Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarocin: Poleciały głowy prezesów spółek. Afera?

Agnieszka Świderska
Kontrowersyjne umowy dla prezesów gminnych spółek podpisał poprzedni burmistrz Jarocina
Kontrowersyjne umowy dla prezesów gminnych spółek podpisał poprzedni burmistrz Jarocina Fot. Marek Zakrzewski
- Oburzamy się na afery krajowe, a mieliśmy pod nosem własną - mówi burmistrz Jarocina, Stanisław Martuzalski o kontrowersyjnych umowach dla prezesów gminnych spółek podpisanych jeszcze przez jego poprzednika.

Ponad 18 tys. złotych odprawy, które rok temu za niespełna pięć miesięcy pracy trafiły do kieszeni Anieli Łabędy, byłej prezes jarocińskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, były tylko czubkiem góry lodowej. Równie były jak prezes Łabęda, burmistrz Jarocina Adam Pawlicki wyjątkowo hojnie zabezpieczył także innych prezesów gminnych spółek. Tyle, że niekoniecznie leżało to w interesie gminy, zwłaszcza finansowym.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jarocin: Pawlicki przestał być burmistrzem
Jarocin: Stanisław Martuzalski tymczasowym burmistrzem

Dziwnym zbiegiem okoliczności większość rad nadzorczych, m.in. Jarocińskich Linii Autobusowych, TBS, Jarocin Sport, zmieniła umowy swoim prezesom po 20 grudnia 2010 r., czyli po dniu, w którym uprawomocnił się wyrok dla Pawlickiego. Każda z tych uchwał musiała uzyskać jego akceptację. I dostała ją. Co było w aneksach?

- W skrajnych przypadkach poszerzono okresy wypowiedzeń do sześciu miesięcy i wysokość odpraw do sześciokrotności miesięcznego wynagrodzenia - mówi urzędujący od marca burmistrz Jarocina Stanisław Martuzalski. - Oburzamy się na afery krajowe, a mieliśmy pod nosem własną.

Nikt jego poprzednikowi nie mógł zabronić podpisania się pod czymkolwiek, w tym pod uchwałami rad nadzorczych, nawet jeżeli nie wypadało mu tego robić, mając wyrok na koncie. Szkopuł tkwił w tym, że żadna z tych uchwał w ogóle nie powinna trafić na biurko Pawlickiego: rady nadzorcze naginały, a często łamały prawo, szykując swoim prezesom miękkie lądowania.

"Ustawa kominowa", która określa wysokość wynagrodzenia prezesów spółek należących do samorządu bądź Skarbu Państwa, reguluje także wysokość odprawy, gdy tracą stanowiska - najwyższa, na jaką mogą liczyć, to trzykrotność wynagrodzenia. Sześciokrotna odprawa dla prezesa JLA była za gruba, by zmieścić się w płacowym kominie.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Jarocin: Burmistrz Pawlicki idzie na wojnę z wojewodą
Jarocin: Burmistrz Adam Pawlicki odwołany zasadnie
Jarocin: To koniec rządów Pawlickiego

W marcu Sąd Najwyższy orzekając w sprawie ponadlimitowego wynagrodzenia dla prezesa jednej ze spółek Skarbu Państwa stwierdził, iż "pracownik zatrudniony na kierowniczym stanowisku powinien znać przepisy płacowe, ponieważ od niego wymaga się podwyższonej staranności, wynikającej z zawodowego wykonywania czynności zarządczych w spółce".

Ta sama zasada dotyczyła również prezesów z Jarocina. Jeżeli nawet zabrakło im tej "podwyższonej staranności" i nie mieli nic przeciwko naruszeniu przepisów "ustawy kominowej", to rady nadzorcze trudno już usprawiedliwić.
- Nadużyli swoich uprawnień i trudno tu mówić o pomyłce czy niewiedzy, tym bardziej gdy w radzie zasiadają prawnicy - mówi burmistrz Martuzalski.

A właściwie to byli, gdyż rady nadzorcze wszystkich siedmiu gminnych spółek przeżyły w ostatnim czasie prawdziwe trzęsienie ziemi - w każdej wymieniono cały skład. Zastąpili ich ci, którzy odpowiedzieli na apel burmistrza o zgłaszanie się osób z uprawnieniami do zasiadania w radach nadzorczych.

- Nie istnieje żaden notes z nazwiskami znajomych burmistrza, z którego byłyby wybrane nowe rady - mówi burmistrz Martuzalski. - Nie było również żadnego klucza partyjnego. Ci, którzy weszli do rad, zawdzięczają to tylko i wyłącznie swoim kwalifikacjom.

Poleciały głowy w radach, poleciały także w spółkach. Z końcem kwietnia wypowiedzenie otrzymał dyrektor generalny Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Jerzy Wolski. Kilka dni wcześniej ze stołkiem prezesa rozstał się Marcin Jantas, prezes Jarocin Sport. Podziękowano także za pracę kolejnej już prezes TBS Katarzynie Dudziak. Każdy z nich ma prawo do trzymiesięcznej odprawy; kontrowersyjne umowy przeszły bowiem poważną korektę.

Jednak nie wszystkie. Kontrowersje wciąż budzi umowa prezesa Zakładu Gospodarki Odpadami, która zapewnia mu półroczny okres wypowiedzenia, co w połączeniu z koniecznością wypłaty rocznego odszkodowania za niepodejmowanie pracy dla konkurencji, urasta do kwoty ponad 100 tys. złotych w przypadku odwołania.

O ile roczny zakaz konkurencji można jeszcze uznać za regułę, to półroczny okres wypowiedzenia już do niej nie należy. Prezes ZGO nie widzi w tym jednak nic groźnego.
- Jeżeli miałbym kiedyś znaleźć się na wypowiedzeniu, to gmina na pewno na tym nie straci, gdyż zamierzam przepracować te sześć miesięcy - przekonuje prezes Mariusz Małynicz.

Pod względem odprawy prezes Małynicz należy do wyjątków - jego umowa zwyczajnie jej nie przewidywała. Jak korektę swojej odprawy - z sześciu do trzech miesięcy, przyjął prezes JAL Grzegorz Mirkiewicz, tego nie udało się nam ustalić. W piątek nie było go w pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski