Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Lazurko, prezes HCP: Prywatyzacja i energetyka ochronią HCP przed likwidacją

Mateusz Pilarczyk, Monika Kaczyńska
Jarosław Lazurko.
Jarosław Lazurko.
Co przyniósł Cegielskiemu wyjazd do Nigerii z premierem Tuskiem? Dlaczego nie powinniśmy się śmiać z zwyczajów Nigeryjczyków? Dlaczego Cegielski nie robi silników okrętowych? Ile osób pracuje w HCP? Co dzieje się w halach? Dlaczego energetyka i prywatyzacja są jednym ratunkiem dla "Ceglorza"? W co i jak inwestuje zakład? Czy w HCP można kręcić Ziemię Obiecaną? Co z prywatyzacją firmy? Czy TDJ może zwalniać w Cegielskim? Czy nie żal straty Fabryki Pojazdów Szynowych i Fabryki Silników Agregatowych i Trakcyjnych? - odpowiedzi na te pytania w rozmowie Moniki Kaczyńskiej i Mateusza Pilarczyka z Jarosławem Lazurko, prezesem H.Cegielski - Poznań.

Wrócił Pan ze słynnego wyjazdu z premierem Donaldem Tuskiem do Nigerii. Jak było?
Jarosław Lazurko: Te komentarze o wyjeździe są straszne. Ile mamy jadu w społeczeństwie. Każdy normalny naród, który wyssał biznes z mlekiem matki wie, że takie wyjazdy są potrzebne. Jak można się śmiać ze zdjęć premiera na podium? To tak jakby ktoś się śmiał z tego, że my witamy gości chlebem i solą. U nich jest podium, a my dajemy gościom niejadalną sól, która jest synonimem szkodzenia zdrowiu. Jak się głębiej zastanowić, z afrykańskiego punktu widzenia, to oni akurat chleba też jedzą bardzo mało. Przecież nasz chleb i sól to kompletnie niezrozumiała idea dla wielu narodowości. My się śmiejemy z premiera, bo na podium go postawili w Nigerii i to jest niestety najważniejsza informacja z tego wyjazdu. A Donald Tusk poświęcił kilka dni, aby otworzyć tę wielką Nigerię, która "jest Rosją Afryki" i krajem który chce konkurować z RPA o prymat na kontynencie. Potencjał mają niesamowity. Są dziesiątym eksporterem ropy na świecie i mają 167 mln ludzi, a do tego ogromne zasoby gazu. Opinia publiczna o tym nie wie, ale Afrykę bardzo często odwiedzają chińscy przywódcy - oni wiedzą, że można tam robić interesy.

Czego potrzebuje Nigeria?
Jarosław Lazurko: Praktycznie wszystkiego. Premier zabrał ze sobą bardzo dobre firmy, które mają szansę tam zaistnieć, a to był powód do satyrycznych relacji w Wiadomościach, bo dzieci zaśpiewały dla premiera i komuś to się kojarzy z przywitaniami Gierka.

Delegacja biznesowa też brała udział w takich uroczystościach?
Jarosław Lazurko: Mieliśmy trochę inny program. W tym czasie z grupą firm byliśmy u ministra energetyki. Było to ważne spotkanie - mogliśmy przedstawić swoje możliwości i ofertę, która jak się okazało, w ocenie pana ministra wpisuje się bardzo dobrze w potrzeby Nigerii.

Czyli?
Jarosław Lazurko: Cegielski i te firmy, które były na spotkaniu wpisują się świetnie w potrzeby Nigeryjczyków. Otrzymaliśmy deklarację wsparcia dla naszych działań w tym kraju, a to bardzo ważne.

To nie była pierwsza wizyta "Ceglorza" w Nigerii. Rozumiemy, że przecieracie szlaki pod budowę elektrowni na olej napędowy?
Jarosław Lazurko: W tej chwili oferujemy elektrownie na wszystkie rodzaje paliw jakie sobie klient zażyczy. Ciekawym rozwiązaniem jest elektrownia zbudowana w oparciu o nasz silnik dwusuwowy na czystą ropę naftową. Ponieważ w Nigerii z przetwarzaniem ropy i wydolnością rafinerii jest problem, to w związku z tym logiczne staje się wytwarzanie energii z czystej ropy. Duży potencjał mają też elektrownie gazowe, bo większość gazu w Nigerii na ten moment jest marnowana - gaz pojawia się przy złożach ropy i jest spalany przy odwiertach. Afryka jest też zainteresowana elektrowniami na biomasę. Są szczególnie dobrym rozwiązaniem w mało zaglomeryzowanych obszarach. Nigeria ma dużo biomasy i jest to dla nich dobre rozwiązanie.

Kiedy kontrakty?
Jarosław Lazurko: Trzeba sobie zdawać sprawę, że w Afryce wszystko idzie powoli. Przynajmniej dwa razy wolniej niż u nas. Jesteśmy na etapie uzgadniania listu intencyjnego z jednym z sąsiednich regionów Abudży (Abudża to stolica Nigerii - przyp. red.). Chcemy wejść w głębszą współpracę z władzami tego stanu, żeby zaproponować konkretne rozwiązania dostosowane do ich warunków. Musimy im też przekazać sporą porcję wiedzy o możliwych, korzystnych dla nich rozwiązaniach poprawiających stan energetyki.

Wizyta na szczeblu rządowym daje większe szanse?
Jarosław Lazurko: Atmosfera była bardzo dobra, a wizyta nadaje naszemu biznesowi rozgłos i większe znaczenie. Wsparcie polityczne jest zawsze przydatne. Mówimy o dużych przedsięwzięciach inwestycyjnych za grube miliony euro. Wymagają one dobrej atmosfery politycznej i to zostało osiągnięte.

Czyli uroczystą kolację wydaną przez prezydenta Nigerii Jonathana Goodlucka należy zaliczyć do udanych?
Jarosław Lazurko: Tak. Premier Tusk miał świetne przemówienie pokazujące podobieństwa i wspólnotę między naszymi narodami, która może zaowocować...

...podobieństwa?
Jarosław Lazurko: Nasze kraje dochodziły do wolności i standardów demokracji w pewnym trudzie. Tak więc mimo dużej odległości łączą nas doświadczenia historyczne.

Nigeria ma chyba jednak trochę inny model demokracji niż nasz.
Jarosław Lazurko: Chociażby nikogo tam nie dziwi, że parlamentarzysta zarabia tam pewnie z dziesięć razy więcej niż nasz, a u nas była afera o premie dla prezydium Sejmu.

W Nigerii jest w ogóle możliwe robienia biznesu bez politycznego wsparcia?
Jarosław Lazurko: Udaje się, ale jest dużo trudniej. Są ludzie, którzy robią biznes i to bardzo dobry bez rządowego wsparcia. Dotyczy to jednak dóbr powszechnego użytku, a my mówiliśmy o dużych inwestycjach, też tych państwowych.

Co podano na kolację?
Jarosław Lazurko: Była bardzo dobra zupa. Taki rosołek, ale jeszcze bardziej ostry, niż tajski. Myślałem, że mi całą twarz wypali, ale zjadłem. Na drugie podali stek - oni się bardzo wzorują na USA. Ale przecież nie pojechałem tam jeść zupy tylko robić biznes. Takich wizyt powinno być więcej a szczególnie ważnym kierunkiem jest Afryka. Robiąc biznes zagranicą tworzymy miejsca pracy w Polsce - to powinno być najważniejsze przesłanie wyjazdu, a nie podium i śpiewające dzieci.

Jak już jesteśmy przy miejscach pracy w Polsce i w Cegielskim. Ile osób zatrudniacie?
Jarosław Lazurko: Razem 900 w czterech firmach, czyli w H.Cegielski-Poznań S.A, H. Cegielski - Service, H. Cegielski - Centrum Badawczo - Rozwojowe i w Infocentrum.

Rok temu Centrum Badawczo - Rozwojowe i Infocentrum były na sprzedaż. Oferta jest nadal ważna?
Jarosław Lazurko: Możemy je sprzedać w każdej chwili, jeśli pojawią się chętni, ale nie musimy.

Macie pracę dla wszystkich w fabryce?
Jarosław Lazurko: Mamy. Nikt nie jest na postojowym, ale oczywiście chciałoby się, żeby tej pracy było więcej.

Co to za zlecenia? Co dzieje się w halach?
Jarosław Lazurko: To ciągle tylko podwykonawstwo dla naszych kooperantów. Trudne i wymagające roboty, a do tego bardzo nisko marżowe.

Macie jeszcze budowę w Kostrzynie pierwszej bioelektrowni w oparciu technologię "Sarré".
Jarosław Lazurko: Przygotowujemy się do realizacji projektu. W maju wystąpimy o pozwolenie na budowę. Inwestycję mamy szansę rozpocząć w pierwszym kwartale 2014 roku. Ten czas jest potrzebny na przygotowanie całego przedsięwzięcia, bo jest ono innowacyjne. Mamy podwykonawców, z którymi musimy wszystko poukładać. Bioelektorwnia powinna ruszyć na początku 2015 roku.

Pomijając, że budowa bioelektrowni to konkretny zarobek dla HCP, to Kostrzyn ma jeszcze robić za demonstracyjną inwestycję.
Jarosław Lazurko: Mam nadzieję, że to się nam uda i będzie duże zainteresowanie tym rozwiązaniem, bo jest ono bardzo efektywne. Okres zwrotu kosztującej 160 mln zł inwestycji to zaledwie 5 lat. Potem można na niej zarabiać. Pracujemy też nad projektami tradycyjnych spalarni odpadów i innych elektrowni.

A czego Cegielski nie robi?
Jarosław Lazurko: Samolotów, czołgów, statków i silników okrętowych.

Ostatnie silniki to były te zrobione przed trzema laty dla chińskiej stoczni, która budowała jeziorowce dla Polskiej Żeglugi Morskiej?
Jarosław Lazurko: Prawdopodobnie to były ostatnie silniki okrętowe jakie wykonaliśmy. Nie ma w Poznaniu szans na taką produkcję. Tylko jedna z koreańskich firm w zeszłym roku zrobiła 380 silników napędu głównego. My w roku robiliśmy góra 25. Oni mają fabrykę na nabrzeżu i dźwigiem tysiąctonowym przenoszą całe silniki do statków. Różnica w cenie to 30 procent. Próbowaliśmy obniżyć koszty transportu ładując silniki na rzekę, ale to rozwiązanie też nie było wystarczająco efektywne. Tak czy inaczej zawsze musimy rozmontować silnik i później go zamontować. To bardzo pracochłonne. Gdyby kiedyś wymyślono np. tak duże helikoptery, które będą mogłyby przetransportować z Poznania na wybrzeże silniki może byłaby jakaś szansa na taką produkcję. Póki to się nie stanie tematy dla energetyki są dużo ciekawsze i przyszłościowe. Zaczynamy też projekt z budową instalacji do karbonizacji biomasy.

Na czym to polega?
Jarosław Lazurko: Najprościej rzecz ujmując to przetwarzanie biomasy na coś w rodzaju brykietów o kaloryczności zbliżonej do węgla kamiennego. Mam nadzieję, że w tym roku zaczniemy pracę nad pierwszym takim zakładem. To również będzie instalacja referencyjna, która powinna mieć wzięcie w takich krajach jak Ukraina, Indonezja, czy Malezja, gdzie jest dużo biomasy.

Skąd ta technologia?
Jarosław Lazurko: Z rodzimej, polskiej myśli technicznej - tak jak zawsze w Cegielskim. Sarré, to też polska technologia, na którą mamy wyłączność. Nie chodzi nawet o koszta, ale dzięki takim rozwiązaniom pieniądze zostają w kraju.

Czyli "Ceglorz" współpracuje z Politechniką Poznańską?
Jarosław Lazurko: W tej chwili nie realizujemy wspólnie żadnego konkretnego projektu, ale cały czas mamy kontakt i jesteśmy otwarci na nowe przedsięwzięcia.

Firma w ogóle inwestuje? Wiadomo, że od lat są kłopoty z pieniędzmi?
Jarosław Lazurko: Zainwestowaliśmy i to całkiem sporo. Fabryka zmieniła swoje oblicze przy okazji komasowania i przenoszenia produkcji na teren dawnej fabryki silników okrętowych, czyli W2. Przeprowadziliśmy bardzo wiele prac, których w HCP nie było od lat - odnowiliśmy podłogi, ściany, okna, bramy wjazdowe, dachy. Dzięki temu wreszcie tej zimy osiągnęliśmy normalną temperaturę w halach produkcyjnych.

Czyli w HCP nie da się już kręcić remaku Ziemi Obiecanej?
Jarosław Lazurko: Na szczęście już nie, a zwłaszcza nie tam gdzie mamy produkcję. Zmiany nie tylko dotyczą wyglądu fabryki. Przeorganizowaliśmy pracę i poprawiliśmy jej warunki - powstały całkowicie nowe szatnie. Wprowadzamy też rejestrację czasu pracy w oparciu o system z kartami magnetycznymi, a w maju będziemy się przeprowadzać do nowej siedziby dyrekcji. Będzie ona na terenie zakładu, a nie po drugiej stronie ulicy 28 Czerwca. Chcemy też w holu budynku pokazać, że HCP to miejsce z 167-letnią tradycją założone przez wielkiego człowieka wielkopolski - Hipolita Cegielskiego.

Czyli przenosiny muzeum?
Jarosław Lazurko: Pokażemy od razu przy wejściu te najlepsze i najciekawsze eksponaty, żeby żyły razem z fabryką, a nie kurzyły się gdzieś w piwnicy.

Jaki teren po reorganizacji zajmuje fabryka?
Jarosław Lazurko: HCP to 14,5 hektara - to obszar jaki jest dla nas wystarczający do realizacji wszystkich obecnych i przyszłych projektów. Odcięliśmy część zakładu od strony ulicy Hetmańskiej, czyli 6 hektarów, które chcemy sprzedać, to dobre miejsce na markety. Jest też idealna hala na klub muzyczny w lofcie, bo moja córka narzekała, że brakuje w Poznaniu takiego miejsca (śmiech - przyp. red.).

Jak Pan patrzy jak sobie radzą Fabryka Silników Agregatowych i Trakcyjnych oraz Fabryka Pojazdów Szynowych, to nie żałuje Pan, że już nie są częścią HCP?
Jarosław Lazurko: Biznes w FSAiT niesie ze sobą określone ryzyko. Oni wiedzą jak dobrze i efektywnie robić te silniki. Inwestor, który ich przejął (Libański holding Sakr - przy. red.) świetnie pasuje do FSAiT - oni mają potencjał produkcyjny, a inwestor potencjał sprzedażowy. Na razie nie urodził się z tego spektakularny sukces, ale dają sobie radę i niech zawsze tak będzie. My nie byliśmy w stanie ponosić ryzyk jakie niesie ten biznes, a które mogłyby się przydarzyć. Zwłaszcza, że sam Cegielski był wtedy w fatalnej kondycji.

A FPS?
Jarosław Lazurko: Bardzo dobrze funkcjonuje dzięki restrukturyzacji jaką przeprowadziła Agencja Rozwoju Przemysłu. Mają zamówienia na remonty i nowe wagony.

Nie ma żalu?
Jarosław Lazurko: Absolutnie nie. Ten biznes jest kompletnie różny od naszego. Po co takie dwie fabryki miałyby być razem? Gdzie tu synergia? Ona była kiedyś jak robiliśmy silniki do lokomotyw. Dziś nie ma żadnej. Inne jest otoczenie biznesowe, inne jest środowisko i inne są produkty. Poza tym nie byliśmy w stanie ponieść kosztów restrukturyzacji tych firm. One by po prostu zbankrutowały, a tak mieliśmy pieniądze, za które myśmy się ratowali. Obie sprzedaże nie były biznesowymi decyzjami, tylko wymusiła je sytuacja.

Kto kupi Cegielskiego?
Jarosław Lazurko: Nie wiadomo. Wkrótce będzie drugie ogłoszenie o prywatyzacji.

Wszyscy spodziewali się, że w pierwszym podejściu wystartują dwie, trzy firmy, a chętne było tylko TDJ.
Jarosław Lazurko: Niestety tak. Zobaczymy jaki będzie finał drugiego ogłoszenia. Mam nadzieję, że TDJ, do którego należy Famur również wystartuje.

Pojawiają się opinie, że TDJ to wcale nie najlepsze rozwiązanie dla HCP, bo redukowali zatrudnienie w przejmowanych firmach.
Jarosław Lazurko: Z tego co wiem, żadna z fabryk nie została zlikwidowana. Tylko redukowano zatrudnienie, ale proszę zobaczyć na Famur. Firma przed przejęciem była w złej kondycji, a jej przychód za ubiegły rok to 1,4 mld zł. Niewykluczone, że zatrudnienie w HCP zostanie przejściowo nieco zmniejszone, ale zamiast strat będą zyski. Pojawi się praca w otoczeniu HCP. Nie da się przecież budować miejsc pracy, jeśli spółka przynosi straty - to jest prosta droga, aby wszyscy pracownicy stracili pracę. Grupa TDJ to szansa dla HCP, bo istnieje synergia biznesowa. Dzięki nim możemy szybko zdobyć o wiele bardziej rentowne kontrakty.

Czyli tylko prywatyzować.
Jarosław Lazurko: Nikt sobie chyba dziś nie wyobraża, że Cegielski będzie państwową firmą. Przecież w przypadku Cegielskiego to powrót do normalności. HCP zawsze było prywatną firmą, tylko nie przez ostatnie, 50 lat. Ważne, żeby mieć dobrego właściciela, któremu na sercu będzie leżał rozwój tej firmy. Takie są deklaracje TDJ.

Czarny scenariusz: nie ma prywatyzacji, rozwój HCP w branży energetycznej nie wypala. Co wtedy?
Jarosław Lazurko: Koniec. Likwidacja. Dlatego tak bardzo walczymy o nasze projekty energetyczne i chcemy prywatyzacji, bo ona też daje szansę nas szybkie poprawienie rentowności spółki. Nie dopuszczamy żadnych czarnych scenariuszy, bo przed Cegielskim jest wielka przyszłość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski