Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarocin 2009 to impreza (nie)podwyższonego ryzyka

Marcin Kostaszuk
Jako pierwszy w Jarocinie stawił się Ian, wożący po Europie sprzęt głównej gwiazdy festiwalu, zespołu Editors. Ostatni koncert przed Jarocinem Brytyjczycy grali w hiszpańskim Bilbao, więc sympatyczny kierowca musiał przejechać całą Europę. Do Polski dotarł już we wtorek i jako pierwszy gość stał się maskotką organizatorów.

- Zapewniliśmy mu regularne dostawy piwa i środka na komary - śmieje się Michał Wiraszko, dyrektor artystyczny festiwalu.

Na jarocińskiej scenie na początek stawił się zespół Persona Non Grata, ale pierwszą piosenką zaśpiewaną była w tym roku "Ukryta miłość" Armii. Wykonanie - absolutnie niestandardowe: zamiast lidera Armii Tomka Budzyńskiego zaśpiewał Tomek Jankowski z jarocińskiej grupy ZaZuZi, którego zadaniem było przygotowanie do sobotniego występu dzieci zapisanych do rockowego przedszkola festiwalowego.

- W ubiegłym roku rodzice zapisali 26 malców, w tym 38 i cały czas ich przybywa. Piosenki uczyli się chętnie, bo mieli stworzyć chórek, którego rolę w oryginalnej wersji pełni Arka Noego - wtajemnicza nas Marlena Naklicka, dyrektor przedszkola w Radlinie, a zarazem wielbicielka polskiego bluesa, z rozrzewnieniem wspominająca "stary" Jarocin i koncerty Dżemu z Ryśkiem Riedlem. Przedszkole festiwalowe prowadzi drugi rok z rzędu, ale po raz pierwszy można w nim zostawić dzieci także na noc.

Na takie rozwiązanie nie zdecydowali się jednak Małgorzata i Przemysław Pruszkowscy z Warszawy. Swoje dwie córki odbierali z Radlina około 16, miały dotrwać do 22, do koncertu Happysad - ulubionej grupy rodziców. Pruszkowskim przedszkole się spodobało.

- Starsza córka to jest taka pępowina nieodcięta od jedenastu lat. Ale gdy tu przyjechała zapomniała o bożym świecie - mówi Małgorzata.

Dlaczego przyjechali na festiwal w Jarocinie, a nie na przykład do Gdyni na Open’era?
- Nie udało się nam zgrać terminów urlopu - tłumaczy rudowłosy Przemek, który w punkowych glanach, bojówkach i czarnej koszulce wygląda na rasowego punkowca w subkulturowym uniformie. Na co dzień chodzi w zupełnie innym mundurze - jest... policjantem.

- Chcę słyszeć wyłącznie hałas! Niech nikt mnie nie uspokaja! - ten fragment piosenki grupy Kumka Olik był pierwszym wyraźnym znakiem (nie licząc parodiujących obecnego prezydenta muzyków grupy Rockaway), że na rockowym festiwalu powinno być trochę niegrzecznie. Młodzi muzycy Kumki zdobyli się też na ukłon w stronę całkiem licznej grupy starszych słuchaczy, zapraszając na scenę dawno nieoglądanych na scenie (a powiązanych rodzinnie) Malarzy i Żołnierzy. Dwugeneracyjna grupa słabo zagrała kultowe "Pastelowe", ale poprawiła się w piosence "Na placu Wilsona".
Choć nasza muzyka nieco różni się od tego, co prezentował kilkanaście lat temu nasz ojciec (Stanisław Holak, wokalista Malarzy i Żołnierzy przyp. red.) grało, a właściwie - zgrało - nam się świetnie. Tata doskonale zna się na współczesnej muzyce, słucha jej o wiele więcej niż my sami - mówił Mateusz Holak, wokalista Kumki Olik.

Świetny koncert zagrali po nich poznaniacy z heavy-metalowej grupy Acid Drinkers, którzy zaprezentowali fanom Jankiela - nowego gitarzystę, który w zespole zastąpił zmarłego tragicznie w listopadzie ubiegłego roku Olassa.

Ochroniarzom teren festiwalu mógł się kojarzyć z piłką nożną - zamiast wszechobecnego niegdyś pod sceną błota, uczestnicy zastali równo przystrzyżony, gęsty trawnik. Norbert Zimny, szef firmy ochraniającej imprezę sprawiał wrażenie zrelaksowanego.

- Od dwóch lat nie mieliśmy żadnych poważnych interwencji i teraz też nie spodziewamy się większych kłopotów. Na polu festiwalowym mamy 8 kamer, sprawdzamy też, co dzieje się w najważniejszych punktach miasta, ale znacznie większym wyzwaniem bywa kilkusetosobowa grupa przyjezdnych kibiców na meczach piłkarzy Jaroty - wzdycha Zimny i wyjaśnia, kiedy wydarzenie zyskuje rangę podwyższonego ryzyka. - Dzisiejszy festiwal to jednak impreza (nie)podwyższonego ryzyka - orzeka. Jego ludzie pozytywnie zaskoczyli widzów przy wejściu - zrezygnowali z upokarzającego rewidowania plecaków i kieszeni.

Upał w Jarocinie był wyjątkowo dokuczliwy aż do wieczora. Koncerty najbardziej oczekiwanych zespołów Bad Brains i Editors odbyły się już po zamknięciu tego wydania "Głosu". Relacje z kolejnych festiwalowych wydarzeń opublikujemy w poniedziałek i wtorek.
Współpraca Jacek Sobczyński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski