18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarocin Festiwal 2012: Urodzinowy Kult na finał festiwalu [ZDJĘCIA]

Agnieszka Świderska
Kult na festiwalu w Jarocinie
Kult na festiwalu w Jarocinie Grzegorz Dembiński
Nie "Baranek" i nie "Arahja" ale "Polska" była na pierwszym miejscu urodzinowej setlisty Kultu ułożonej przez fanów. Koncert na 30-lecie Kultu przeszedł do historii Jarocina zanim się jeszcze rozpoczął. Kiedy się skończył, stał się jedną z jego największych legend.

Pokolenie tamtego Jarocina na zawsze miało zapamiętać koncert Siekiery z 84' roku. Nowy Jarocin również miał swoje wyjątkowe koncerty. Jednak w ciągu tych siedmiu lat nie było chyba ważniejszego koncertu od tego, który zdarzył się w niedzielną noc - koncertu na 30-lecie Kultu. Trudno bowiem wskazać zespół, który dla kilku pokoleń wychowanych na rocku i punk rocku byłby ważniejszy niż Kult.

To właśnie kultowi fani mieli wyjątkowy udział w niedzielnym koncercie. To oni wybrali w głosowaniu urodzinową setlistę: 30 numerów na każdy rok istnienia zespołu. Otwierała ją od końca piosenka z płyty "Hurra!" - "Maria ma syna". To był najmłodszy numer na tej liście. Zapełniły ją głównie utwory z pierwszych płyt. Nie mogło zabraknąć wśród nich "Piosenki młodych wioślarzy" czy "Krwi Boga".

A po Kaziku wcale nie było słychać tych 30 lat. Jego głos wciąż ma w sobie tę siłę zdolną poruszyć najmniejszy mięsień w ciele, z sercowym włącznie, a może nawet ten przede wszystkim. Głos, który w takich kawałkach jak "Czterej jeźdźcy" czy "Do Ani" chwytał mocno za gardło ze wzruszenia. Ale przecież Kult to nie tylko Kazik. Cały zespół sprawił, że powietrze tej nocy było ciężkie od muzyki.

O tym jakie piosenki i w jakiej kolejności trafiły na setlistę publiczność dowiadywała się z numeru na numer. Co będzie tym numerem 1? "Arahja", "Baranek" czy "Polska? Która z ponad dwustu kultowych piosenek będzie tą najważniejszą? Padło na "Polskę" i słowa jak wyznanie, jak przekleństwo i jak przysięga "Mieszkam w Polsce, mieszkam tu, tu, tu, tu". Nawet hymn nie miałby szans z emocjami, które w jarocińskiej publiczności wyzwoliła ta piosenka.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Wcześniej, bo na trzecim miejscu, był "Baranek" odśpiewany na kilkanaście tysięcy gardeł. Równie niezapomniany był widok Kazika w wianku na głowie. A bilansem tego koncertu był nie tylko "plecak pełen całkiem nowych wzruszeń" (akurat tej piosenki zabrakło), ale także trzy biało-czerwone flagi z napisem Kult, jedna kurtka męska i dwa wyraźnie damskie staniki, które trafiły na scenę.

Urodzinowy koncert Kultu był z pewnością najważniejszym wydarzeniem tegorocznego Jarocina. Nie był jednak jedynym wydarzeniem ostatniego dnia festiwalu. Kult i kto następny? I tutaj zdania są podzielone. Dla jednych była to Luxtorpeda, a innych Jello Biafra. Luxtorpeda udowodniła niedzielnym koncertem, że ma coraz większą siłę rażenia. Rok temu grali na festiwalu w zastępstwie. W tym roku nie musieli już nikogo zastępować. Z takim brzmieniem i takim przekazem mieli pełne muzyczne prawo zagrać na tej jednej z najważniejszych scen. Jarocin wzięli szturmem, a na tłum ściągnęli prawdziwe szaleństwo.

O ile po Luxtorpedzie można się było tego spodziewać, to Jello Biafra był przed koncertem zagadką. Czy starczy mu energii na Jarocin? Okazało się, że miał jej w nadmiarze. Fani Dead Kennedys dostali namiastkę swojej legendy. I to w najczystszej jej postaci. Wejścia na scenę w zakrwawionym fartuchu pod którym kryła się równie zakrwawiona amerykańska flaga było zwiastunem prawdziwej punkowej jazdy. I taka była aż do ostatniego numeru.

Po stronie dobrych koncertów można też zapisać Starych Sida i nieśmiertelnego Patyczaka oraz magiczne jak zawsze VooVoo. Dobrze wypadli też debiutanci dużej sceny: poznański Rust, który wygrał konkurs młodych zespołów, i o którym z pewnością będzie głośno i to na niejednej scenie, Power of Trinity oraz Magnificent Muttley. Było dobrze, a byłoby jeszcze lepiej gdyby mieli lepszy czas koncertowy.

Słabo wypadła natomiast Coma, która zagrała koncert bardziej dla siebie niż dla publiczności. Ta starsza niż nastoletnia jej część nie doczekała się bowiem swoich piosenek, z powodu których kilka lat temu zaczęła cenić sobie ten zespół. A kiedy gra się na festiwalu, to nie zapomina się dopisać do setlisty kilku swoich "hitów" nawet jeżeli ich granie nie bawi już tak jak kiedyś.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski