Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Jakubowski: To nie wina policjantów, że nie przygotowano ich do pracy [ROZMOWA]

Agnieszka Smogulecka
Jerzy Jakubowski
Jerzy Jakubowski Andrzej Szozda
Rozmowa z Jerzym Jakubowskim, byłym naczelnikiem Centralnego Biura Śledczego w Poznaniu i wieloletnim funkcjonariuszem dochodzeniowo-śledczym

Poznaniak czekał godzinę na przyjazd patrolu. Policjanci wykazali się niewielką delikatnością wobec ciężarnej, którą posądzono o zabicie nienarodzonego dziecka. Prokuratorzy narzekają na słabe wyszkolenie policjantów, głównie dochodzeniowo-śledczych…
Jerzy Jakubowski: Ostatnie artykuły pokazały słabość policji. Takie porażki budzą we mnie wściekłość, bo nadal czuję się związany z policją. Ponieważ przez lata pracowałem jako dochodzeniowiec, więc naturalne jest, że najbardziej mnie boli sytuacja, która ma miejsce w dochodzeniówce. Ten pion boryka się z wieloma problemami.

Jakimi?
Jerzy Jakubowski: Po pierwsze młodzi trafiają do niego z różnym wykształceniem, nierzadko nieprawniczym. Do policji garnie się wiele osób, zachęca ich stabilizacja społeczna, stała pensja, szybka emerytura. W szkole uczy się ich wszystkiego po trochu, są nieprzygotowani do pracy specjalistycznej. Ale to nie ich wina, że nie przygotowano ich do pracy. Kadra średnia się wykruszyła, nie ma kto ich uczyć praktyki… Kiedyś pion dochodzeniowy to była elita…

Wszyscy mówią, że "kiedyś było inaczej". Ale jak było "kiedyś"?
Jerzy Jakubowski: Kiedyś policjanci dochodzeniówki byli częstymi gośćmi w Zakładzie Medycyny Sądowej, bywaliśmy tam nawet raz na tydzień. Ponieważ teraz mam zajęcia ze studentami i nadal często tam bywam, wiem, że policjanci przychodzą tu rzadko. Nie ma żadnych kontaktów ponadroboczych. A każda wizyta w ZMS to znakomita lekcja zawodu. Medyk może wyjaśnić, na jakie ślady na zwłokach zwracać uwagę, jak je interpretować - to może okazać się decydujące w pierwszych godzinach postępowania. Myśmy mieli też czas, by chodzić do sądu. Podczas procesów zwracaliśmy uwagę na to, jak protokołuje sędzia, o co pytają adwokaci. To były dobre lekcje…

Pamięta Pan swoje początki w dochodzeniówce?
Jerzy Jakubowski: Po studiach prawniczych czułem się jak mistrz. Ale na początku musiałem protokołować to, co dyktowali mi inni. Pytałem o dobór słów, tłumaczono mi dlaczego używany jest taki, a nie inny wyraz. Bo to ma znaczenie w procesie. Później prowadziłem postępowania pod okiem przełożonego. Gdy zabierał akta do kontroli, sprawdzał je czasami dwa-trzy dni i zwracał z olbrzymią liczbą wytycznych, tłumaczył jakie jeszcze czynności trzeba wykonać i dlaczego… Emeryci nie są mile widziani w komendzie, ale nadal utrzymuję kontakty z niektórymi osobami, najczęściej takimi, które same decydują się na odejście z policji. Mówią, że teraz dochodzeniowcy mają na miejscu zdarzenia opisywać stan faktyczny… A tak naprawdę powinni go opisywać, ale pod kątem dowodów.

Ale postępowania, a więc i pracę dochodzeniowców, nadzoruje prokurator…
Jerzy Jakubowski: Tak. Ale w prokuraturze jest ten sam problem. Spraw jest dużo, kto inny prowadzi sprawę, kto inny występuje przed sądem. Jeśli dochodzeniowcy ze starego Miasta skarżą się, że każdy z nich ma ponad sto postępowań na biegu, tyle samo spraw mają prokuratorzy. Gdyby nie to, że proste sprawy są tylko rejestrowane przez policję, byłoby kiepsko…

Policjanci narzekają też, że muszą zostawać po godzinach.
Jerzy Jakubowski: Bo policja jakby… "zurzędniczyła" się. Dużo młodych wierzy, że będzie pomagać ludziom, później muszą stawiać czoła realiom. I zapominają, że to służba a nie zwykła praca.

Co można zrobić?
Jerzy Jakubowski: Mam kontakt z kolegami, emerytowanymi dochodzeniowcami. Jesteśmy gotowi, w ramach wolontariatu, podzielić się naszą praktyczną wiedzą. Opowiedzieć, jak postępować z zatrzymanymi, świadkami, jak się zachowywać na miejscu zdarzenia, na co zwracać uwagę, jak oceniać dowody, jak dokumentować, jakiego słownictwa używać. Być może jednak to nie wystarczy. Może trzeba zmienić system doboru do dochodzeniówki? Sprawdzać wiedzę prawniczą, predyspozycje… Odnoszę wrażenie, że policja dala się wciągnąć do narożnika i obrywa z każdej strony, a nikt nie chce postawić diagnozy, sprawdzić, co jest nie tak.

NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski