szczerze - nie robiła wtedy najlepszego wrażenia, zachęcałem ich do zainwestowania, obaj panowie mieli oczy wielkie, jak stare pięciozłotówki - mówił.

Tym niemniej musiał przekonywać skutecznie, bo w 1993 roku powstało joint venture z Volkswagenem (który miał wtedy 1/4 udziałów).

Z czasem koncern zwiększał zaangażowanie. Dziś poznańska fabryka jest jednym z największych zakładów koncernu w Europie. Zatrudnia 6 tysięcy osób i ma zakłady w trzech lokalizacjach; w Antoninku, gdzie mieści się dział budowy karoserii, montażu oraz lakiernia, na Wildzie - tam Volkswagen ma odlewnię i w Swarzędzu, gdzie produkuje się podzespoły spawalnicze i montuje kokpity.

Od czasu wejścia Volkswagena do Poznania w Antoninku montowano różne typy samochodów takich marek jak Volkswagen, Audi, Skoda, Seat. Od 2003 roku w Poznaniu powstają kolejne wersje Volkswagena Caddy - absolutnego hitu wśród samochodów użytkowych marki. Caddy z Poznania jeżdżą po całym świecie - od Polski i Niemiec po Nową Zelandię.

Stary Browar - centrum z wizją

Dziś rzadko pamięta się, że wylot ulicy Półwiejskiej przez lata był obszarem co najmniej kłopotliwym. Na terenie, gdzie dziś stoi pierwsze skrzydło Starego Browaru straszyły objęte ochroną konserwatorską ruiny browaru Huggerów i chaszcze. O tym, w jaki sposób teren zagospodarować, by jednocześnie chronić zabytek dyskutowało całe miasto. Pewne było jedno - jakikolwiek nie będzie to sposób - będzie wymagał dużych pieniędzy.

Pierwsze przymiarki do zagospodarowania tego terenu małżeństwo Kulczyków czyniło już w połowie lat 90. Jedną z pierwszych koncepcji był ekskluzywny biurowiec w stylu loftowym. Ostatecznie jednak stanęło na centrum handlowym. Zaprojektowanie go powierzono poznańskiemu Studiu ADS.

Stary Browar otworzył swoje podwoje dla klientów w 2003 roku. Bez żadnej przesady można stwierdzić, że obiekt - zaprojektowany starannie i z wielkim rozmachem zapoczątkował nową epokę, jeśli chodzi o galerie handlowe. Wcześniej standardy wyznaczały takie centra jak M1 czy warszawska Galeria Centrum.

Fakt, że w obiekt udało się włączyć zabytkowe elementy, a także to, że jego architektura, z okrągłym wyłożonym egzotycznym drewnem hallem i rzeźbą Igora Mitoraja "Blask księżyca" nie przypominała typowego obiektu handlowego sprawił, że Stary Browar jedna po drugiej kolekcjonował nagrody architektoniczne - od lokalnych jak nagroda Jana Baptysty Quadro, po międzynarodowe - dla najlepszego centrum handlowego na świecie i dla najlepszego centrum handlowego w Europie.

Spekulacjom na temat ewentualnych planów sprzedaży centrum położyło kres pojawienie się na wieżach Starego Browaru dwóch dzwonów - Grażyny i Jana.

Choć w 2006 roku Grażyna i Jan Kulczykowie zdecydowali się na rozwód, to jednak otwarte w 2007 roku nowe skrzydło Starego Browaru uchodzi za być może ostatnie wspólne dzieło pary.

Sześciokondygnacyjny obiekt nie wzbudził już takich bezwarunkowych zachwytów jak pierwsza część. Po części dlatego, że rozmach architektów ograniczał kształt długiej i wąskiej działki, na której obiekt powstał, po części z powodu szklanej, podświetlanej elewacji od strony ul. Ratajczaka, która nie wszystkim przypadła do gustu.

Nie zaszkodziła mu natomiast tzw. afera Kulczykparku. Wybuchła w 2003 roku, kiedy prezydentowi miasta Ryszardowi Grobelnemu zarzucono, że sprzedał on Kulczykom działki, na których stanął Stary Browar ze stratą dla miasta. Wyceniono je bowiem jak tereny zielone. Dopiero, gdy stały się własnością Kulczyków zmieniono sposób ich zagospodarowania.
Ostatecznie sąd uwolnił Grobelnego od zarzutów. I choć w tej materii poznaniacy byli podzieleni, z tym, że Browar to cenna inwestycja dla miasta zgadzali się niemal wszyscy.

Biblioteka - bo się dogadali

Nie jest do końca pewne, w jakim stopniu Poznań zawdzięcza Janowi Kulczykowi fakt, że nowy gmach Biblioteki Raczyńskich otwarty w 2013 roku powstał przy Alejach Marcinkowskiego. Faktem jest, że na początku stulecia grunt był przyczyną poważnego konfliktu.

Skarb Państwa przekazał w użytkowanie wieczyste działki, które Edward Raczyński zapisał stworzonej przez siebie bibliotece, Telekomunikacji Polskiej. Była to rekompensata za inne grunty. W 1993 roku TP S.A. uzyskała wpis do księgi wieczystej.
Sprawa wyszła na jaw niemal przypadkiem, w 1999 roku, gdy dyrekcja Biblioteki Raczyńskich zintensyfikowała działania na rzecz długo odkładanej rozbudowy.

W mieście zawrzało. Telekomunikacja ani myślała z działek rezygnować, poznaniacy domagali się ich odzyskania za wszelką cenę. Podkreślali, że biblioteka to część dziedzictwa narodowego, a Edward Raczyński przekazał grunty na określony cel.
Telekomunikacja planowała budowę na tym terenie biurowca. Próbowano jednak wypracować kompromis. Jedną z koncepcji była budowa wspólnego gmachu, którego część zajmowałaby biblioteka. TP S.A. miałaby pozostać użytkownikiem wieczystym, miasto zaś dołożyć się do budowy.

Kolejną z rozważanych możliwości była zamiana gruntów. Jednocześnie społecznicy zaskarżali wydane przez miasto warunki zabudowy działek do kolejnych instancji. Aż... pojawił się Jan Kulczyk. W 2000 roku w konsorcjum z France Telecom kupił akcje TP S.A. (sam miał ich 13,6 proc.). I właśnie on był tym, który w 2004 roku wspólnie z prezydentem Grobelnym ogłosił, że TP S.A. i Poznań porozumiały się. Miasto ostatecznie odkupiło grunty od France Telecom.

Krajobraz kulturalny

Festiwal teatralny "Malta" jest dziś marką kojarzoną z Poznaniem niemal w takim stopniu jak Volkswagen czy Stary Browar. W pierwszych latach festiwal niepodzielnie opanowywał miasto. Występy teatrów ulicznych, wielkie plenerowe widowiska przyciągały także tych, którzy na co dzień raczej spektakle teatralne omijali. Dziś charakter festiwalu jest już nieco inny, jednak w dalszym ciągu to istotne wydarzenie na mapie kulturalnej kraju.

Także w jego powstaniu i rozwoju miał swój udział Jan Kulczyk.

- W 1990 roku dał nam połowę potrze- bnej kwoty, by festiwal w ogóle mógł się odbyć - mówi Michał Merczyński, dyrektor Malta Festiwal. - Od tego czasu wspierał festiwal co roku.

Merczyński opowiada, że Jan Kulczyk wzdychał często, że najbardziej chciałby być dyrektorem opery. Jego miłość do muzyki klasycznej była powszechnie znana i często przekładała się na konkretne wsparcie artystycznych przedsięwzięć.

Wspólnie z Grażyną Kulczyk sprowadzali realizowali niezwykłe spektakle operowe z udziałem światowych gwiazd, odgrywane w Starym Browarze i otaczającym go parku. "Carmen", "Makbet" czy "Rigoletto" na długo pozostaną w pamięci poznaniaków.
Dzięki wsparciu Jana Kulczyka w 2014 roku odbył się także w Poznaniu koncert Placido Domingo. Sala na terenie MTP była wypełniona po brzegi, a biletów nie można było kupić na długo przed koncertem.

Jan Kulczyk był także mecenasem konkursów skrzypcowych Wieniawskiego, wspierał także działanie samego Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego.

Autostrada do przyszłości

Być może mniej widoczna, ale nie mniej istotna była współpraca Jana Kulczyka z wyższymi uczelniami.

- Od 1999 roku wręczamy na Uniwersytecie stypendia Funduszu im. Rodziny Kulczyków. W minionym roku dr Jan Kulczyk ufundował także stypendia dla studentów z Ukrainy, którzy przyjechali kształcić się na UAM - mówi prof. Bronisław Marciniak, rektor UAM. - On wierzył w naukę, działalnością na rzecz społeczności akademickiej UAM chciał dać każdemu szansę na poszerzanie możliwości rozwoju intelektualnego.

Dzięki stypendiom co roku studenci, osiągający bardzo dobre wyniki w nauce i doktoranci, którzy mogą pochwalić się szczególnymi wynikami pracy naukowej mogą przez rok skupić się wyłącznie na własnym rozwoju. Choć nie jest to kryterium rozstrzygające, Rada Funduszu przyznająca stypendia bierze też pod uwagę sytuację materialną kandydatów. Chodzi o to, by stypendium było realną pomocą w zdobyciu wykształcenia.

Dla wielu stypendystów te pieniądze to prawdziwa autostrada do wiedzy.

Zresztą stwarzanie możliwości można uznać za myśl przewodnią większości przedsięwzięć Jana Kulczyka. Ich poszerzeniu i zbliżeniu Polski z Europą miała służyć budowa autostrad. Fakt, że jednak mimo wielu przeszkód i trudności faktycznie one powstały jest w dużym stopniu zasługą Jana Kulczyka.

- Chodził od premiera do premiera i przekonywał do tego pomysłu. Tyle samo ilu przeciwników, było niedowiarków - wspomina Wojciech Kruk. - Miał wizję, uważał, że budowa autostrad w Polsce jest możliwa i potrzebna. I co? I dziś do Berlina jeździmy autostradą.

Umowę koncesyjną na autostradę A2 Kulczyk podpisał w 1997 roku. Pierwszy jej odcinek łączący Modłę (przedmieścia Konina) z Wrześnią oddano do użytku w 2002 roku.

Msza pogrzebowa za duszę Jana Kulczyka zostanie odprawiona w środę, 5 sierpnia o godzinie 11.30 w kościele Karmelitów Bosych przy ul. Działowej 25.

Pogrzeb odbędzie się tego samego dnia (5 sierpnia) o godzinie 13.30 na cmentarzu przy ul. Nowina w Poznaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski