Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarocin 2012: Rust ocalili konkurs młodych kapel od nudy [ZDJĘCIA]

Marcin Kostaszuk
Marcin Kostaszuk
Poznański zespół Rust jako jedyny poruszył widzów konkursu młodych zespołów w Jarocinie
Poznański zespół Rust jako jedyny poruszył widzów konkursu młodych zespołów w Jarocinie Marcin Kostaszuk
Recepta na jarociński marazm? Zagrać dla stu osób tak, jakby miało się przed sobą cały stadion, a przy okazji opluć scenę, rzucić statywem i przybić piątki fanom przy barierkach. Efekt: zachwycone dzieciaki i uśmiechnięci festiwalowi weterani, rozprawiający o nowym TSA, którym może stać się poznański Rust. Zapamiętajcie tę nazwę!

- Nie lubię takiej muzyki, ale nie mogłam oderwać od nich oczu - kręci głową z podziwem licealistka Monika, patrząc na schodzący z estrady Jarocińskiego Ośrodka Kultury zespół Rust.

Wszystko o Festiwalu Jarocin 2013:

Jarocin 2013 - program, zespoły, bilety, zdjęcia

W sali, która pamięta debiuty TSA, Siekiery, Moskwy czy Proletaryatu - startujących niegdyś w festiwalowym konkursie dla młodych zespołów - działo się wcześniej niewiele. Oczywiście każdy z dziewięciu grających przed Rustem zespołów chciał zaprezentować się jak najlepiej, ale na tej muzycznej randce w ciemno (publiczność w 90 procentach żeńska…) uwodzić trzeba było szybko i skutecznie, co okazało się wyjątkowo trudnym zadaniem. Tym bardziej, że skupionym zwykle na jednej osobie: tej, która trzyma mikrofon.

Jarek Kubów z zespołu Jarecki zaczął nieźle: poza sympatycznego, rapującego leniucha w skate’owych ciuchach byłaby dobra, gdyby choć jeden jego refren utrwalił się w głowie. Zamiast tego zapamiętaliśmy co najwyżej solówki saksofonisty - rzecz niezwykła na takiej imprezie. Dawid Podsiadło uwodził skuteczniej - głównie głosem (przypominającym Chrisa Cornella z Soundgarden), ale i znaną twarzą zwycięzcy X-Factora. Lansu "na bogato" jednak nie było, zwłaszcza gdy Dawid pozdrawiał znajomych z pociągu, którym jego kapela dojechała do Jarocina.

Frontmani pozostałych zespołów wybrali jednak bardziej mroczny styl randkowania. Królem krzyku był Dominik z mikołowskiej grupy Sight To Behold, zaliczanej do gatunku screamo, podobnie zresztą jak równie aktywni na scenie The Black Hearts. Upside Down z Bydgoszczy wyglądali na scenie jak ich rodzice i tak też zagrali, kusząc muzyką i tekstami godnymi Jarocina ’86. Zakończyli wiele mówiącym utworem "Kac", co później przypomniał nieźle kombinujący z college’owym rockiem poznański zespół Szezlong. W finale swojego koncertu zagrali piosenkę "Hangover". Czyli w sumie o tym samym co Upside Down.

Z kretesem poległy zespoły z wokalistkami. Najlepiej wypadła Maria Green z Party Hard (skojarzenie z Małgorzatą Ostrowską jak najbardziej uprawnione), nieźle śpiewała Agata Kuśmierczyk z Bridgetown, zaś zaproszoną specjalnie na koncert do Jarocina wokalistkę Ocean Of Noise spaliła nieśmiałość. Szkoda, bo białostocki zespół ma ciekawe pomysły na niebanalny, awangardowy pop, który w wersji studyjnej może być wręcz fascynujący. Tyle, że do nagrań na debiutancką płytę lider Rafał Konopka zapraszał kilku wokalistów - w Jarocinie taki zabieg był niemożliwy, a zastępczyni nie udźwignęła presji i nie można mieć do niej o to pretensji.

Jest więc godzina 20.25, publiczność już trochę podsypia po czterech godzinach przesłuchań. Na scenie pojawia się długowłosy blondyn i patrzy widzom hardo w oczy, a ci widzą błysk szaleństwa. Następne dwadzieścia minut to popis: wokalisty Michała Przybylskiego i jego kolegów z Rust, grających w sumie dość konwencjonalnego hard-rocka rodem z lat 70. Ale jak oni to robią! Scena, na której ich poprzednicy głównie tkwili jak posągi, dla Rust staje się za mała: wszyscy trzej gitarzyści szaleją na całej dostępnej powierzchni, a Przybylski wypróbowuje na widzach sprawdzony arsenał gestów i scenicznych sztuczek Roberta Planta, Freddiego Mercury i wczesnego Axla Rose, cały czas świetnie śpiewając. Głosem przypomina Whitfielda Crane’a z Ugly Kid Joe, zachowaniem - Marka Piekarczyka z TSA, który tak samo jak Przybylski rozniósł Jarocin w 1980 roku. Weterani na widowni oddychają z ulgą: jest następca!

Jury na małą scenę w piątek zaprasza Curly Heads, Sight To Behold i oczywiście Rust, którzy za dwa tygodnie zagrają także na Przystanku Woodstock, po równie efektownie wygranych eliminacjach. Wszyscy grają rocka, w którym nie da się już wiele wymyślić, ale tylko Rust przypomnieli o najważniejszym: bez teatru nie ma także muzycznego show.

O nagrodę jury i publiczności powalczy sześć zespołów: w piątek na małej scenie zagrają Curly Heads, Sight To Behold i Rust, w sobotę wyłonione wcześniej The Vermones, Irena i Power Of Trinity. Zwycięzców poznamy w sobotę wieczorem, laureaci zagrają w niedzielę na dużej scenie o godzinie 15.20.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski